środa, 4 grudnia 2013

34. Byłam ok?

Przeczytaj notkę pod rozdziałem :)

Oczami Marici…
Obudziły mnie wpadające do pokoju promienie słońca. Otworzyłam oczy i zobaczyłam rękę oplecioną wokół mojego brzucha. Uśmiech od razu pojawił się na mojej twarzy. To była najlepsza noc w moim życiu. Ciągle czułam jego dotyk na moim ciele. Był taki delikatny. Kocham go…
-Na pewno chcesz tego? Kochanie mogę poczekać, może nie jesteś gotowa… Lepiej może poczekamy aż będziesz…- paplał patrząc mi w oczy. Zaśmiałam się.
-Jestem gotowa I przestań tyle mówić, bo pomyśle że się boisz- powiedziałam po czym pocałowałam go bardzo namiętnie. Czułam jak się uśmiecha przez pocałunek.
Z zamyśleń wyrwał mnie Justin składając kilka pocałunków na moim karku.
-Dzień dobry kochanie- wymruczał mi do ucha. Postanowiłam się do niego odwrócić. Napotkałam jego czekoladowe oczy. Najcudowniejsze oczy na całym świecie i tylko moje…
-Kocham cię- powiedziałam I dałam mu małego buziaka.
-Ja mocniej- uśmiechnął się I przytulił do mnie. Kocham jak tak robi- ta noc była…
-Cudowna- dokończyłam. Justin uśmiechnął się- Zagrajmy w pięć pytań- zaproponowałam. Chłopak zachichotał ale pokiwał głową- kiedy zrobiłeś to pierwszy raz I z kim?- zapytałam. Justin uśmiechnął się.
-Miałem jakieś szesnaście lat. Podobała mi się taka jedna dziewczyna ze starszej klasy. Były urodziny Chaza… Ja byłem trochę pijany ona też. Zaczęliśmy tańczyć. Potem całować, aż wylądowaliśmy w jednym z pokoi- mówił.
-Jak miała na imię?- zapytałam.
-Ej! Teraz była moja kolej księżniczko- zaśmiał się- miała na imię Sarah… Wszyscy się w niej kochali… A ty? Z kim zrobiłaś to pierwszy raz?- zapytał.
Oczami Justina…
Marica spuściła wzrok I milczała.
-Ej… Ja ci powiedziałem. To nie fair. Kto był twoim pierwszym?- uśmiechnąłem się. Dziewczyna nie patrzyła na mnie. Tylko bawiła się pościelą- Ej mieliśmy odpowiadać….
-Ty- wyszeptała nadal na mnie nie patrząc. Moim ciałem zawładnął paraliż. Czy ona powiedziała że byłem jej pierwszym? Tak idioto powiedziała to! Usłyszałem głosik w mojej głowie.
-Wow- to było jedyne co mogłem powiedzieć. Marica nic nie powiedziała tylko odwróciła się po mnie plecami. Jesteś idiotą!- Kochanie…- odwróciłem ją w swoją stronę. Nadal na mnie nie patrzyła. Podniosłem jej podbródek- Kochanie popatrz na mnie- Dopiero po chwili Marica popatrzyła na mnie- Strasznie się cieszę że jestem tym pierwszym. Jestem najszczęśliwszym facetem na ziemi ponieważ oddałaś mi się pierwszemu, miałaś do mnie zaufanie. Kocham cię-  wyznałem i pocałowałem ją. Marica odwzajemniła go. Poczułem jej uśmiech – Było dobrze?- zapytałem. Marica popatrzyła na mnie I uśmiechnęła się.
-Było cudownie…- nastała cisza… Po Marice było widać że chce coś powiedzieć- A ja? Byłam..Ugh… Byłam ok?- powiedziała lekko zawstydzona.
-Ok?- prychnąłem- Byłaś świetna. Ok jest kropelka… A ty byłaś jak ocean. Ok jest ziarenko pisaku. Ty byłaś pustynią- uśmiechnąłem się. Marica zaczęła sie śmiać. Przytuliłem ją I pocałowałem w czoło. Przymknąłem oczy I cieszyłem się chwilą.
__________________________________________
Rozdział strasznie krótki, za co strasznie was przepraszam
Wiem że czekaliście na niego dość długo i pewnie jesteście
na mnie wkurzeni że jest taki króciutki po
takim czasie. Nie miałam pomysłu jak napisać ich pierwszy raz :(
dlatego mówię od razu że zainspirowałam się pewnym filmem.
Nie miejcie mi tego za złe :**
Nowy rozdział powinien pojawić się w mikołajki
jeżeli się nie wyrobie w sumie do jutra to dodam maksymalnie
do świąt (taki mały prezencik) :*
Jak zawsze licze na wasze opinie w komentarzach :*

wtorek, 24 września 2013

33. Chodź ze mną do hotelu

Siedziałam i popijałam swojego drinka. Szczerze mówiąc nie mogłam się doczekać Justina. Ale z drugiej strony co ja mam mu powiedzieć ? Justin zachowałeś się jak palant ale tak strasznie cię kocham że nie mogę bez ciebie wytrzymać? To prawda że go kocham ale jestem też kobietą i jestem żądna zemsty i chcę żeby chociaż przez chwilę pokutował. Hahhahha jestem okropna ale cóż... Kara musi być. Do stolika podeszła Elizabeth i pociągnęła mnie za rękę. Zaśmiałam się i poszłam z nią w stronę parkietu.

***
Tańczyłam obok ciotki i jej narzeczonego. Nagle poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach. Wiedziałam że to Justin. Poczułam to. Uśmiechnęłam się i odwróciłam się do niego. Chłopak patrzył na mnie tymi swoimi oczami. Uwielbiałam jak tak robił. Czułam się wtedy jakbym tonęła, ale wiedziałam że on mnie uratuje. Schylił się i wyszeptał mi do ucha:
-Możemy porozmawiać?- zapytał. Skinęła głową i dałam znak Elizabeth że idę z Justinem. Szliśmy w stronę oceanu a później szliśmy wzdłuż linii brzegu. Wiał lekki wiatr. Popatrzyłam na Justina. Jego włosy były jak zawsze perfekcyjnie ułożone. Lekko ściskał moją dłoń swoją. Zatrzymał się i również popatrzył na mnie.
-Marica ja cię strasznie przepraszam- wyszeptał jakby się czegoś bał.
-Za co?- postanowiłam się z nim podroczyć.
-Za to że w tak perfidny sposób cię olałem i poszedłem się upić- powiedział. Spojrzałam na niego i pokazałam mu dłonią że może kontynuować- Przepraszam za to że martwiłaś się, a ja głupi piłem nie myśląc o tobie- powiedział i opuścił swój wzrok.
-Justin, możesz mi powiedzieć gdzie byłeś?- zapytałam spokojnie.
-Zadzwonił Chaz- mój stary kumpel. Mówił że jest w LA i wie że ja też. Postanowiliśmy się spotkać. Miało być jedno piwo. Trochę za bardzo się rozkręciliśmy- powiedział pocierając swój kark.
-Trochę?- zapytałam a szatyn podniósł swój wzrok i popatrzył na mnie.
-No bardzo nas poniosło. Marica ja cię przepraszam, wybacz mi- mówił błagalnie.
-Justin ja ci już wybaczyłam, tylko zrozum że ja się bałam o ciebie. Przyznaję się że wczoraj nawet miałam wątpliwości co do twoich uczuć- westchnęłam.
-Nigdy więcej tak nie myśl- powiedział i mnie pocałował. Jego usta były takie idealne... Z resztą on cały był idealny. Mierzwiłam mu włosy palcami, a on objął mnie w tali i przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej. Całowaliśmy się jakby to był ostatni nasz pocałunek. Niestety kiedy zabrakło nam powietrza musieliśmy się oderwać o siebie.
-Chodź ze mną- wyszeptał w moje ucho.
-Gdzie? Moje ciuchy zostały u Elizabeth- powiedziałam patrząc w jego oczy.
-Chodź ze mną do hotelu- uśmiechnął się. Popatrzyłam na niego. Teraz wyglądał jeszcze lepiej. Jego lekko potargane włosy sprawiały że był baaardzo seksowny. Złapałam go za rękę i wyszliśmy razem z plaży. Kiedy byłam już w samochodzie napisałam do Elizabeth że idę z Justinem. Odpisała żebym się dobrze bawiła. Uśmiechnęłam się i schowałam telefon. Całą drogę do hotelu milczeliśmy. W pewnym momencie położyłam swoją dłoń na kolanie Justina, podziwiając jak prowadzi. Chłopak przyśpieszył i uśmiechnął się do mnie. Wywróciłam teatralnie oczami i spojrzałam w przednią szybę. Kiedy stanęliśmy na parkingu, Justin szybko wyszedł z auta i obszedł go żeby otworzyć przede mną drzwi. Podziękowałam z uśmiechem na twarzy. Nie mogłam przestać się uśmiechać. Justin wziął kluczyki od pokoju, złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wind. Weszliśmy do niej a Justin od razu się do mnie przyssał. Lekko odepchnęłam go i uśmiechnęłam się do niego. Poruszył zabawnie brwiami i splótł nasze palce. Winda zatrzymała się na naszym piętrze. Wyszliśmy powoli z niej i ruszyliśmy w stronę pokoju. Justin otworzył drzwi i przepuścił mnie przodem. Uśmiechnęłam się do niego. Położył się na łóżku i zakrył twarz dłońmi. On chyba nie myśli że przyjechałam z nim tutaj tylko po to aby patrzeć jak leży na łóżku. Zaśmiałam się w myślach i powoli do niego podeszłam.

Oczami Justina...
Wszystko znów się układa. Cieszę się że Marica mi wybaczyła. Postąpiłem jak dupek, jak niedojrzały gnojek. Byłem strasznie zmęczony. Położyłem się na łóżku aby choć przez chwilę odpocząć. Usłyszałem jak dziewczyna podeszła do mnie. Usiadła na mnie okrakiem na co na mojej twarzy ukazał się uśmieszek.
-Koochanie- przeciągnęła słodko, pochylając się nade mną. Mruknąłem coś aby pokazać ze ją słucham- Kochanie, nie myślisz chyba że przyjechałam tutaj z tobą, patrzeć jak leżysz...
-Tak?- Zerwałem się patrząc na nią. Dziewczyna zaśmiała się kiwając twierdząco głową- To w takim razie po co?- spytałem udając całkiem poważnego. Marica uśmiechnęła się do mnie i pochyliła jeszcze bardziej.
-Zgadnij- wyszeptała tuż przy moim uchu. Spojrzałem jej w oczy.
-Poważnie?- zapytałem zdziwiony.
-Śmiertelnie- odpowiedziała. Chwyciłem ją w tali i pocałowałem. Marica oderwała się ode mnie i położyła po drugim stronie łóżka.
-Co się stało?- zapytałem.
-A co się miało stać? Przyjechałam tutaj się wyspać- zaśmiała się.
-Ale przecież.... Przecież powiedziałaś że...- zacząłem się jąkać.
-Wiem co powiedziałam. Miałam na myśli spanie, a ty co miałeś na myśli?
-To samo- powiedziałem lekko zmieszany. Marica zaczęła się głośno śmiać...
-Ty zboczeńcu!-krzyknęła przez śmiech.
-Nieprawda- powiedziałem oburzony. Dziewczyna cały czas się śmiała. Odwróciłem się do niej placami udając że idę spać. Kiedy uspokoiła się przysunęła się bliżej mnie.
-Justin- wyszeptała. Nic nie odpowiedziałem udając że śpię- Kochanie- pocałowała płatek mojego ucha. Miałem ochotę jęknąć ale się powstrzymałem. Dziewczyna przewróciła mnie na plecy i usiadła na mnie okrakiem- No kochanie, przestań- powiedziała zbliżając się do mojej twarzy. Poczułem jej delikatne usta. Przejechała językiem moją dolną wargę. Jęknąłem. Marica wykorzystała to i włożyła swój język do moich ust. Jęknąłem jeszcze bardziej kiedy nasze języki toczyły "bitwę". Położyłem dłonie na jej tali przysuwając ją bliżej mnie. Marica mierzwiła mi włosy. Włożyłem ręce pod jej bluzkę i pocierałem jej delikatne ciało. Uśmiechała się przez pocałunek. To mnie jeszcze bardziej nakręcało. Uniosłem jej bluzkę do góry. Uniosła ręce, a ja pozbawiłem jej ubrania. Spojrzała mi w oczy i uśmiechnęła się do mnie. Jeździła rękoma po mojej klacie a ja postanowiłem pobawić się jej tyłkiem. Ścisnąłem go lekko na co jęknęła mi w usta. Uśmiechnąłem się zadziornie do niej. Marica nie była dłużna. Szybko ściągnęła mi koszulkę. Popatrzyła na moją klatę i zagryzła lekko dolną wargę. Zaśmiałem się na co ona od razu się obudziła i zaczęła mnie całować. Ona też była nakręcona. Zwinnym ruchem zmieniałem nasze pozycję teraz to ja siedziałem na niej. Chwyciłem za zamek w jej spodniach i odpiąłem je. Dziewczyna podniosła lekko biodra, co umożliwiło mi ściągnięcie jej spodni. Rzuciłem je gdzieś w kąt pokoju patrząc na nią. Leżała teraz pode mną w samej  bieliźnie. Wyglądała bardzo seksownie. Uśmiechnąłem się do niej i zacząłem całować jej dekolt.


_________________________________________________________________________
Kochani strasznie was przepraszam za tą
strasznie długą przerwę ale szczerze
mówiąc kompletnie nie wiedziałam co napisać...
Przepraszam również za to że jest taki krótki, postaram
się aby następne były dłuższe.
+
Nie mam pojęcia kiedy będzie kolejny, ale
na pewno nie po takim długim czasie jak ten także
spokojnie ;)
+
Dziękuje za komentarze i odwiedziny, a także za 3
obserwatorów.
Liczę na wasze opinie co do tego rozdziału w
komentarzach. One strasznie motywują
do pisania :)
+
Jeżeli ktoś chciałby być informowany to napiszcie w komentarzach.

Buziaki i do następnego :)


piątek, 5 lipca 2013

32. Lepiej się umyj bo strasznie śmierdzisz fajkami i piwem

Obudził mnie dźwięk budzika. Szybko go wyłączyłam żeby nikt go nie usłyszał. Wstałam z łóżka, wzięłam ciuchy i poszłam do toalety. Umyłam się i ubrałam. Kiedy wychodziłam z domu zostawiłam kartkę Pattie na meblach w przedpokoju. Zamknęłam drzwi i udałam się w stronę ulicy, na której mieszkała Elizabeth. Nieliczni ludzie oglądali się za mną. Nie dziwie się. Byłam pewnie cała czerwona od płaczu. Nie wiedziałam dlaczego Justin zachował się w taki sposób... Najwyraźniej  pomyliłam się co do niego. Pewnie pomyślicie dlaczego najzwyczajniej w świecie nie wrócę do domu. Sama tego nie wiem. Chciałabym odwiedzić moją ciotkę i nadal zależy mi na Justinie. Wiem, że to dość dziwne, olał mnie a ja dalej... Z resztą nie ważne. Nie chcę go od tak skreślać, chociaż chyba powinnam. Tak się nie zachowuje chłopak, który kocha dziewczynę. No nic, może potrzebna nam przerwa od siebie. No i teraz myślicie że to strasznie dziecinne. Kłócimy się co chwilę, po miesiącu bycia razem stwierdzam że powinniśmy od siebie odpocząć... Mi też wydaje się to dziecinne, ale zależy mi na nim. Stanęłam przed drzwiami mojej ciotki i zadzwoniłam. Poczekałam chwilę i zobaczyłam Elizabeth w szlafroku i z rozczochranymi włosami. Zaśmiałam się na jej widok.
-Marica?
-No hej- uśmiechnęłam się do niej.
-Myślałam że będziesz troszeczkę później. Jest- przed szóstą- mówiła zaspana.
-Jak chcesz to sobie tutaj poczekam do 9- zaśmiałam się.
-Nie no, nie wygłupiaj się, wchodź- otworzyła drzwi szerzej i zaprosiła mnie do środka. Położyłam walizkę w przedpokoju i poszłam z nią do salonu. Elizabeth usiadła na kanapie i pokazała żebym zrobiła to samo. Nie czekając dłużej usiadłam obok niej.
-A teraz opowiadaj co się stało- powiedziała patrząc na mnie.
-Hmm...- zaczęłam...
-No opowiadaj- ponagliła mnie. Spojrzałam na nią. Poruszała zabawnie brwiami na co się zaśmiałam i zaczęłam mówić....
-Ach... Rzeczywiście. Nie wiem co ci poradzić...- westchnęła.
-Nie mam ochoty z nim rozmawiać więc nie proponuj mi tego- popatrzyłam na nią. Elizabeth zaśmiała się.
-No dobrze, w takim razie nie ma nic innego jak iść na jakąś imprezę...- powiedziała uśmiechnięta.
-No nie wiem, nie chcę iść się bawić bez niego..- zaczęłam.
-Ej, nie chcę słyszeć żadnych sprzeciwów... On mógł się bawić bez ciebie? Przestań, musisz mu pokazać że nie tylko on może- zaczęła poważnie- z resztą, masz ostatnią okazję pobawić się z ciotką bo jutro wieczorem mam zajęcia z nowymi modelkami w naszej agencji- westchnęła.
-Czyli jutro muszę się zmyć?- zapytałam. Elizabeth zaśmiała się.
-Nie no co ty... Idziesz ze mną. Dziewczyny są mniej więcej w twoim wieku więc się dogadacie, a ja będę miała towarzyszkę- uśmiechnęła się.
-No doobrze....

Oczami Justina...
Obudził mnie potworny ból głowy. Otworzyłem oczy. Na szczęście ktoś zasłonił okna dzięki czemu nie zostałem porażony promieniami słońca. Podniosłem się lekko ale po chwili opadłem na łóżko. Rozejrzałem się po pokoju ale nigdzie nie widziałem Marici... Cholera, Marica ! krzyknąłem w myślach i zerwałem się z łóżka. Wyleciałem z pokoju i zbiegłem na dół, do salonu, w którym siedziała moja mama...
-Widziałaś Maricę?- zapytałem, ale nie uzyskałem odpowiedzi. Westchnąłem głośno i postanowiłem poszukać jej. Kiedy sprawdziłem wszystkie pomieszczenia w domu, znów zbiegłem do salonu.
-Gdzie Marica poszła?- znów nic- do sklepu? Z dziećmi?- ponownie zacząłem pytać. Moja mama wstała z kanapy i kiedy mnie mijała rzuciła we mnie jakąś kartką. Popatrzyłem na nią pytająco ale ona jedynie wywróciła oczami i poszła do kuchni. Wziąłem kartkę i zacząłem ją czytać...
Dziękuję Pattie, że przenocowałaś mnie w tym pokoju i w ogóle dziękuję za cały wczorajszy dzień, naprawdę świetnie się bawiłam. Mam nadzieję że jeszcze kiedyś się spotkamy, na jakieś kawie czy na zakupach. Jak będę w LA jeszcze to dam znać. Dziękuję
Pobiegłem do kuchni. Moja mama szykowała chyba obiad.
-Gdzie ona jest?- zapytałem. Moja mama nie zwracała na mnie uwagi- wiedziałaś że chce wyjechać i nawet jej nie zatrzymałaś. Dziękuję bardzo!- wrzasnąłem. Moja mama chyba nie wytrzymała bo gwałtownie odwróciła się w moją stronę i spojrzała na mnie z wyrzutem. W tym momencie pożałowałem tego co powiedziałem.
-Ja miałam ją zatrzymywać?! Było trzeba z nią wczoraj spędzić chociaż chwilę ale nie... Wolałeś iść i się upić zamiast spędzić czas ze swoją dziewczyną!!- krzyczała coraz głośniej.
-To nie tak..- zacząłem ale nie było dane mi skończyć.
-A jak Justin ? Wyszedłeś rano, wróciłeś wieczorem kompletnie pijany! Możesz mi wyjaśnić, gdzie ty w ogóle byłeś? Przyjechałeś z dziewczyną i poszedłeś gdzieś z koleżkami się napić. Nie tak cię wychowałam- powiedziała zawiedziona i wyszła. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i go włączyłem. Od razu zauważyłem kilkanaście nieodebranych połączeń od mamy i Marici. Jednak najwięcej było od Jazmyn. Westchnąłem głośno. Wybrałem numer Marici i przyłożyłem telefon do ucha. Niestety miała wyłączony telefon. Gdzie ona mogła być...Spojrzałem na zegarek. Była 13:48 o tej godzinie mogła być wszędzie. Miała wystarczająco dużo czasu aby jechać na lotnisko i wsiąść do samolotu... Kopnąłem w ścianę. Nagle zza drzwi wyszła Jazmyn. Uśmiechnąłem się do niej, jednak ona nawet na mnie nie spojrzała. No co jest do cholery, teraz nikt się do mnie nie będzie odzywać?
-Dzwoniłaś wczoraj- powiedziałem łamiącym się głosem.
-Dzwoniłam- odpowiedziała bez żadnych emocji.
-To coś poważnego?- zapytałem.
-Dla mnie tak ale dla ciebie raczej nie...
-O co chodzi?- podszedłem do niej i kucnąłem by być na jej wysokości.
-O  Maricę, ale ona cię raczej nie interesuje...- powiedziała smutno.
-Księżniczko, przecież wiesz że Marica bardzo mnie interesuje...- westchnąłem.
-Najwyraźniej nie tak bardzo- powiedziała i odeszła ode mnie. Podeszła do stołu i nalała sobie  sok pomarańczowy. Przeszła obok mnie i już chciała wyjść ale odwróciła się i popatrzyła na mnie z politowaniem..
-Lepiej się umyj bo strasznie śmierdzisz fajkami i piwem- powiedziała i poszła. Stałem cały czas w tym samym miejscu. Ona miała rację, pomimo tego że jest młodsza... Westchnąłem głośno i udałem się do łazienki.

Oczami Marici...
Siedziałam właśnie w pokoju i szukałam jakiś ciuchów na imprezę kiedy ktoś zapukał do moim drzwi. Przestraszyłam się. Pomyślałam że Justin domyślił się że mogę być u Elizabeth i przyszedł. Podeszłam niepewnie do drzwi i je otworzyłam. Zobaczyłam Josha. Uśmiechnęłam się i przytuliłam go.
-Hej Marica- powiedział.
-No cześć- zaśmiałam się i gestem ręki zaprosiłam go do środku.
-W zasadzie to przyszedłem pogadać o tym wyjeździe. Dzwoniłem do ciebie raz ale nie odbierałaś. Chciałem zapytać czy pojedziesz...
-A kiedy on jest.
-Za tydzień, posłuchaj strasznie mi zależy żebyś...- przerwałam mu.
-Pojadę- uśmiechnęłam się. Chłopak stanął najpierw jak w szoku ale szybko uśmiechał się do mnie i przytulił mnie.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę- zaśmiałam się .
-Tylko jak zbłaźnię się przed twoimi tancerzami to żeby tylko nie było że nie ostrzegałam.
-Przestań nawet tak mówić- powiedział i pogroził mi palcem. Zaśmiałam się.
-Dobra to ja będę leciał już. Za jakąś godzinkę będziemy szli więc pośpiesz się- powiedział i wyszedł z pokoju.Spojrzałam na moje ciuchy, które wyciągnęłam z walizki i głośno westchnęłam.

***
-Chcesz drinka?- spytał Josh. Uśmiechnęłam się do niego i pokiwałam głową.
-Tylko nie mów tacie jak ze mną balowałaś bo inaczej następnym razem nie puści cię do mnie- zaśmiała się Elizabeth.
-No nie wiem nie wiem ciociu- zaśmiałam się. Obok nas pojawił się Josh i podał nam nasze drinki. Uśmiechnęłam się do niego i upiłam trochę ze swojej szklanki.
-Kochanie wiesz że Marica zgodziła się jechać z moim zespołem na obóz?- mówił Josh.
-Strasznie się cieszę. Nawet nie wiesz co ja przez ciebie miałam Marica. Josh ciągle powtarzał jaka to szansa dla jego zespołu. Chodził i przeżywał - zaśmiała się na co ja popatrzyłam na Josha rozbawiona.
-Przecież ja nie umiem tańczyć- powiedziałam.
-Bo ty nie musisz umieć tańczyć. Ty  masz to w żyłach- uśmiechnął się i posłał i całusa na co się zaśmiałam.
-Mam być zazdrosna?- zapytała Elizabeth.
-Ani trochę- odpowiedziałam, a Josh pocałował ją.
-Zatańczysz?- spytał Josh patrząc na moją ciotkę. Elizabeth pokiwała głową i poszli tańczyć. Mijając mnie Josh się zaśmiał i powiedział że także będę musiała z nim zatańczyć. Uśmiechnęłam się do niego i pokiwałam głową twierdząco. Wyciągnęłam telefon z torebki i go włączyłam. Na ekranie od razu mi wyskoczyło że mam kilkadziesiąt nieodebranych połączeń od Justina. Nie zamierzałam do niego oddzwaniać... Wybrałam numer do mojego taty. Poinformowałam go że jestem u Elizabeth. Wypytywał co się stało ale nie chciałam o tym z im rozmawiać... Powiedziałam że wytłumaczę mu jak wrócę. Nie nalegał za co go kocham. Kiedy się rozłączyłam od razu mój telefon zaczął dzwonić. Westchnęłam głośno ponieważ wiedziałam że to Justin. Odrzuciłam połączenie jednak zaraz znów zaczął dzwonić. Przewróciłam oczami i odebrałam.
-Co chcesz?- zapytałam oziębłym tonem.
-Możemy porozmawiać?
-Właśnie rozmawiamy- westchnęłam.
-Kocham cię...
-Jakoś dziwnie to okazujesz- powiedziałam surowo. Słyszałam jak głośno wypuścił powietrze i mogłabym przysiądź że złapał się za kark.
-Marica proszę cie- powiedział niemalże błagalnie.
-Justin, to nie ma sensu, z resztą nie mogę dłużej z tobą rozmawiać- powiedziałam widząc idących w moją stronę Elizabeth i Josha. Moja ciotka zapytała po cichu z kim rozmawiam. Ruchem ust pokazałam jej że z Justinem. Ona zaśmiała się i powiedziała coś Joshowi na ucho. Mężczyzna podszedł do mnie i zaśmiał się.
-Marica proszę cię, przyjadę gdzie tylko chcesz tylko porozmawiaj ze mną...
-Marica, chodź tańczyć, leci taka gorąca piosenka- Josh powiedział do telefonu na co zaśmiałam się.
-Marica gdzie jesteś?!- zapytał Justin.
-Jestem na imprezie i przepraszam ale muszę już kończyć- śmiałam się dalej. Nie dałam Justinowi nic powiedzieć ponieważ szybko się rozłączyłam. Spojrzałam na parę stojącą przede mną i razem wybuchnęliśmy śmiechem.
-Dla... Dlaczego to zrobiłeś?- zapytałam ciągle się śmiejąc.
-Niech będzie trochę zazdrosny, nic mu nie będzie...
-Tylko że ja nie wiem czy chcę żeby on był zazdrosny- powiedziałam tak jakby do siebie.
-Co się stało kochanie?- zapytała Elizabeth.
-Nic, tylko zastanawiam się czy chcę aby się mną interesował po tym co zrobił.
-Chyba nie chcesz powiedzieć że już go nie....
-Nie, nie chcę tego powiedzieć... Zależy mi na nim tylko po ostatnim mam wątpliwości czy jemu również zależy na mnie- westchnęłam.
-Chodź zatańczyć- powiedział Josh i pociągnął mnie za rękę na środek parkietu. Josh naprawdę świetnie tańczył. Kiedy skończyła się piosenka zmęczona poszłam w stronę stolików gdzie siedziała Elizabeth.
-Dziewczyno i ty twierdzisz że nie umiesz tańczyć?- zapytał Josh.
-No tak- powiedziałam cicho.
-Ty się nie doceniasz- powiedział poważnie.
-Nie, po prostu wiem co umiem a czego nie- tłumaczyłam się.
-Ściemniasz- zaśmiał się. Usiedliśmy przy stoliku ,a Josh poszedł po drinka.
-Jak się bawisz?- zapytał ciotka.
-Świetnie- odpowiedziałam szybko.
-Wolałabyś być z Justinem?- zapytała. Popatrzyłam na nią. Wiedziałam ze miała racje. Chociaż byłam strasznie zła na niego, to tak naprawdę chciałam żeby był tutaj. Obok mnie.
-To na co liczysz? Zadzwoń do niego - uśmiechnęła się. Żeby to było takie proste. Na pewno się na mnie obraził albo coś...
-Nie wiem- westchnęłam.
-Ale ja wiem- zaśmiała się i wyciągnęła mój telefon.
-Co wiesz kochanie?- zapytał Josh podając nam drinki.
-Że Marica powinna zadzwonić do Justina i powiedzieć żeby przyszedł albo się z nim spotkać gdzieś.
-Dlaczego? Przecież to on ją zostawił wczoraj i poszedł się upić i bóg wie co jeszcze. Niech teraz pocierpi- powiedział patrząc na Elizabeth.
-Wiesz co kochanie? Żebyś ty był taki twardy w zasadach kiedy ty coś przeskrobiesz- zaśmiała się. Josh dał jej buziaka w policzek i objął ją w tali.
-Elizabeth masz rację. Jednak do niego zadzwonię- uradowana ciotka podała mi telefon i uśmiechnęła się. Wzięłam łyk alkoholu i wybrałam numer do Justina. Odebrał prawie natychmiast.
-Marica? Coś się stało? Kochanie gdzie jesteś..- zasypał mnie pytaniami. Uśmiechnęłam się.
-Nic się nie stało. Po prostu... Chciałam zapytać czy wpadniesz na imprezę- zaczęłam.
-A gdzie jesteś?- zapytał.
-Na tej plaży co ostatnio- powiedziałam.
-Będę za 15 minut- powiedział i rozłączył się. Położyłam telefon i skończyłam drinka. Uśmiechnęłam się.
-I jak? Przyjdzie?- zapytała Elizabeth.
-Będzie za 15 minut...

_________________________________________________________________
Hej kochani :**
Przepraszam was za to że ciągle nawalam... Miałam pisać częściej i jakoś
mi to nie wyszło. Strasznie was jeszcze raz przepraszam...
Dziękuję za komentarze i wyświetlenia. :**

środa, 29 maja 2013

31. Jesteś kompletnie pijany

Oczami Marici...
Nie widziałam Justina odkąd wstałam a mamy już południe... Siedzę sobie w salonie i czekam na niego. Obok mnie usiadła Pattie.
-Jak ci się spało?- zapytała.
-Bardzo dobrze, nie wie pani gdzie może być Justin?- popatrzyła na mnie przepraszająco i pokręciła głową. Westchnęłam głośno- Rano przebudziłam się jak chodził po pokoju i od tamtego czasu go nie widziałam. Dzwoniłam do niego ale nie odbierał.
-Mam pewien, sprawdzony sposób- powiedziała i już wstawała ale ją zatrzymałam.
-Jeżeli chodzi o Jazmyn to także nie odbiera, ma po prostu wyłączony telefon- Pattie westchnęła i usiadła z powrotem obok mnie.
-Skąd o tym wiesz?- zapytała zaskoczona.
-Jak byliśmy na pikniku Jazmyn mi o tym powiedziała- uśmiechnęłam się do niej.
-Może Scotter coś od niego chciał. Oni  tylko czekają kiedy Justin pojawi się w LA.
-Może- powiedziałam bez żadnych uczuć.
-Pomogłabyś mi przy obiedzie?- zapytała.
-Oczywiście- uśmiechnęłam się do niej chociaż w środku byłam hmm... przestraszona, smutna, trochę rozczarowana zachowaniem Justina. Z jednej strony bałam się że mogło mu się coś stać. Z Pattie dogadywałam się świetnie. Chyba mnie polubiła. Razem robiłyśmy obiad dobrze się przy tym bawiąc. Justina jednak nadal nie było. Zdążyłyśmy zjeść obiad a ja zaproponowałam że pozmywam. Oczywiście Pattie się nie zgodziła.
-W takim razie ja będę wycierała.
-No dobrze, mogę iść na taki układ- uśmiechnęła się. Kiedy skończyłam poszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i próbowałam dodzwonić się do Justina. Oczywiście nie muszę wam mówić że mi się nie udało. Ciągle odzywała się sekretarka... Westchnęłam głośno. Postanowiłam pochodzić trochę po okolicy. Nałożyłam buty i zaproponowałam Pattie że zajmę się trochę Jazmyn i Jaxonem. Razem postanowiliśmy iść na plac zabaw a potem na lody. Dzieciaki były cudowne, po prostu je uwielbiam.
-A wiesz Marica, że wygrałam konkurs na najładniejszy obrazek...- zaczęła siostra Justina.
-Moje gratulacje- przytuliłam ją.
-A mnie?- zapytał obrażony Jaxo.
-No chodź tu- zaśmiałam się i jego także przytuliłam- a co narysowałaś na nim?- zapytałam.
-Pani kazała narysować swój widok z okna. Ja narysowałam nasz ogród- uśmiechnęła się.
-A ja ostatnio nauczyłem się pisać swoje imię- pochwalił się chłopiec.
-Ooo, bardzo się cieszę. Jak wrócimy to mi pokażesz, dobrze?- zapytałam. Jaxo pokiwał radośnie główką. Posadziłam rodzeństwo na karuzeli i zaczęłam powoli ich kręcić.

Oczami Justina...
Wszedłem po cichu do domu.. Niestety moja mama czekała na mnie w przedpokoju. Upss. Próbowałem stanąć jak najbardziej prosto i się nie chwiać ale to nie było takie proste.
-Justin, dlaczego nie odbierałeś telefonu i  gdzie do cholery się podziewałeś przez prawie cały dzień?!- krzyknęła.
-Mamuś spokojnie. Czy to nie ty powtarzasz że w tym domu nie można się tak wyrażać?- zapytałem głupio.
-Justin przecież ty jesteś kompletnie pijany- powiedziała podchodząc do mnie bliżej.
-Wypiłem jedno piwo- westchnąłem.
-Nie tak cię wychowałam... Przyjechałeś z Maricą, zostawiasz ją samą i idziesz się upić?- widać po niej było że jest rozczarowana.
-Mamo...- westchnąłem ponownie.
-Przestań, dobrze że Marica poszła z dziećmi. Radzę przygotować dobrą wymówkę- powiedziała i poszła do salonu. Próbowałem wejść na schody nic sobie nie robiąc. W głowie kręciło mi się strasznie. Wszedłem do swojego pokoju i nawet się biorąc prysznica położyłem się na łóżko.

Oczami Marici...
-Wróciliśmy- powiedziałam z uśmiechem kiedy otworzyłam drzwi.
-I jak było dzieciaki?- zapytała Pattie.
-Marica jest super!- krzyknął Jaxo i pobiegł z Jazmyn jak przypuszczam do swojego pokoju.
-Wymęczyły cię?- zapytała kobieta.
-Nie, uwielbiam dzieci. Świetnie się bawiliśmy- uśmiechnęłam się do niej- Idę zadzwonić do Justina, może teraz odbierze- westchnęłam. Nagle mina Pattie stała się smutna- Coś się stało?- zapytałam kiedy wchodziłam na schody.
-Justin już wrócił, jest w pokoju- powiedziała i poszła do kuchnie chyba. Uśmiechnęłam się na myśl o tym że Justin już wrócił. Pośpiesznie udałam się do jego pokoju. Otworzyłam je i mina mi zrzedła. W całym pomieszczeniu panował półmrok i śmierdziało alkoholem. Szczerze mówiąc czułam się jak w jakieś melinie... Zamknęłam drzwi i weszłam dalej. Na łóżku leżał Justin. Popatrzyłam na niego z obrzydzeniem. Nawet nie ściągnął butów, tylko położył się pewnie tak jak stał. Miałam ochotę go obudzić, spoliczkować, nakrzyczeć... Sama już nie wiem. To ja się o niego bałam jak głupia a on się tak po prostu dobrze bawił... Wzięłam swoją walizkę, którą dzięki bogu jeszcze nie rozpakowałam i wyszłam z pokoju. Postawiłam ją na korytarzu i zeszłam na dół do Pattie.
-Mogłaby pani pokazać jakiś pokój gościnny w którym mogłabym się przespać?- zapytałam. Czułam jak w moich oczach zbierają się łzy. Nie chciałam teraz wybuchnąć głośnym płaczem. Pattie podeszła do mnie i mnie przytuliła.
-Ja przepraszam za niego- wyszeptała.
-Nie musi pani przepraszać- powiedziałam- ja zajmę ten pokój tylko na parę godzin żeby się przespać. Z samego rana pojadę do mojej ciotki- uśmiechnęłam się do  niej.
-Powinniście porozmawiać..- zaczęła.
-Nie mam ochoty z nim rozmawiać... Wolał iść poimprezować zamiast ten czas spędzić ze mną. Nie będę się narzucała i mu przeszkadzała w imprezach...
-No dobrze, to twoja decyzja. Chodź zaprowadzę cię- powiedziała. Po drodze wzięłam moją walizkę i poszłam za Pattie. Miałam dość tego wszystkiego. Podziękowałam kobiecie, a kiedy wyszła, zamknęłam drzwi na klucz, aby nikt nie mógł wejść. Poszłam do toalety się umyć i przebrać. Chodź była taka wczesna pora bo było dopiero przed 20 to ja chciałam iść już spać. Kiedy leżałam już w łóżku postanowiłam zadzwonić do Elizabeth.
-No hej kochanie- usłyszałam.
-Cześć Elizabeth, dzwonie żeby się zapytać czy przenocowałabyś mnie, przyjechałam na kilka dni do LA i pomyślałam że może odwiedziłabym cię, co ty na to .
-No pewnie, wpadaj kiedy chcesz- słyszałam że bardzo się ucieszyła kiedy się o ty dowiedziała.
-Tylko że ja byłaby z samego rana, to nie jest problem?- zapytałam.
-No pewnie że nie- zaśmiała się- sama przyleciałaś?- zapytała.
-Nie, z Justinem- westchnęłam.
-Czyli on też będzie?
-Nie- powiedziałam szybko.
-Coś się stało?
-Pogadamy jak przyjadę, ok?
-No dobrze, to do zobaczenia.
-Pa- odpowiedziałam i się rozłączyłam. Nastawiłam budzik na piątą rano i położyłam się spać.


________________________________________________________________________________
Taki króciutki wyszedł ;/
Dzięki za wszystkie wejścia na bloga i w ogóle
za to że jesteście ze mną tutaj. Mam nadzieję że
się podoba. Kolejny rozdział w piątek :)
+
Czytasz? Skomentuj.

wtorek, 21 maja 2013

30. W rozpuszczonych włosach wyglądasz tak bardzo seksownie


-Marica..- usłyszałam cichy głos Justina- kochanie- zaczął jeździć nosem po szyi co wywołało uśmiech na mojej twarzy- kochanie wstawaj- ponownie zaczął mówić. Otworzyłam leniwie jedno oko i popatrzyłam na niego chłopak się zaśmiał a ja  z powrotem zamknęłam oko- Marica wstawaj, zaraz lądujemy- powiedział. Szczerze mówiąc nie chciało mi się nawet na sekundę otworzyć oczy ale jak trzeba to trzeba...
-No juuuż- przeciągnęłam ziewając. Justin zaśmiał się i pocałował mnie w czoło. Popatrzyłam na niego z udawanym wyrzutem a on popatrzył na mnie pytająco.
-A usta to co?- zapytałam. Justin zaczął się śmiać a kiedy troszeczkę się uspokoił, pocałował mnie.
-Kocham cię- szepnęłam.
-Ja ciebie bardziej- powiedział z wielkim uśmiechem. Przytuliłam się do niego i ponownie zamknęłam oczy.
-Shawty nie śpij- zaśmiał się.
-No wiem- powiedziałam cicho i po raz kolejny zmusiłam się do otwarcia oczu.

***
-Justin, może wpadniemy później- powiedziałam kiedy nasza taksówka zatrzymała się pod domem chłopaka.
-Nagle się boisz?- zaśmiał się- przecież już byłaś tutaj kiedyś, znasz moją mamę...
-Ale kiedyś to kiedyś, z resztą byłam tutaj w roli twojej przyjaciółki- przerwałam mu. Chłopak chwycił moją dłoń i wysiedliśmy z auta.
-Będzie dobrze kochanie- szepnął mi do ucha a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Justin wziął nasze walizki i zaczęliśmy iść w stronę drzwi.
-Mamo, jestem!- krzyknął szatyn otwierając drzwi.
-W salonie- usłyszeliśmy. Chłopak odłożył walizki i złapał mnie z rękę.
-Kocham cię- szepnął i razem poszliśmy do salonu gdzie była jego mama.
-Justin...- zaczęła ale przerwała kiedy mnie zobaczyła- ach, kochanie nie powiedziałeś że przyjeżdżasz z Maricą- powiedziała i podeszła do nasz- miło cie znów widzieć- uśmiechnęła się i wyściskała mnie.
-Mi również miło- zawtórowałam jej.
-Ale u was to chyba się trochę pozmieniało- powiedział patrząc na nasze splecione dłonie.
-Jesteśmy razem- powiedział dumnie brunet.
-No wiedziałam że coś się święci- zaśmiała się- nawet nie wiecie jak się cieszę- uśmiechnęła się i zaczęła ściskać Justina. Potem przyszła moja kolej. Kiedy przytuliła mnie szepnęła tak aby tylko ja mogła to usłyszeć:
-W końcu znalazł odpowiednią dziewczynę. Strasznie się cieszę- uśmiechnęłam się do niej i bardziej się wtuliłam. Kiedy skończyliśmy Justin poszedł zanieść nasze walizki do pokoju. Ja usiadłam z Pattie na kanapie.
-Od kiedy jesteście razem?- zapytała.
-Nie wiem, trochę ponad miesiąc- uśmiechnęłam się.
-Wtedy jak Justin wrócił z LA?
-Tak, dostałam od niego szczeniaczka- kobieta zaśmiała się.
-Nie wiedziałam że Justin jest...
-No co Justin jest?- nagle za nami pojawił się mój chłopak. Obie z Pattie zaśmiałyśmy się.
-Nie wiedziałam że mój kochany synek jest takim romantykiem żeby kupować dziewczynie szczeniaczka, boże kochanie jestem z ciebie taka dumna- zachwycała się...
-No, a co miałem zrobić jak mnie szantażowała że jak nie kupie jej psa to nie będzie się do mnie odzywać- zaśmiał się i usiadł obok mnie. Oboje się śmiali a ja spojrzałam na Justina.
-Ja ciebie szantażowałam?- zaśmiałam się- Pattie nie wierz mu, on teraz wymyśla jakieś historyjki.
-Justin masz mi kupić psa, nie interesuje mnie że jest 23, chcę mieć psa z samego rana-udawał mój głos- to też sobie wymyśliłem?- zaśmiał się. Uderzyłam go w żebra.
-Tak kochanie to też wymyśliłeś- powiedziałam słodko i pocałowałam go w czoło. Chłopak zaśmiał się i złapał mnie za rękę.
-No to mamuś ja idę pokazać Marice gdzie będziemy spać- powiedział i już mieliśmy wstawać kiedy Pattie nas zatrzymała.
-Jak to "będzieMY spać" ? Nie ma mowy Justin u siebie w pokoju SAM- podkreśliła ostatni wyraz. Chłopak się tylko zaśmiał i wysłał jej buziaka w powietrzu.
-Oczywiście mamo- zaśmiał się i poszliśmy do jego pokoju. Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy.
-Masz takie strasznie wygodne łóżko- westchnęłam  Poczułam jak chłopak kładzie się obok mnie i bawi się moimi włosami. Otworzyłam jedno oko i zerknęłam na niego. Justin uśmiechnął się i mnie pocałował. Oddałam mu pocałunek i tak zaczęliśmy się całować bardzo namiętnie. Po chwili usiadł nam mnie okrakiem a ja zarzuciłam nogi na jego plecy. Chłopak lekko rozchylił moje usta i wsadził do nich swój język. Mmmm on całował po prostu nieziemsko.

Oczami Justina.
Ja chyba nie wytrzymam wiem że ona nie jest jeszcze gotowa ale od wczoraj nie mogę przestać myśleć o niej. Kiedy jestem obok niej nie mogę się na niczym skupić, wciąż przed oczami mam jej widok poprzedniej nocy. Mam na nią wielką ochotę, boję się że zrobię coś nie tak. Nie ! Justin musisz się powstrzymać, nie możesz... Znów ten pieprzony głosik w mojej głowie. Jak zwykle ma wyczucie czasu. Odsunąłem się od Marici i uśmiechnąłem do niej. W jej oczach można było zobaczyć iskierki. Zszedłem z niej i ponownie położyłem się obok niej. Dziewczyna z wielkim uśmiechem na twarzy wtuliła się we mnie. Kocham ją. Teraz już to wiem. To prawda że szczęście jest bliżej niz nam się wydaję. Pocałowałem ją we włosy i wtuliłem w siebie jeszcze bardziej.

***
-Justin pośpiesz się, czekamy tylko na ciebie- usłyszałem krzyk Marici.
-Już idę kochanie- westchnąłem i bezradny spojrzałem na buty. Nie mogłem się zdecydować, które założyć- Kochanieee!- krzyknąłem. Poczekałem na dziewczynę. Już po kilku sekundach zobaczyłem ją w progu mojego pokoju. Kiedy zobaczyła te wszystkie porozrzucane buty wybuchnęła głośnym śmiechem- Pomóż- popatrzyłem na nią błagalnym wzrokiem.
-Weź te- podniosła jedną parę z podłogi. Spojrzałem na nie. Pasowały idealnie. Założyłem je i podszedłem do niej.
-Dziękuję- pocałowałem ją w policzek i złapałem za rękę. Zeszliśmy na dół do kuchni. Usiedliśmy przy stole a moja mama przyniosła kolację. Nalałem mojej mamie i Marice wodę.
-Na długo zostajecie?
-Na trzy dni- odpowiedziałem.
-Dlaczego tak krótko?- zapytała smutno.
-Marica ma szkołę, nie może jej zawalić. Mimo tego że zbliża się koniec roku ma dużo nauki- wytłumaczyłem. Marica patrzyła na mnie z uśmiechem.
-A ty się nie uczysz? Jeszcze nigdy nie słyszałam żebyś miał jakieś prywatne lekcje albo cś w tym stylu- uśmiechnęła się.
-Ja? Ja...- nie wiedziałem co powiedzieć. Moja mama popatrzyła na mnie podejrzanym wzrokiem- Mam lekcje tylko nigdy ci o nich nie mówiłem- wybrnąłem jakoś z tego i lekko kopnąłem Maricę pod stołem. Popatrzyłem na nią znacząco a ona się zaśmiała. Chwilę jeszcze jedliśmy i rozmawialiśmy po czym ja z Maricą posprzątaliśmy a moja mama była umówiona na z jakąś swoją przyjaciółką. Coś często do niej wychodzi, no ale cóż nie będę wypytywać. Przyjaciółka to przyjaciółka... Podszedłem do Marici, która właśnie siedziała na moim łóżku i czesała swoje włosy.
-Kochanie podasz mi gumkę? Leży w łazience na szafce..- powiedziała pokazując ręką na drzwi od łazienki.
-Ale po co?- zapytałem zdziwiony- w rozpuszczonych włosach wyglądasz tak bardzo seksownie- uśmiechnąłem się do niej i zacząłem ją całować po szyi. Dziewczyna uśmiechnęła się ale odsunęła się ode mnie.
-Justin, tutaj?- zapytała.
-Mojej mamy nie ma- zaśmiałem się.
-Nie tutaj, dobrze- powiedziała łapiąc moja dłoń. Uśmiechnąłem się do niej.
-Dobrze- pocałowałem ją w usta. Położyłem ją na łóżko i sam opadłem obok niej. Wtuliła się we mnie i tak po prostu zasnęła...

_________________________________________________________
Ja przepraszam... Rozdział jest do bania ale po prostu nie mogłam niczego wymyślić, dlatego tak długo zwlekałam z dodaniem nowego rozdziału... Mogę jedynie obiecać że w następnym rozdziale będzie sie trochę działo...

Libster Award

Hej kochani strasznie się cieszę, że dostałam nominacje od autorki bloga : http://either-cause.blogspot.com/
Oto moje odpowiedzi :
1. Ile masz lat ?
    Pięć dni temu obchodziłam szesnaste urodziny :)
2.Jaki jest twój znak zodiaku?   Byk
3. Twoja ulubiona potrawa?
    Hmm... Chyba pierogi 
4. Twój ulubiony przedmiot w szkole?
    Język polski
5. Do której klasy chodzisz?
    Trzecia gimnazjum
6.Do jakich fandomów należysz? 
   Belieber 
7. W jakim mieście mieszkasz?
    Duużym :P
8. Chciałabyś wyjechać z Polski?     Marzę o tym 
9. Jak maja na imię twoi przyjaciele?
    Natalia i Wiolka
10. Masz chłopaka?
     Nie11.Masz ulubionego sportowca?
     Raczej nie

Regulamin:Nominacja do Libster Award jest otrzymywana od innego Blogera, w zamian za „Dobrze Wykonaną Robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 blogów (informujesz ich o tym) i zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować osoby, która Ciebie nominowała.

A tutaj macie pytania ode mnie :
1. Jak masz na imię ?
2. Ile masz lat ?
3. Kiedy się urodziłaś/urodziłeś ?
4. Ulubiona potrawa ?
5. Ulubiona piosenka ?
6. Masz chłopaka/ dziewczynę ?
7. Czego najbardziej nie cierpisz ?
8. Masz jakiegoś zwierzaka ?
9. Byłaś/ byłeś na koncercie Justina w Polsce ?
10. Jakie jest twoje marzenie ?
11. Kto albo co inspiruje Cię do pisania ?

Tutaj znajdziecie blogi, które nominowałam:
http://zakochananutella.blogspot.com
http://justinstories.blog.onet.pl
http://latershawty.blogspot.com
http://badboymeetsdevil.blogspot.com
http://blind-way.blogspot.com
http://xnotafraidx.blogspot.com/
http://30-day-boyfriend.blogspot.com/
http://of-the-enemy-to-best-boyfriend.blogspot.com/
http://tlumaczenie-bronx.blogspot.com/
http://just-a-twist-of-fate.blogspot.com/
http://xxboyfriendxx.blogspot.com/

niedziela, 12 maja 2013

Hej kochani mam dla was wiadomość !!
Postanowiłam zacząć pisać drugie opowiadanie, na które serdecznie was zapraszam...
http://justin-bieber-emily.blogspot.com/
Mam nadzieję że spodoba wam się tak samo jak ten :)
Liczę na wasze opinie w komentarzach.
A kolejny rozdział na tym blogu pojawi się już za dwa dni :)

czwartek, 2 maja 2013

29. wyglądałaś nieziemsko


Jego ręce zjechały na moje pośladki i podniósł mnie lekko do góry. Uśmiechnął się przez pocałunek i zaczął iść do jego sypialni. Poczułam jego język w moich ustach. Cicho jęknęłam  a Justin jeszcze mocniej złapał mnie za pośladki. Kiedy weszliśmy do pokoju Justin delikatnie zamknął drzwi cały czas mnie całując. Chłopak położył mnie na łóżku i położył się na mnie. Uśmiechnęłam się do niego na co on zaczął całować moją szyję. Odchyliłam głowę do tyłu dając mu większy dostęp do niej. Robiło się coraz bardziej gorąco. Justin schodził pocałunkami w stronę mojego dekoltu  Chwycił za końce moją bluzkę i szybko pozbył się jej. Spojrzał mi w oczy a później wzrokiem zszedł na mój biust. Uśmiechnął się do siebie i oblizał usta. Boże jak on to zrobił seksownie. Te jego malinowe duże usta, włosy w każdą możliwą stronę... Wyglądał zabójczo... Miałam ochotę w tym momencie zedrzeć z niego te ciuchy... Marica uspokój się... Z rozmyśleń wyrwały mnie pocałunki które Justin składał na moim brzuchu. Jego usta były takie gorące .. Postanowiłam przejąć na chwilę władzę i szybkim ruchem przewróciłam nas tak żebym to ja tym razem była na górze. Chłopak popatrzył na mnie pytająco a ja uśmiechnęłam się do niego cwaniacko. Przybliżyłam się do niego i zaczęłam całować jeżdżąc dłońmi po jego klacie. Po chwili chłopak leżał już bez bluzki. Popatrzyłam na jego klatę i zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco. Przysunęłam się do niego ponownie ale zamiast go pocałować, składałam lekkie pocałunki na jego szyi idąc w kierunku uszy. Przygryzłam płatek jego ucha a on cicho jęknął. Spojrzałam na niego. Justin miał przymknięte oczy i lekko otwarte usta. Zaśmiałam się i całowałam go dalej. Jego ręce powędrowały na mój tyłek. Kiedy poczułam jego dotyk przeszedł mnie przyjemny dreszczyk. Chłopak musiał to wyczuć bo zaśmiał się. Zaczęłam lekko kręcić biodrami. Justin ścisnął moje pośladki jeszcze bardziej. Złapał mnie w tali i wyprostował  Jego dłonie zbliżały się do mojego zamka w spodniach. Kiedy tam dotarły chłopak spojrzał mi w oczy, szukając w nich pozwolenia. Uśmiechnęłam się do niego a on odpiął mi spodnie. Szybko zmienił pozycje i teraz to ja leżałam pod nim. Uniosłam biodra do góry a chłopak ściągnął mi spodnie. Poruszył zabawnie brwiami na co się zaśmiałam i rzucił spodnie na podłogę. Znów się do mnie przybliżył i złączył nasze usta w pocałunku. Jego dłonie powędrowały do zapięcia od stanika. Justin szybko się go pozbył a ja poczułam skrępowanie, przez co przestałam oddawać pocałunki. Odsunął się trochę ode mnie i spojrzał w moje oczy. Puściłam go i zakryłam piersi rękami. Chłopak położył się obok mnie podpierając się na łokciu. Założył kosmyk moich włosów za ucho a ja na niego popatrzyłam.
-Co się stało shawty?- zapytał. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Poczułam jak moje policzki stawały się gorące- nie wstydź się mnie- powiedział troskliwie i dał mi buziaka w policzek. Czułam jak paraliż zawładnął moim całym ciałem- ej, kochanie  mówił do mnie. Czułam się strasznie. Nie wiedziałam co mu powiedzieć. Chłopak podniósł z podłogi swoją bluzkę i podał mi ją. Szybko założyłam ją na siebie i spojrzałam na Justina. Uśmiechnął się do mnie i pocałował. Wiedziałam że jest trochę zawiedziony. Odsunął się ode mnie i ściągnął swoje spodnie. Położył się obok mnie i przykrył nas kołdrą. Przytuliłam się do niego.
-Jesteś na mnie zły?- zapytałam. Chłopak lekko się ode mnie odsunął i popatrzył w moje oczy.
-Nie jestem zły kocham cię i poczekam aż będziesz gotowa- powiedział i pocałował mnie w czoło. Uśmiechnęłam się do niego.
-Dobranoc Justin- powiedział cicho i jeszcze mocniej wtuliłam się w niego.
-Dobranoc kochanie- odpowiedział. Zamknęłam oczy i już zasypiałam kiedy usłyszałam szept Justina:
-Nie masz się czego wstydzić, wyglądałaś nieziemsko- uśmiechnęłam się i pocałowałam go. Zamknęłam oczy i długo nie musiałam czekać żeby zasnąć.

___________________________________________________________________
Takiego czegoś się chyba nie spodziewałyście...
Przepraszam że jest taki krótki i od razu mówię że nie mam doświadczenia w pisaniu jakiś pikantnych rozdziałów dlatego niektórym może się wydawać że jest nieciekawy.
Pewnie się powtórzę ale strasznie wam dziękuję za komentarze i ilość wyświetleń mojego bloga.
Niektórzy mogą sobie pomyśleć, że ponad 4 tys. to mało jak na taki okres czasu, ale dla mnie to bardzo bardzo dużo.
+
Jeżeli ktoś chce być informowany o nowych rozdziałach to
zostawcie w komentarzach jakieś namiary na siebie (twitter, gg, stronkę)
i zachęcam do obserwowania mojego bloga :**
+
Jeszcze raz WAM DZIĘKUJĘ

wtorek, 30 kwietnia 2013

28. Nie chcesz ze mną spać?


Leżeliśmy wtuleni w siebie dobrą godzinę. Justin okręcał sobie na palcu kosmyk moich włosów a ja kciukiem jeździłam po jego dłoni, którą mnie trzymał. Nagle mój chłopak poderwał się i popatrzył na mnie cwaniacko.
-Chodź dzisiaj do mnie na noc- powiedział nagle.
-Mam powiedzieć tacie że idę spać do swojego chłopaka bo on tak chce?- zapytałam śmiejąc się.
-Nieee?- przeciągnął i zaczął się do mnie przysuwać. Kiedy byliśmy blisko siebie lekko musnął moje usta- ja to załatwię- powiedział cicho. Siedziałam jakby zaczarowana i tylko pokiwałam głową twierdząco. Justin zaśmiał się i chwycił mnie za rękę. Zeszliśmy po schodach i poszliśmy do salonu gdzie na kanapie siedział mój tato.
-Proszę pana...- zaczął Justin a tato odwrócił głowę w naszą stronę.
-Po pierwsze to mów do mnie Stiv, nie jestem, to znaczy nie wyglądam na takiego starego gościa- zaśmialiśmy się.
-Dobrze... Stiv mam do ciebie prośbę, ale to musimy w cztery oczy- uśmiechnął się do mnie.Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem. Co on znowu kombinuje? Nic mi chyba nie zostało jak iść do swojego pokoju. Odeszłam od Justina i skierowałam się w stronę schodów. Mogłabym podsłuchać o czym rozmawiają ale chcieli w cztery oczy to ok. Usiadłam na łóżku i tępo wpatrywałam się w drzwi. Po krótkim czasie otworzyły się a w nich stał Justin z wielkim uśmieszkiem.
-Pakuj się- powiedział szybko i rzucił się na moje łóżko. Westchnęłam i poszłam do garderoby. Wzięłam piżamę, ciuchy na jutro, bieliznę. Włożyłam to wszystko do torebki i stanęłam przed chłopakiem.
-Już- powiedziałam a Justin podniósł głowę i popatrzył na mnie zdziwiony- no co? To tylko kilka rzeczy.
-Starczy ci na trzy dni?
-Na trzy dni?- zapytałam, a chłopak się zaśmiał.
-Nie wspomniałem że jutro lecimy do mojej mamy?- mówił tak jakby to wszystko było oczywiste.
-Lecimy do twojej mamy?!
-No tak- odpowiedział szybko.
-A nie mieliśmy lecieć za tydzień?
-Tak, ale lecimy wcześniej. No chyba że nie chcesz- spojrzał na mnie podejrzanie.
-No pewnie że chce- powiedziałam i szybko usiadłam na nim okrakiem i lekko musnęłam jego usta.
-To jutro a na razie idziesz do mnie- poruszał zabawnie brwiami a ja zaczęłam się śmiać- przebierzesz się w piżamkę- zaczął jeździć nosem po mojej szyi- ja też, położysz się na łóżku, przykryję cię kołdrą, położę się obok ciebie- zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi- przytulę się do ciebie, zacznę cię całować tak jak teraz i...- chłopak przesunął głowę i złączył nasze usta w pocałunku. Oderwałam się od niego i spojrzałam mu w oczy- i...
-I pójdziemy spać- zaśmiałam się a chłopak głośno westchnął i położył się na łóżku zakrywając twarz dłońmi. Dalej siedziałam na nim okrakiem. Zaczęłam się do niego przybliżać, a w końcu się na nim położyłam- Nie chcesz ze mną spać?- powiedziałam powstrzymując śmiech. Chłopak rozsunął palce i spojrzał na mnie przez nie.
-W jakim sensie?
-W każdym...
-Bardzo chcę- uśmiechnął się do mnie i szybko pocałował- kochanie spakuj się.
-Nie chce mi się, tu jest tak wygodnie..- zaczęłam marudzić.
-No kochanie..- próbował mnie zrzucić z siebie ale złapałam się go mocno. Chłopak się zaśmiał i pocałował mnie w policzek. Popatrzyłam na niego z cwaniackim uśmieszkiem.
-A co mi dasz?- zapytałam.
-A co byś chciała?- zapytał z uśmieszkiem.
-Nie chcesz wiedzieć- zaczęłam się śmiać. Boże ja jestem strasznie zboczona. Chłopak uśmiechnął się do mnie lekko i zbliżył do mojego ucha.
-Mogę ci to dać, ale u mnie- poruszał zabawnie brwiami. Popatrzyłam na niego zdziwiona.
-Zboczuch!!- uderzyłam go w klatę.
-Przecież ty to zasugerowałaś- mówił na swoją obronę. Zaczęłam się śmiać.
-Jesteś strasznie zboczony- mówiłam przez śmiech.
-Przyznaj że o tym samym pomyślałaś- mówił z przymrożonymi oczami.
-Justin przestań- powiedziałam i zeszłam z niego.
-Właśnie to potwierdziłaś- zaczął się śmiać. Udałam że jestem obrażona i poszłam do garderoby. Po chwili obok mnie znalazł się Justin. Objął mnie w tali od tyłu i położył głowę na moje ramię.
-Kochanie..- zaczął. Nic się nie odzywałam tylko wyciągałam ciuchy i kładłam na walizkę.
-Marica, no proszę cię, nie obrażaj się. Wcale nie jesteś zboczona to ja jestem zboczony- mówił cały czas sunąc nosem po mojej szyi. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Zaczęłam się głośno śmiać.
-I to chciałam usłyszeć kochanie- zaśmiałam się i cmoknęłam go w policzek.
-Wiesz co ?- powiedział oburzony Justin.
-No co?- zapytałam z uśmieszkiem.
-Zaraz cię złapię i wykorzystam!- krzyknął a ja zaczęłam przed nim uciekać, nie miałam szans więc po chwili chłopak mnie złapał- Wiesz co ci teraz zrobię?- zapytał a ja zaczęłam się śmiać. Pokiwałam głową na znak że nie wiem i zaczęłam się jeszcze głośniej śmiać. Justin obrócił mnie w swoją stronę i zaczął namiętnie całować. Jego dłonie zaczęły schodzić niżej na moje pośladki. Zarzuciłam ręce na jego szyję a palcami mierzwiłam mu włosy. Odsunęłam się lekko od niego.
-Naprawdę chcesz to zrobić u mnie w garderobie?- zapytałam z uśmiechem- nie sądzisz że twoje łóżko byłoby lepsze?
-Mówisz poważnie?- zapytał. Kiedy zobaczyłam jego powiększone oczy zaczęłam się śmiać. Przybliżyłam się jeszcze bardziej do niego i szepnęłam mu do ucha:
-Śmiertelnie poważnie- powiedziałam a chłopak nagle stanął jakby sparaliżowany. Zaśmiałam się a on otrząsnął się i szybko zaczął wkładać moje ciuchy do walizki. Zaczęłam się śmiać. Kilka minut później byłam już spakowana. Usiadłam na łóżku i specjalnie najwolniej jak się dało nakładałam buty. Justin przyglądał mi się i zagryzał wargę. Nagle podszedł do mnie i nałożył mi je. Zaczęłam się śmiać. Chłopak jedną ręką chwycił walizkę a drugą ciągnął mnie w stronę schodów. Pożegnałam się z tatą i wyszliśmy. Chłopak cały czas mnie ciągnął.
-Justin zaczekaj, w tych butach nie mogę tak szybko chodzić- westchnęłam i pokazałam ręką na moje szpilki. Justin nic nie mówiąc szybko podszedł do mnie i wziął mnie na barana. Zaczęłam się głośno śmiać. Wiedziałam o co mu chodziło. Kocham go i wiem że chcę to właśnie z nim zrobić. Położyłam głowę na jego ramieniu i lekko muskałam wargami jego ucho. Justin uśmiechnął się do siebie.
-Proszę, przestań bo nie wytrzymam i zrobimy to tutaj- powiedział, a ja zaczęłam się głośno śmiać. Szybko znaleźliśmy się pod hotelem. Przed windą stanęłam na nogach. Weszliśmy do niej a kiedy drzwi się zamknęły Justin zaczął mnie namiętnie całować. Na następnym piętrze do windy weszła jakaś starsza pani. Oderwaliśmy się od siebie i stanęłam przed Justinem. Wypięłam się lekko i zaczęłam powoli poruszać biodrami, przez co ocierałam się o niego.
-Masz w tej chwili przestań- szepnął do mojego ucha na co uśmiechnęłam się. Nawet nie miałam zamiaru przestawać. Robiłam to dalej, a Justin chwycił moją dłoń i coraz mocniej ściskał.
-No przestań do cholery- powiedział stanowczym głosem na co starsza pani spojrzała na nas. Kiedy drzwi windy otworzyły się na pierwszym lepszym piętrze, szybko wysiadła mamrocząc coś pod nosem. Zaśmiałam się. Justin położył głowę na moim ramieniu.
-Przez ciebie oszaleje- powiedział na co wybuchłam śmiechem. Czekaliśmy na nasze piętro w spokoju. Kiedy wyszliśmy z windy Justin szybko ruszył w stronę swojego apartamentu ciągnąc mnie. Otworzył szybko drzwi i wciągnął mnie do środka. Zamknął je nogą , rzucił moją walizkę gdzieś w kąt i zaczął się do mnie zbliżać. Usiadłam spokojnie na stole i machałam sobie nogami w powietrzu. Spojrzałam na Justina z cwanym uśmieszkiem. Był coraz bliżej mnie. Kiedy stanął przy mnie oplotłam go nogami w pasie i zaczęłam namiętnie całować...


_________________________________________________________
Strasznie was przepraszam że nie dodawałam tak długo i BARDZO WAM DZIĘKUJĘ że pomimo tego że nie dodaje notek tak jak obiecywałam wy nadal czytacie moje opowiadanie. Dziękuję wam za komentarze dzięki którym wiem że ktoś to czyta :)
Muszę wam się przyznać że nie dodawałam tego rozdziału tak długo ponieważ pracuję nad nowym opowiadaniem, które niedługo powinno się pojawić :)
Mam do was ogromną prośbę: komentujcie moje rozdziały dzięki nim wiem że kogoś interesuje to co piszę.
Jeszcze raz wam bardzo dziękuję że jesteście ze mną :**

niedziela, 14 kwietnia 2013

27. Wiesz co robię z chłopakami, którzy zranią moją córkę?


Pomacałam lekko dłonią kołdrę i poczułam że nikogo obok mnie nie ma. Otworzyłam szybko oczy i rozejrzałam się po pokoju. Nigdzie nie było Justina. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Jednak w całym apartamencie, który wynajął nie było go. Wzięłam telefon i już miałam do niego dzwonić kiedy otworzyły się drzwi. Popatrzyłam w tamtą stronę i dostrzegłam mojego chłopaka z wielkim uśmiechem na twarzy, który w ręku trzymał wielką tacę ze śniadaniem.
-Hej kochanie- powiedział i pocałował mnie w usta. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na tacę- miało być do łóżka, ale wstałaś- powiedział i popatrzył na mnie.
-Poczekaj chwileczkę- powiedziałam i pobiegłam szybko do sypialni- wchodź!- krzyknęłam i położyłam się na łóżku i udawałam że śpię. Po chwili chłopak wszedł do pokoju i widząc mnie zaśmiał się. Usłyszałam jak podchodzi do mnie i stawia tacę na szafkę nocną.
-Kochanie wstawaj, przyniosłem śniadanie- powiedział śmiejąc się i lekko musnął mnie w usta. Uśmiechnęłam się i otworzyłam oczy.
-To dla mnie? Nie spodziewałam się- zaśmiałam się cicho i usiadłam na łóżku. Justin wybuchnął śmiechem, siadając obok mnie i kładąc sobie tace na kolana. Już chciałam wziąć truskawkę ale Justin złapał mnie za nadgarstek.
-Ja cię nakarmię- zaproponował. Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową twierdząco. Chłopak wziął truskawkę i zanurzył ją w nutelli. Zbliżył ją do moich ust ale zamiast mnie nakarmić wysmarował mi całe usta czekoladą.
-Justin!- zaśmiałam się i już chciałam ją zlizać ale znów mnie powstrzymał. Zbliżył się do mnie i zaczął delikatnie całować, tym samym pozbywając się nutelli z moich ust. Odsunął się ode mnie ale dalej stykaliśmy się czołami.
-Chciałbym cię przeprosić- westchnął.
-Justin, naprawdę nie musisz...
-Nie powinienem cię tak odtrącać, ale...
-Ale?- zapytałam chcąc uzyskać odpowiedź.
-Hmm... Jakby to powiedzieć... Bałem się.
-Mnie?- zapytałam zdziwiona.
-Raczej siebie... Bałem się że nie wytrzymam i się na ciebie rzucę- powiedział na jednym wdechu- po prostu nie chciałbym ci nic zrobić- wytłumaczył. Popatrzył na mnie niepewnie a ja uśmiechnęłam się, co on odwzajemnił. Ujęłam jego twarz w dłonie i ponownie obdarowałam go uśmiechem.
-Jesteś słodki, wiesz? Szczerze mówiąc to mi jest trochę głupio ..- nie dał mi dokończyć bo złączył nasze usta w pocałunek. Kiedy odsunęliśmy się od siebie spojrzał na moje usta i lekko oblizał wargi, co wywołało wielki uśmiech na mojej twarzy.
-Ja na twoim miejscu cieszyłbym się- zaśmiał się.
-Dlaczego?- spojrzałam na niego podejrzliwie.
-No wiesz... że tak działasz na chłopaków- uśmiechnął się do mnie.
-Wcale nie- poczułam jak moje policzki zmieniły barwę na lekki czerwony.
-Wiem co mówię- przybliżył się do mnie i szepnął : Kocham jak się rumienisz. Uśmiechnął się i wziął truskawkę i znów zbliżył ją do moich ust. Tym razem trafiła do moich ust. Wzięłam winogrono i zaczęłam karmić Justina. Chłopak zaśmiał się... i tak karmiliśmy się nawzajem.

***
-Musisz już iść?- zapytał kiedy stałam już przy drzwiach.
-Muszę, tato pewnie się martwi- odpowiedziałam i pocałowałam go- Justin?
-Tak?
-Skoro Ann i Chris już wiedzą to może powiemy o nas rodzicom?- zapytałam nieśmiało.
-Świetny pomysł- odpowiedział szybko.
-W takim razie zapraszam cię dzisiaj na kolacje, jeżeli masz czas- uśmiechnęłam się.
-Już dzisiaj?!- zapytał przestraszony.
-Chyba się nie boisz- zasiałam się.
-Nie tylko... Jak mu się nie spodobam...
-Justin przestań, ostatnio mu się bardzo spodobałeś- uśmiechnęłam się.
-Ok, ale obiecaj że za tydzień pojedziemy do mojej mamy...
-Obiecuję. Pa. Kocham Cię- powiedziałam i pocałowałam go.
-Ja ciebie bardziej- uśmiechnął się i otworzył mi drzwi.
-Może cię jednak odprowadzę?- zapytał.
-Justin dam sobie radę- uśmiechnęłam się- do wieczora- powiedziałam i wyszłam na korytarz. Kiedy byłam już przy windzie usłyszałam że chłopak dopiero teraz zamknął drzwi. Weszłam do windy i dostałam smsa. Już za tobą tęsknie. Kocham cię.  Uśmiechnęłam się do ekraniku i szybko odpisałam : Ja ciebie też :* schowałam telefon do kieszeni i z uśmiechem wyszłam z hotelu. Nagle ni stąd ni zowąd wyskoczyli jacyś ludzie z aparatami i zaczęli robić mi zdjęcie.
-Jesteś z Justinem?... Byłaś w nocy u niego?... Jesteście parą?- krzyczeli jeden przez drugiego. Nie mogłam nawet eis przez nich przedrzeć. Skołowana stanęłam i kręciłam się w kółko szukając drogi ucieczki. Paparazzi otoczyli mnie. Blaski oślepiały mnie, a przez ich krzyki nie mogłam się skupić. Nagle poczułam jak robi mi się słabo. Nie wiem co by się stało gdyby nie czyjeś silne ramiona. Poczułam jak ktoś mnie niesie a później wkłada do samochodu. Otworzyłam oczy i zobaczyłam czarnoskórego mężczyznę, który uśmiechał się do mnie.
-Hej, jestem Kenny, ochroniarz Justina.
-Skąd ty się wziąłeś, o ile pamiętam Justin nie wspominał że przyjechał z nim ochroniarz.
-Bo Justin o tym nie wie. Pattie kazała mi jechać bo się o niego bała...- Kenny nie dokończył ponieważ jego telefon zaczął dzwonić-Nic jej nie jest, tak odwiozę ją... Uspokój się! Dobra  do zobaczenia  westchnął i popatrzył na mnie- Już wie, widział to w telewizji- zaśmiał się.
-Co!?
-No widział to w telewizji. Oczywiście jest na mnie zły że tutaj przyjechałem ale przejdzie mu- uśmiechnął się- Mam cię odwieźć do domu, gdzie mieszkasz?- nic mnie w tym momencie nie obchodziło. W głowie odbijało mi się echem zdanie Kenniego... Wszyscy widzieli to w telewizji... Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego z kim tak naprawdę się spotykam. Nigdy nie zaatakowali mnie paparazzi.
-Ej wszystko w porządku?- przed oczami zobaczyłam wielką rękę machającą.
-Dobrze, możesz odpalać auto, będę mówiła ci gdzie jechać...

***
-Wróciłam!!-krzyknęłam otwierając drzwi.
-I jak na urodzinach?- z salonu wyszedł tato.
-Fajnie, tato dzisiaj na kolacji będziemy mieli gościa- uśmiechnęłam się.
-No dobrze- w tym momencie zaczął dzwonić mój telefon. Popatrzyłam na mojego tatę przepraszająco i poszłam do siebie do pokoju.
-Kochanie nic ci nie jest? Jesteś już w domu? Nic ci nie zrobili?- zostałam zasypana pytaniami, mimowolnie się uśmiechnęłam. To było słodkie.
-Justin nic mi nie jest, gdyby nie Kenny...
-A właśnie jestem na niego zły, miał za mną nie przyjeżdżać.
-Kochanie uspokój się- zaśmiałam się.
-Na pewno wszystko dobrze?- powiedział zatroskanym głosem.
-Tak, tylko...
-Tylko?
-Boje się że teraz nie będziemy mieli życia przez nich.
-Spokojnie, nie dopuszczę do tego.
-Wierzę w ciebie- uśmiechnęłam się do telefonu.
-Kocham cię
-Ja ciebie bardziej.
-Wcale że nie, ja bardziej- zaczął się wykłócać. Zaśmiałam się.
-Niech ci będzie. Wpadniesz do mnie o 18?
-Na kolacje z twoim tatą?
-Tak.
-Boje się, a co jak mnie nie zaakceptuje?
-Przestań, będzie dobrze. Polubił cię.
-Mam nadzieję że nie mówisz tego żeby być miłą.
-Przestań, dobra ja kończę muszę zacząć szykować kolację.
-Jeszcze nie ma południa- zaśmiał się.
-No widzisz jak późno... Kocham cię.
-Ja ciebie też- szybko się rozłączyłam i pobiegłam do kuchni.

***
-Ja otworze!- krzyknęłam kiedy w domu zabrzmiał dźwięk dzwonka. Był to Justin. Wyglądał świetnie. Zza siebie wyciągnął wielki bukiet czerwonych róż.
-To dla ciebie- uśmiechając się.
-Dziękuje, są śliczne- pocałowałam go w policzek i splotłam nasze palce. Poszliśmy do jadalni gdzie czekał mój tato.
-Dzień dobrzy- przywitał się przestraszony Justin.
-Cześć- uśmiechnął się tato.
-To dla pana- powiedział Justin podając mu butelkę dobrego wina.
-Tato znasz już Justina więc nie będę go przedstawiać. Jedyne co się zmieniło to to że jesteśmy razem- poczułam jak Justin mocniej ścisnął moją dłoń. Uśmiechnęłam się.
-Czy to prawda?- zapytał mój tato bez żadnych emocji i spojrzał na Justina. Było widać że jest wystraszony. Pokiwał tylko głową potwierdzając to- Boisz się?- zapytał tato. To pytanie było zbędne, po moim chłopaku było to widać na kilometr. Justin znów pokiwał głową twierdząco- i bardzo dobrze. Wiesz co robię z chłopakami, którzy zranią moją córkę?- zapytał srogo mój tato.Justin pokiwał głową przecząco- Znajduje ich choćby na końcu świata i..- Justin przełknął głośno ślinę. Nie mogłam wytrzymać i wybuchnęłam śmiechem.
-Tato, bo Justin zejdzie mi tu zaraz na zawał- śmiałam się coraz głośniej. Tato przyłączył się do mnie i razem zwijaliśmy się ze śmiechu. Justin tylko stał i patrzył na nas.
-Słuchaj chłopcze- powiedział mój tato kiedy się już uspokoiliśmy. Położył dłoń na jego ramieniu i uśmiechnął się do niego- Nie bój się, nic ci nie zrobię- zaśmiał się- cieszę się że Marica znalazła sobie kogoś, a teraz chodźmy do stołu bo jedzenie wystygnie. Usiedliśmy z Justinem naprzeciwko mojego taty. Zaczęliśmy jeść a potem mój tato zadawał Justinowi pytania.
-Od kiedy jesteś z moją córką?
-Od miesiąca- uśmiechnął się do mnie i położył dłoń na moim kolanie.
-Czym się zajmujesz?
-Śpiewaniem.
-No przecież wiem- zaśmiał się mój tato.
-Ja posprzątam- wstałam i zaczęłam zbierać talerze ze stołu.
-Pomogę ci- powiedział Justin i zabrał ode mnie talerze. Poszliśmy do kuchni. Otworzyłam zmywarkę i układałam w niej talerze. Kiedy wszystko posprzątaliśmy powiedziałam tacie że idziemy do mnie i poszliśmy do mojego pokoju. Justin położył się na moje łóżko i zakrył swoją twarz dłońmi.
-Było dobrze, na tle poprzednich chłopaków wypadłeś najlepiej- uśmiechnęłam się. Chłopak odsłonił twarz i spojrzał na mnie.
-Mało nie dostałem zawału...
-Przestań, zadzwoniłabym na pogotowie- zaśmiałam się.
-Myślałem że ratowałabyś mnie...
-Nie umiem- uśmiechnęłam się do niego cwaniacko. Chłopak zerwał się z łóżka i podszedł do mnie.
-To proste chodź nauczę cię- złapał mnie za dłoń i pociągnął w stronę łóżka. Położył mnie na nim.
-Patrz teraz- powiedział a ja wybuchłam śmiechem- masz udawać nieprzytomną- westchnął.
-Dobrze- uspokoiłam się i zamknęłam oczy.
-Podchodzę do ciebie i widzę że jesteś nieprzytomna- zaśmiał się- Sprawdzam czy oddychasz- przyłożył ucho do moich ust i nosa- nie oddychasz  muszę przystąpić do resuscytacji  odchylił lekko moją głowę do tyłu i złapał za podbródek, przybliżył się do mnie i lekko musnął moje usta. Otworzyłam oczy i usiadłam na łóżku.
-I tak wygląda resuscytacja?- zaśmiałam się.
-Nie- odpowiedział szybko i pocałował mnie. Położyłam się z powrotem na łóżko a Justin usiadł na mnie okrakiem i całowaliśmy się namiętnie. Justin wsadził swój język do moich ust i pieścił moje podniebienie. Czułam się niesamowicie. Jego ręka znalazła się teraz na moim udzie i lekko pocierał nią podnosząc tym samym moją sukienkę do góry. Nie chciałam teraz przestawać. Złapałam go za kark i palcami błądziłam w jego włosach. Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam że dzwoni Josh. Odrzuciłam połączenie  a telefon położyłam na szafce nocnej.
-Mam być zazdrosny?- zapytał kładąc się na łóżko.
-Ani trochę- uśmiechnęłam się i wtuliłam w niego.

____________________________________________________________
Wiem że trochę długo nie dodawałam niczego nowego ale nie miałam nawet jakiegoś pomysłu na następny rozdział. Zaczęłam dzisiaj już kolejny rozdział i obiecuje ze dodam go we wtorek, ponieważ 16.04 mam przedstawienie i jutro będzie "lekkie" zamieszanie z próbami i takie tam... Więc dodam we wtorek po tym wszystkim. Liczę na wasze komentarze. Pozdrawiam :*

piątek, 5 kwietnia 2013

26. Justin ubierz się


Oczami Justina...
-Tylko tym razem daj mi jakąś większą bluzkę. Nie tak jak ostatnio- zaśmiała się Marica. Stałem właśnie w garderobie i szukałem jakieś "piżamy" dla mojej dziewczyny. Uśmiechnąłem się na myśl o blondynce w mojej bluzce.Wtedy lekko zakrywała jej pośladki i podkreślała jej długie nogi. Potrząsłem głową i wziąłem jakąś bluzkę i wyszedłem z garderoby. Podałem ją dziewczynie i uśmiechnąłem się do niej. Marica spojrzała na nią, a potem na mnie. Chwilę nad czymś myślała po czym z uśmiechem podeszła do mnie. Położyła ręce na mojej szyi i przysunęła się bliżej łącząc nasze usta w pocałunku. Złapałem ją w tali i przysunąłem jeszcze bliżej. Dziewczyna włożyła język do moich ust. Jęknąłem cicho. Poczułem jak dziewczyna się uśmiecha  Zaczęła jeździć palcami po mojej klatce piersiowej. Ręką lekko mierzwiła mi włosy nie odrywając naszych warg. Złapała końce mojej koszulki, podciągnęła  ją do góry. W końcu ją ściągnęła  Wiedziałem że powinniśmy trochę przystopować ale mówiąc szczerze nie miąłem najmniejszej ochoty się od niej odsuwać. Marica lekko odchyliła głowę a ja zjechałem ustami na jej szyje. Całowałem ją delikatnie co chwilę trącając o nią nosem. Dziewczyna zaśmiała się i odsunęła ode mnie. Spojrzałem na nią pytająco na co tylko przesłała mi buziaka.
-Ta jest większa- pomachała mi koszulką którą jeszcze przed chwilą miałem na sobie i weszła do łazienki. Uśmiechnąłem się i położyłem na łóżku. Włożyłem ręce pod głowę i zamknąłem oczy, myśląc o mojej dziewczynie.

Oczami Marici...
Kiedy już się wysuszyłam i założyłam koszulkę Justina wyszłam z łazienki. Spojrzałam na łóżko. Justin spał w najlepsze. Postanowiłam go nie budzić bo wiem że był zmęczony a poza tym widziałam że pił na imprezie dlatego postanowiłam go nie ruszać. Chwyciłam kołdrę i weszłam pod nią. Przysunęłam się do bruneta i wtuliłam się w niego. Justin otworzył oczy i uśmiechnął się do mnie.
-Chcę moją bluzkę księżniczko- zaśmiał się. Spojrzałam na niego, sprawdzając czy mówi to poważnie.
-Spodobała mi się bardziej niż ta którą mi przyniosłeś i jest dłuższa co sprawia że lepiej się czuję- wystawiłam mu język. Brunet nic nie mówiąc wstał i poszedł do toalety. Po chwili usłyszałam szum wody, więc zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Nie udało mi się ponieważ po kilku minutach z toalety wyszedł Justin owinięty jedynie  w ręcznik. Spojrzałam na niego i przygryzłam wargi.
-Możesz tak zostać, wyglądasz bosko- wyszeptałam sama nie wiedząc dlaczego.
-Dzięki kochanie- powiedział wchodząc do garderoby. Po chwili wyszedł z niej w samych bokserkach.
-Justin ubierz się- przeciągnęłam.
-Przecież wyglądam bosko- zaśmiał się ale szybko wrócił się do garderoby. Kiedy ponownie wyszedł miał już  na sobie spodnie od piżamy. Położył się obok mnie. Przekręciłam się na bok a Justin wtulił się we mnie.
-Dziękuję- wyszeptałam.
-Za co?- zapytał.
-No za dzisiaj. Ja naprawdę nie chciałam żeby ten chłopak mnie całował... W ogóle nie chciało mi się z nim gadać tylko Ann nalegała a poza tym ty miałeś mnie gdzieś... Przez całą imprezę cię nie było.
-Siedziałem na dworze, ale nie bój się widziałem cię bardzo dobrze przez okno więc nie dałbym ci nic zrobić- pocałował mnie w szyję.
-Dobrze że cię mam- powiedziałam odwracając się do niego twarzą. Justin uśmiechnął się zadziornie.
-To może jakieś podziękowanie...
-Chciałbyś- prychnęłam.
-Bardzo- odpowiedział i pochylił się nade mną. Po obu stronach mojej głowy położył swoje ręce i nachylił się jeszcze bardziej. Nasze usta były kilka milimetrów od siebie. Chciałam go pocałować ale szybko odsunął się ode mnie i położył obok. Zaśmiałam się. Chłopak popatrzył na mnie z uśmiechem  Teraz ja zbliżyłam się do niego i usiadłam na nim okrakiem. Na twarzy Justina zagościł cwany uśmieszek. Pochyliłam głowę i zaczęłam go całować. Chłopak położył swoje ręce na moich plecach i lekko je pocierał. Po chwili poczułam jego język w moich ustach. Jedna ręką jeździłam po jego gołej klacie. Ustami zjechałam teraz na jego policzek a później na jego ucho.
-Podobają ci się takie podziękowania?- zapytałam przygryzając lekko jego ucho. Chłopak jęknął cicho i pokiwał twierdząco głową. Zaśmiałam się i nosem zaczęłam kreślić kółka na jego policzku aby po chwili znów wrócić do całowania jego ust. Justin jedną ręką zjechał na mój tyłek lekko go ściskając. Moja ręka powędrowała do jego drugą dłoń i splotłam nasze palce nie przestając go całować. Położyłam nasze splecione dłonie obok jego głowy i odsunęłam się od niego. Spojrzałam na niego. Miał lekko przymknięte oczy. Uśmiechnęłam się i znów zaczęłam go całować. Całowaliśmy się namiętnie  W pewnym momencie poczułam jakąś wypukłość pod moimi pośladkami. Odsunęłam się lekko i spojrzałam z uśmiechem na Justina. Widać było że chłopak się speszył. Przybliżyłam się do niego i wyszeptałam że nic się nie stało. Brunet jednak złapał mnie za biodra i ściągnął z siebie. Usiadłam obok niego. Justin szybko wstał i prawie biegnąc skierował się do łazienki. Powiem szczerze że byłam bardzo dumna z siebie. Nie wiedziałam ze Justin może tak zareagować. Po kilku minutach chłopak wyszedł  i bez słowa położył się obok mnie odwracając się do mnie plecami. Usiadłam na łóżku i ręką dotknęłam ramienia chłopaka.
-Kochanie...
-Przepraszam- powiedział cicho ale nie na tyle abym tego nie usłyszała.
-Przecież to nie twoja wina... Przestań, nic się nie stało. To w sumie przeze mnie więc chyba ja powinnam cię przeprosić...- nie wiedziałam jak się zachować. Pierwszy raz spotkało mnie coś takiego. To zabawne ale naprawdę nie wiedziałam nawet co mam powiedzieć. Chłopak odwrócił się do mnie.
-Przestań- powiedział i znów leżał do mnie plecami. Westchnęłam cicho i położyłam się obok niego tuląc się do jego placów.
-Nie chciałam- wyszeptałam jedynie i zamknęłam oczy.

Oczami Justina...
Boże i co ja mam powiedzieć Marice? Odsuń się ode mnie bo tak mnie podnieciłaś że mogę się na ciebie rzucić...? Ona jest taka słodka. Myśli że to przez nią  W pewnym sensie tak ale w tym pozytywnym. Ja cieszyłbym się na jej miejscu... Nie mogę zasnąć leżę już tak od godziny. Nie chcę się nawet odwracać w stronę Marici bo boje się że coś jej zrobię. Nie umiem panować nad sobą. Z Seleną było inaczej, nie mówię że lepiej ale z nią nie miałem żadnych hamulców. Zawsze wiedziałem że ona też tego chce. Nie obchodziło ją że jesteśmy na przykład na gali i że dookoła są ludzie. Wtedy szliśmy do toalety i dalej chyba nie muszę mówić co się działo... Poczułem jak moje powieki stają się coraz cięższe. W końcu zamknąłem oczy i odpłynąłem...


_____________________________________________________________
Taki króciutki... Następny będzie w niedzielę. Mam do was prośbę. Jeżeli czytacie blog to w komentarzu napiszcie czy wam się podoba czy nie. Chcę znać wasze zdanie ;)
Jeżeli ktoś chce być informowany o nowym rozdziale to napiszcie w komentarzu jakiś namiar (twitter, gg, stronkę).
Pozdrawiam :**

czwartek, 4 kwietnia 2013

25. Jesteś strasznie obrażalska


-Justin gdzie wy jesteście?!- naskoczył na mnie Chris. Krzyczał tak głośno że musiałem telefon odsunąć od ucha.
-Chłopie, opanuj się. Za chwilę będziemy- powiedziałem i nie dając mu nawet odpowiedzieć rozłączyłem się.
-Znów Chris ?- zaśmiała się Marica. Pokiwałem głową potwierdzając.
-Chodźmy już- powiedziałem kierując koszyk w stronę kas.
-Justin, podpiszesz mi się?-usłyszałem wychodząc już ze sklepu. Odwróciłem się i zobaczyłem dwa niebieskie kryształki, które świeciły tak mocno... A z twarzy nie schodził jej  piękny uśmiech.
-No pewnie, nie ma problemu- dziewczyna podała mi jakąś kartkę- jak masz na imię?- Zapytałem.
-Emily- odpowiedziała lekko się rumieniąc. Uśmiechnąłem się do niej. Kiedy skończyłem podałem jej kartkę i przytuliłem ją mocno. Kocham moich fanów. Są dla mnie wszystkim. Nagle usłyszałem chrząknięcie. Oderwałem się od Emily i Pożegnałem się z nią.
-Ładna, co?- zapytała Marica kiedy siedzieliśmy już w aucie. Widać było gołym okiem, że jest zazdrosna więc postanowiłem się z nią troszeczkę podroczyć.
-Ładna? Żartujesz sobie chyba- zakpiłem patrząc na moją dziewczynę. Marica uśmiechnęła się do mnie- Ona była śliczna- powiedziałem rozmarzony. Popatrzyłem na nią. Wydawała się zawiedziona. Zaśmiałem sie pod nosem i położyłem rękę na jej dłoni- Kochanie, przecież wiesz ze  żartuje- powiedziałem przysuwając się do niej. Marica odwróciła głowę w stronę szyby i nic nie mówiła. Znów, to robi. Ciągle się o coś obraża...
-Wiesz co? Jesteś strasznie obrażalska- odpaliłem auto i ruszyłem w stronę domu Chrisa gdzie wszyscy czekali już tylko na nas i zakupy. Marica nie odzywała się do mnie przez całą drogę. Kiedy już byliśmy pod domem mojego kumpla nie patrząc na mnie wyszła z auta. Westchnąłem głośno i uderzyłem głową o kierownicę. Wyciągnąłem zakupy z bagażnika i poszedłem do kuchni.
-Stary ile można robić zakupy!?- naskoczył na mnie Chris. Zacisnąłem zęby  Mam już tego dość!  Ciągle się ktoś czepia. Rzuciłem zakupy na stół i podszedłem do Chrisa.
-Rozumiem, że chcesz żeby urodziny Ann były wspaniałe, ale weź w końcu zejdź ze mnie!- krzyknąłem i wyszedłem na zewnątrz. Wsiadłem do auta i odjechałem. Sam nie wiedziałem gdzie jadę. Miałem ich wszystkich po dziurki w nosie. Zatrzymałem się na jakimś poboczu. Wysiadłem z auta i usiadłem na masce. Z Maricą jestem już od miesiąca a ona nadal nikomu nie chce o nas powiedzieć. Chciałbym pogadać z Chrisem, pochwalić się jaką mam wspaniałą dziewczynę, ale nie mogę i chyba to tak bardzo mnie denerwuje. Muszę się komuś wygadać bo inaczej zwariuję. Poczułem wibracje w mojej kieszeni. Wyciągnąłem z niej telefon i spojrzałem na wyświetlacz. Chris. Odebrałem.
-Justin, sorry przecież wiesz że chcę pokazać Ann że jest dla mnie najważniejsza dziewczyną na świecie i wszystko musi być perfekcyjne- westchnął.
-Wiem-odpowiedziałem szybko bez żadnych emocji.
-Wracaj, napijemy się. Musimy pogadać. Ja nie rozumiem co się dzisiaj z wami dzieje...
-Nie rozumiem- powiedziałem potrząsając lekko głową.
-No z tobą i Maricą... Chodziła jakaś smutna to zapytałem czy wszystko ok, czy na mnie też się obraziła jak ty, a ona na mnie naskoczyła. Pytała dlaczego o to pytam. A później to już był Meksyk... Zaczęła krzyczeć żebym nie odpowiadał bo wie że jest obrażalska i pobiegła gdzieś na górę- zaśmiał się. Po chwili na mojej twarzy również pojawił się uśmiech.
-Dobra, będę za jakieś 15 minut. Na razie- powiedziałem i rozłączyłem się. Wsiadłem do auta i ruszyłem w stronę domu Chrisa.

***
-Wszystkiego najlepszego Ann- powiedziałem wręczając dziewczynie prezent.
-Dzięki Justin- powiedziała uśmiechając się do niej. Odwzajemniłem uśmiech i przytuliłem ją do siebie.
-Ej, ej ,ej to moja dziewczyna- zaśmiał się Chris.
-Chyba mogę ją przytulić- powiedziałem podnosząc obie ręce w górę. Zaśmialiśmy się razem. Chris złapał dziewczynę w tali.
-Mógłbyś pomóc Marice? Jest w kuchni- poruszał brwiami. Uśmiechnąłem się do niego i poszedłem w stronę pomieszczenia gdzie miała być Marica. Otworzyłem drzwi i w tym momencie zderzyłem się z dziewczyną. Z jej rąk wyleciała miska z chipsami.
-I widzisz co narobiłeś!- krzyknęła na mnie.
-Nie chciałem, przepraszam, pomogę ci to posprzątać  powiedziałem i poleciałem po miotłę do zamiatania. Dziewczyna podniosła miskę a ja zamiatałem.
-Nie gniewaj się na mnie już- powiedziałem uśmiechając się do niej. Marica spojrzała na mnie z mordem w oczach. Chciało mi się strasznie śmiać, ale powstrzymałem się.
-Powinieneś przywyknąć, przecież sam powiedziałeś że jestem obrażalska- powiedziała szybko i zniknęła za drzwiami. Ok, nie chce ze mną rozmawiać, to niech nie rozmawia... Kiedy już posprzątałem podszedłem do barku i zrobiłem sobie drinka.
-Mieliśmy pić razem- usłyszałem za plecami głos Chrisa.
-Nalać?- zapytałem. Chłopak pokiwał twierdząco głową. Nie czekając długo zrobiłem mu drinka.
-Justin co się dzieje? - zapytał upijając łyka.
-Nic- odpowiedziałem szybko pijąc całą zawartość kieliszka.
-Kurwa, Bieber co się stało. Jestem twoim przyjacielem i mnie nie oszukasz- powiedział zirytowany Chris.
-Spokojnie, nic mi nie jest- poklepałem go po ramieniu i rozejrzałem się po salonie w poszukiwaniu Marici. Siedziała na kanapie i zawzięcie dyskutowała o czymś z Ann. Chris szturchnął mnie w ramie. Spojrzałem na niego pytająco.
-Przecież wiedzę jak na nią patrzysz- zaśmiał się.
-Jak?- zapytałem patrząc na niego.
-Tak jak wtedy na plakat Rihanny- wybuchnął śmiechem, a ja zaraz za nim.
-Przestań głupku- tym razem to ja go szturchnąłem.
-No podejdź do niej- polecił.
-Raczej nie będzie chciała ze mną rozmawiać- wyminąłem go zabierając z barku dwie butelki piwa  i poszedłem do ogrodu. Nagle muzyka zaczęła grać głośniej. To znaczyło że impreza rozkręca się coraz bardziej. Usiadłem pod drzewem i otworzyłem jedną butelkę. Upiłem łyk i odchyliłem głowę do tyłu opierając ją o pień.

Oczami Marici...
-Chris, jest taki słodki- wzdychała co chwilę. Zaśmiałam się- No co ?
-Mówisz to już setny raz- nie ukrywałam swojego rozbawienia.
-Ty też mogłabyś z kimś się spotykać- zaproponowała.
-Nie chce- odpowiedziałam szybko. Nie mogłam jej powiedzieć że jestem z Justinem. "Nie mogłam" to było trochę nie zbyt trafne słowo. Ja po prostu się bałam że to co łączy mnie i Justina skończy się szybciej niż zaczęło  Dlatego nie chciałam nikomu o tym na razie mówić.
-Ja wiem, że nikt nie jest w stanie dorównać naszemu księciu ale spróbujmy- zaśmiała się.
-Księciu?- zapytałam podnosząc jedną brew do góry.
-Justinowi-powiedziała to takim tonem jakby to było oczywiste- spójrz na tamtego co stoi obok stolika- wskazała palcem wysokiego blondyna. Zerknęłam na niego. W niczym nawet nie dorównywał Justinowi.
-Znasz go  ?- spojrzałam na Ann.
-Nie, ale zaraz go poznamy- złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę chłopaka.
-Hej, jestem Ann a to Marica- uśmiechnęła się do niego.
-Harry- odpowiedział. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Ej Marica leci twoja ulubiona piosenka- wykrzyczała Ann.
-Zatańczymy?- usłyszałam głos chłopaka. Popatrzyłam na niego i pokiwałam głowa twierdząco. Podałam mu dłoń i powędrowaliśmy na środek pokoju. Harry świetnie tańczył ale lepiej czułabym się przy moim chłopaku. Jednak on miał mnie w dupie. Nawet nie wiem kiedy piosenka skończyła się i zaczęła lecieć wolna. Chłopak popatrzył na mnie z uśmiechem i przytulił się do mnie. Na początku miałam opory, ale po chwili i ja się do niego przytuliłam. Tańczyliśmy tak do końca piosenki. Powiem szczerze że czułam się bardzo dobrze z Harrym. Bawiliśmy się razem cały czas. Uśmiech nie znikał z mojej twarzy.  Naprawdę polubiłam go. Kiedy nie miałam już sił poszliśmy na kanapę. Chłopak przyniósł mi drinka. Rozmawialiśmy cały czas. Było naprawdę miło.
-Skąd w ogóle się tu wziąłeś?- zapytałam.
-Kumpel powiedział żebym wpadł na urodziny Ann bo będą fajne dziewczyny... I nie pomylił się- uśmiechnął się do mnie. Spojrzałam na niego- należysz do nich- uśmiechnął się pokazując szereg białych zębów. Chłopak przybliżył się do mnie. Nie było mi to na rękę dlatego odsunęłam się od niego. Niestety napotkałam oparcie kanapy i nie miałam żadnej drogi ucieczki. Harry był teraz bardzo blisko mnie. Położył jedną rękę na moim udzie, a ja poczułam jak paraliż zawładną całym moim ciałem. Szybko się otrząsnęłam i zrzuciłam jego dłoń.
-No nie udawaj takiej niedostępnej- wyszeptał i zaczął się do mnie zbliżać.
-Przestań- prawie krzyknęłam. Chłopak złapał mnie za rękę.
-Przecież wiem ze tego chcesz- nagle Harry puścił moją rękę i leżał na kanapie. Spojrzałam w prawo. Obok mnie stał mocno zdenerwowany Justin.
-Chyba powiedziała żebyś przestał!!- krzyknął na chłopaka, który momentalnie stanął twarzą w twarz z brunetem. Muzyka ucichła i wszyscy patrzyli w naszą stronę.  Blondyn wybuchnął śmiechem i znów zbliżył się do mnie. Chciał mnie dotknąć ale Justin nie pozwolił mu na to.
-Zabieraj od niej te łapska!!- krzyknął.
-Bo co?- zakpił z niego.
-Bo ona jest moja!!- krzyknął i uderzył go pięścią w twarz. Harry poleciał na podłogę. Spojrzałam na Justina. Byłam mu wdzięczna nawet jeżeli wszyscy dowiedzieli się ze jesteśmy razem. Justin popatrzył na mnie. Wstałam i przytuliłam się do niego. Chłopak objął mnie i wtulił w siebie jeszcze bardziej.
-Przepraszam kochanie- wyszeptał w moje włosy. Nic nie mówiąc pocałowałam go.  Justin oderwał się ode mnie i spojrzał na mnie.
-Chodźmy stąd - wyszeptała. Chłopak pokiwał tylko głowa i splótł nasze ręce. Poszliśmy na górę do pokoju gdzie zostawiliśmy wszystkie swoje rzeczy.
-Nie wiem jak ty ale ja nie chcę tutaj zostawać- powiedziałam cicho.
-Chcesz iść do mnie?- zapytał patrząc mi głęboko w oczy. Nagle do pokoju w parowała Ann a za nią Chris. Stanęli przed nami i patrzyli na nas bardzo poważnie.
-Tak, jesteśmy razem- powiedziałam znów złączając nasze dłonie.
-Od kiedy?- zapytała Ann.
-Od miesiąca...- powiedział Justin.
-I ty tyle wytrzymałaś nie mówiąc nikomu?- wybuchła śmiechem. Kamień spał mi z serca, myślałam że będzie się gniewać ze nic jej nie powiedziałam.
-No stary, gratuluje- powiedział Chris i przybił piątkę z Justinem. Ann przytuliła mnie do siebie.
-Przepraszam- powiedziała cicho.
-Za co ?- zapytałam zdziwiona.
-Za tamtego gościa. To ja ci kazałam do niego podejść i go poznać- westchnęła.
-Przestań, zapomnijmy o tym- uśmiechnęłam się a co ona odpowiedziałam mi tym samym.
-Ann, przepraszamy ale będziemy się już zwijać- powiedział Justin.
-Ok, ale jutro masz mi to wszystko opowiedzieć- powiedziała patrząc na mnie. Zaśmiałam się i pokiwałam twierdząco głową.


_______________________________________________________________
Boże strasznie was przeprasza... Wiem że od pewnego czasu się powtarzam pisząc że będę dodawać częściej i nic z tego nie wychodzi... Dlatego mam dla was dobrą wiadomość JUTRO POJAWI SIĘ NOWY ROZDZIAŁ !!! Z tego nie jestem zbytnio zadowolona ale myślę że następne będą lepsze :)
Pozdrawiam i jeszcze raz bardzo was przepraszam :**

sobota, 16 marca 2013

24. Justin Bieber to najseksowniejszy facet jakiego widziałam w życiu i mam na niego wielką ochotę


Siedziałem z Maricą na ławce. Dziewczyna opierała się głową o moje ramię i podziwiała zachód słońca. Spojrzałem na nią. Miała wielki uśmiech na twarzy. Wiatr lekko rozwiewał jej długie włosy i sprawiał że czułem jeszcze bardziej jej perfumy. Zaciągnąłem się nimi. Uzależniałem się od niej z każdą minutą.
-Co będzie dalej?- zapytała nagle. Popatrzyłem na nią.
-Ważne jest tu i teraz- wyszeptałem i lekko musnąłem jej policzek. Marica uśmiechnęła się i ponownie oparła się o mnie. Siedzieliśmy tak w ciszy, ale żadnemu z  nas ona nie przeszkadzała. Myślałem teraz nad tym wszystkim co wydarzyło się w ostatnim czasie. To wszystko działo się tak szybko. Jeszcze kilka dni temu byłem  z Natalie, zdawało mi się że ją kocham, a teraz...? Jestem z Maricą i jestem naprawdę szczęśliwy. Wiem że to samo mówiłem kiedy byłem  z Natalie, ale naprawdę teraz czuję różnicę  Jest zdecydowanie lepiej. Z rozmyśleń wyrwał mnie Just. Przednimi łapami opierał się o moje nogi i wesoło merdał ogonkiem. Zaśmiałem się tylko i wziąłem go na ręce. Marica zaczęła go głaskać.
-Może jest mu już zimno. Chodźmy do domu- powiedziała, a jak pokiwałem głową na znak zgody.

Oczami Marici...
Wszystko jest takie idealne, aż trudno w to uwierzyć. Zależy mi na Justinie i czuje do niego coś więcej niż tylko przyjaźń.Weszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy na łóżku.
-Co zamierzasz tutaj robić?- zapytałam. Chłopak popatrzył na mnie i uśmiechnął się.
-Na razie muszę kupić jakiś dom. Czasami będę leciał do LA na jakieś nagrania albo coś w tym stylu. Będę wyjeżdżał w trasy...- westchnął a ja się do niego przytuliłam.
-Nie chcę żebyś wyjeżdżał, ale rozumiem też to, że kochasz muzykę i to jest twoje życie- wyszeptałam mu na ucho. Justin odsunął się ode mnie i spojrzał mi prosto w oczy.
-Jesteś najlepsza- powiedział i zbliżył się do mnie. Po chwili na moich ustach poczułam jego gorące wargi. Całował tak delikatnie że chciałam aby ta chwila trwała i trwała. Niestety nic co piękne nie trwa wiecznie.
-Justin dlaczego wtedy jak pokłóciliśmy się w szkółce, jak cię wyzywałam... Ty jednak mnie szukałeś?- zapytałam. Justin westchnął.
-Wiedziałem że zasłużyłem sobie na to a poza tym dalej byłaś dla mnie bliska i nie darowałbym gdyby ci się coś stało. Dlatego kiedy zadzwoniła Elizabeth postanowiłem cię szukać  Wtedy kiedy siedziałaś na chodniku i nie chciałaś iść napisałem do niej żeby po ciebie przyszła bo masz "małe" opory- zaśmiał się. Ja dołączyłam do niego.
-A dlaczego mnie pocałowałeś wtedy ?- zapytałam już znacznie ciszej.
-Ty... Ty po prostu na mnie tak działasz. Zawsze kiedy byłaś przy mnie miałem ochotę cię pocałować.
-Nawet jak byłeś z Natalie?
-Nawet wtedy- powiedział lekko... zawstydzony?
-Jesteś słodki- powiedziałam i ponownie złączyłam nasze usta. Justin chwycił mnie w pasie i położył na łóżku. Usiadł na mnie okrakiem i całował moją szyję. Schodził coraz niżej i niżej.
-Justin, przestań- odsunęłam go od siebie. Widziałam w jego oczach zakłopotanie i lekką złość. Usiadł na łóżku odwrócony do mnie plecami.
-Jesteś na mnie zły?- zapytałam przytulając się do jego pleców.
-Na ciebie?-zapytał zdziwiony i popatrzył na mnie- nie mógłbym być a ciebie zły. Jestem zły na siebie.
-Ej, nic się nie stało- przytuliłam się do niego a on to odwzajemnił.
-Przepraszam ale ja już będę powoli się zwijał. Muszę jeszcze sie rozpakować.
-Zostań u mnie, jutro ci pomogę- wyszeptałam do jego ucha.
-Nie wiem czy spodobałoby to się twojemu tacie...
-Wróci jutro około południa- powiedziałam- No proszę, boję się być tutaj sama w nocy- przytuliłam się do niego.
-No dobrze, ale jutro masz mi pomóc- zagroził palcem na co się roześmiałam.
-To może coś obejrzymy?- zaproponowałam.
-Yhmm, ja wybieram !- krzyknął a ja wiedziałam o co mu chodzi.
-Justin będę się bała w nocy- jęknęłam.
-Właśnie po to tutaj jestem. Żeby cię obronić- zaśmiał się.
-Takie chucherko ?- popatrzyłam na niego udając poważną.
-Jakie chucherko?- zapytał, rozglądają się na boki- nie widzę tutaj  żadnego chucherka- uśmiechnęłam się do niego.
-Idę po coś do picia- zaśmiałam się i poszłam do kuchni.

***
-Justin wyłącz to !!- krzyknęłam wtulając się w jego rękę.
-Ale to dopiero połowa filmu- zaśmiał się.
-Justin, proszę- spojrzałam mu w oczy a on wymięknął. Szybko wziął laptopa i wyłączył go.
-To co będziemy robić?- zapytał.
-Muszę iść się przebrać- powiedziałam i poszłam do garderoby po piżamę. Stanęłam w drzwiach i patrzyłam na chłopaka który leżał na moim łóżku z zamkniętymi oczami.
-Justin?- powiedziałam słodko. Chłopak podniósł się i spojrzał na mnie.
-Tak...
-Poszedłbyś ze mną do łazienki i poczekał przed drzwiami na mnie, bo się boję?- zapytałam.
-Dla ciebie wszystko- uśmiechnął się.  Wychodząc już przebrana zostałam "zaatakowana" przez Justina. Chwycił mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
-Przepraszam, nie chciałem żebyś się bała- wyszeptał tuż przy moim uchu.
-Wcale się nie boje- powiedziałam i udając obojętną wyswobodziłam się z jego objęć i ruszyłam w stronę pokoju. Chłopak dorównał mi kroku.
-A co to było przed chwilą? Justin poczekaj przed łazienką na mnie bo się boję- zaczął udawać mnie. Uderzyłam go w ramię.
-Wcale tak nie mówiłam!- krzyknęłam.
-Wcale tak nie mówiłam- zaczął mnie przedrzeźniać.
-To nie jest śmieszne- westchnęłam.
-To nie jest śmieszne...
-Justin przestań!
-Justin przestań- pisnął udając mój głos.
-Nie śpisz ze mną!- krzyknęłam i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Nic już nie usłyszałam. Położyłam  się do łóżka i przykryłam kołdrą. Próbowałam zasnąć. Może źle zrobiłam, może za ostro zareagowałam? Postanowiłam pójść zobaczyć gdzie jest Justin. Oczywiście niby idę do kuchni po wodę. Wstałam i zapaliłam lampkę na szafce. Otworzyłam drzwi i co zobaczyłam? Justin leżał na podłodze pod moimi drzwiami. Odchrząknęłam a on dopiero spojrzał na mnie.
-Chciałabym przejść- powiedziałam. Chłopak bez słowa odsunął się. Nie zwracając na niego uwagi poszłam do kuchni. Kiedy wracałam Justin leżał w tym samym miejscu. Weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Zaśmiałam się cicho i usiadłam na łóżku. Odczekałam chwilkę i znów otworzyłam drzwi.
-Żartowałam, chodź- mówiłam przez śmiech. Chłopak szybko wstał i stanął bardzo blisko mnie.
-Przepraszam- powiedział i wpił się w moje usta. Ja przytuliłam się do niego i gestem ręki zaprosiłam go do środka. Chłopak wszedł i położył się na łóżku. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-A królewicz się nie rozbiera?- zapytałam.
-Mam się rozbierać? A gdzie kochanie gra wstępna?- powiedział z cwaniackim uśmieszkiem. Ja nic nie mówiąc położyłam się na łóżko i przykryłam kołdrą. Justin szybko wstał i rozebrał się po czym położył się obok mnie.
-Marica, dlaczego się do mnie nie odzywasz?
-Marica, dlaczego się do mnie  nie odzywasz?- teraz ja zaczęłam tą głupią grę.
-A więc tak się bawimy?
-A więc tak się bawimy?- powtórzyłam po nim.
-Justin Bieber to najseksowniejszy facet jakiego widziałam w życiu i mam na niego wielką ochotę- zaśmiał się.
-Pff... Chciałbyś- powiedziałam patrząc na niego. Chłopak przysunął się do mnie i objął mnie w pasie. Nosem zaczął jeździć po mojej szyi  Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Palcami muskał mój brzuch. W moim brzuchu obudziło się stado motyli. Uśmiechnęłam się.
-Przestań się już na mnie fochać- wyszeptał mi do ucha i lekko przygryzł jego płatek. Popatrzyłam na niego i dostrzegłam wielki uśmiech na jego twarzy.
-Nie focham się- pocałowałam go. Chłopak wciąż się uśmiechał. Wsadził mi do ust język a wtedy już nie wytrzymałam  i zaczęłam go namiętnie całować. Justin obrócił mnie tak że teraz leżał na mnie i jeździł swoimi dłońmi po moim całym ciele. Nagle dotarło do mnie co robimy. Szybko zrzuciłam go ze mnie.
-Przepraszam, ja...- zaczął ale zamknęłam mu usta dłonią.
-Przestań mnie cały czas przepraszać- zaśmiałam się- nic się nie stało. To miłe ale ja nie jestem jeszcze gotowa.
-Poczekam- powiedział i objął mnie. Położyłam głowę na jego klatce. Nie wiedząc kiedy zasnęłam słysząc picie jego serca.

Oczami Justina...
Marica śpi już od godziny a ja nie mogę zasnąć. Ona jest idealna, nie wiem co we mnie dzisiaj wstąpiło. To było silniejsze ode mnie. Jeszcze przy żadnej dziewczynie nie czułem tego samego. Pragnąłem jej i to bardzo ale wiem że ona nie jest jeszcze gotowa na to. W sumie zdziwiłbym się gdyby było inaczej. Dzisiaj się pogodziliśmy a tutaj tak od razu... Nie to nie pasuje do Marici. Cały czas patrzyłem na nią. Miałem potrzebę jej pilnować cały czas, strzec jej żeby nic jej się nie stało... Zamknąłem oczy i wspominałem jak ją poznałem... Kiedy wszedłem do skateparku i zobaczyłem jak próbuje przeskoczyć rampę mało się nie zabijając. Podbiegłem do niej nawet się nie zastanawiając i złapałem ją. Spojrzała na mnie i już wtedy zakochałem się w jej oczach. Były nieziemskie... Zacząłem z niej żartować i wtedy pierwszy raz się na mnie obraziła. Uśmiechnąłem się na tą myśl. Byłem tak zmęczony że zasnąłem.

***
-Wstawaj śpiochu, zrobiłam śniadanie- usłyszałem jej głos. Otworzyłem jedno oko ale szybko je zamknąłem bo raziło słońce przedzierające się do pokoju przez okno.
-Zasłoń okno, proszę- mówiłem pół przytomny. Dziewczyna zaśmiała się i podeszła do mnie.
-A myślałam że zjemy razem śniadanie. Idę sama zjeść te pyszne gofry- westchnęła i skierowała się w stronę drzwi. Szybko poderwałem się z łóżka i dogoniłem ją.
-Poczekaj- chwyciłem ją za nadgarstek. Marica stanęła i uśmiechała się do mnie. Ubrałem spodnie i razem zeszliśmy do kuchni.
-Najlepsze śniadanie jakie jadłem kiedykolwiek- chwaliłem ją.
-Cieszę się że ci smakowało.
-To co idziesz ze mną do hotelu?- zapytałem kiedy wszystko zniknęło z naszego talerza. Dziewczyna pokiwała głową na tak i poszliśmy do mnie. Chciałem złapać ja za rękę ale ona odsunęła się ode mnie. Spojrzałem nią zdziwiony.
-Przepraszam ale nie chcę żeby wszyscy o nas wiedzieli- powiedziała.
-Dobrze. Uśmiechnij się- Marica szybko zrobiła to o co ją poprosiłem i w dobrym humorze poszliśmy do hotelu.
-Justin nie mów że te wszystkie walizki są twoje-mówiła kiedy weszła do sypialni.
-To nie wszystkie moje ciuchy, spakowałem te najpotrzebniejsze, większość zostawiłem w LA-wzruszyłem ramionami.
-Nawet ja razem z Ann nie mamy takiej szafy jak ty- mówiła dalej nie dowierzając że to moje rzeczy. Zaśmiałem się i zacząłem powoli wyciągać ciuchy z walizki. Układaliśmy je dobre dwie godziny kiedy skończyliśmy opadłem na łóżko zmęczony. Marica zrobiła to samo.
-Zmęczyłem się- westchnąłem.
-Ty?- zapytała zdziwiona- to ja to układałam a ty mówiłeś w czym wyglądasz naaaprwade seksownie- mówiła rozbawiona.
-Musisz wiedzieć w czym wyglądam dobrze- powiedziałem na swoją obronę.
-Jasne, jasne- mówiła.
-Nie wierzysz mi?- oparłem się na łokciu i patrzyłem na nią.
-Jakoś nie, daj mi choć jeden argument...
-Musisz wiedzieć w czym wyglądam seksownie żebyś wiedziała że akurat w tym dniu kiedy to ubiorę będę bardziej rozchwytywany przez dziewczyny- powiedziałem zadowolony z siebie. Marica wybuchła śmiechem.
-Żartujesz sobie ze mnie?
-Nie, mówię poważnie- mówiłem patrząc na nią.
-Z tego co mówisz wynika że zawsze będziesz "bardziej rozchwytywany przez dziewczyny".
-No widzisz jakiego masz seksownego faceta?- tym razem ja się zaśmiałem.
-Jesteś moim facetem?- zapytała.
-Tak?- bardziej zapytałem niż stwierdziłem.  Ona na mnie popatrzyła z pytającą miną- Nie?- Dziewczyna wydawała się zawiedziona- To znaczy tak. Nie mogłoby być inaczej- poprawiłem się szybko- chyba że wolisz przyjaciela do seksu - zaśmiałem się. Marica myślała nad czymś.
-Wiesz? To chyba byłoby lepsze zero zobowiązań... Nie byłabym zazdrosna o te dziewczyny które będą cię rozchwytywać...
-Żartujesz sobie, prawda?- zapytałem.
-Nie, dlaczego?- zapytała bardzo poważnie.
-Czyli nie jesteś moją dziewczyną?- zapytałem zawiedziony.
-A pytałeś?- Szybko usiadłem  na łóżku i spojrzałem na nią.
-Marico Smile czy chcesz zostań moją dziewczyną?- zapytałem patrząc na nią. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
-Tak- powiedziała a ja zacząłem ją całować.
-Czyli nie jesteśmy żadnymi przyjaciółmi do seksu?- upewniłem się.
-Nie debilu- zaśmiała się i znów złączyła nasze usta w pocałunku.


______________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie pisałam ale miałam "mały" problem z internetem -,-"
Rozdział wydaje mi się przeciętny, mam nadzieję, że wyrazicie swoją opinię w komentarzach. One są bardzo ważne dla mnie. A i jeszcze jedna sprawa: jeżeli ktoś chce być informowany o nowych rozdziałach to niech napisze w komentarzu jakieś namiary na siebie (gg/twitter/stronkę).
Pozdrawiam :**