czwartek, 4 kwietnia 2013
25. Jesteś strasznie obrażalska
-Justin gdzie wy jesteście?!- naskoczył na mnie Chris. Krzyczał tak głośno że musiałem telefon odsunąć od ucha.
-Chłopie, opanuj się. Za chwilę będziemy- powiedziałem i nie dając mu nawet odpowiedzieć rozłączyłem się.
-Znów Chris ?- zaśmiała się Marica. Pokiwałem głową potwierdzając.
-Chodźmy już- powiedziałem kierując koszyk w stronę kas.
-Justin, podpiszesz mi się?-usłyszałem wychodząc już ze sklepu. Odwróciłem się i zobaczyłem dwa niebieskie kryształki, które świeciły tak mocno... A z twarzy nie schodził jej piękny uśmiech.
-No pewnie, nie ma problemu- dziewczyna podała mi jakąś kartkę- jak masz na imię?- Zapytałem.
-Emily- odpowiedziała lekko się rumieniąc. Uśmiechnąłem się do niej. Kiedy skończyłem podałem jej kartkę i przytuliłem ją mocno. Kocham moich fanów. Są dla mnie wszystkim. Nagle usłyszałem chrząknięcie. Oderwałem się od Emily i Pożegnałem się z nią.
-Ładna, co?- zapytała Marica kiedy siedzieliśmy już w aucie. Widać było gołym okiem, że jest zazdrosna więc postanowiłem się z nią troszeczkę podroczyć.
-Ładna? Żartujesz sobie chyba- zakpiłem patrząc na moją dziewczynę. Marica uśmiechnęła się do mnie- Ona była śliczna- powiedziałem rozmarzony. Popatrzyłem na nią. Wydawała się zawiedziona. Zaśmiałem sie pod nosem i położyłem rękę na jej dłoni- Kochanie, przecież wiesz ze żartuje- powiedziałem przysuwając się do niej. Marica odwróciła głowę w stronę szyby i nic nie mówiła. Znów, to robi. Ciągle się o coś obraża...
-Wiesz co? Jesteś strasznie obrażalska- odpaliłem auto i ruszyłem w stronę domu Chrisa gdzie wszyscy czekali już tylko na nas i zakupy. Marica nie odzywała się do mnie przez całą drogę. Kiedy już byliśmy pod domem mojego kumpla nie patrząc na mnie wyszła z auta. Westchnąłem głośno i uderzyłem głową o kierownicę. Wyciągnąłem zakupy z bagażnika i poszedłem do kuchni.
-Stary ile można robić zakupy!?- naskoczył na mnie Chris. Zacisnąłem zęby Mam już tego dość! Ciągle się ktoś czepia. Rzuciłem zakupy na stół i podszedłem do Chrisa.
-Rozumiem, że chcesz żeby urodziny Ann były wspaniałe, ale weź w końcu zejdź ze mnie!- krzyknąłem i wyszedłem na zewnątrz. Wsiadłem do auta i odjechałem. Sam nie wiedziałem gdzie jadę. Miałem ich wszystkich po dziurki w nosie. Zatrzymałem się na jakimś poboczu. Wysiadłem z auta i usiadłem na masce. Z Maricą jestem już od miesiąca a ona nadal nikomu nie chce o nas powiedzieć. Chciałbym pogadać z Chrisem, pochwalić się jaką mam wspaniałą dziewczynę, ale nie mogę i chyba to tak bardzo mnie denerwuje. Muszę się komuś wygadać bo inaczej zwariuję. Poczułem wibracje w mojej kieszeni. Wyciągnąłem z niej telefon i spojrzałem na wyświetlacz. Chris. Odebrałem.
-Justin, sorry przecież wiesz że chcę pokazać Ann że jest dla mnie najważniejsza dziewczyną na świecie i wszystko musi być perfekcyjne- westchnął.
-Wiem-odpowiedziałem szybko bez żadnych emocji.
-Wracaj, napijemy się. Musimy pogadać. Ja nie rozumiem co się dzisiaj z wami dzieje...
-Nie rozumiem- powiedziałem potrząsając lekko głową.
-No z tobą i Maricą... Chodziła jakaś smutna to zapytałem czy wszystko ok, czy na mnie też się obraziła jak ty, a ona na mnie naskoczyła. Pytała dlaczego o to pytam. A później to już był Meksyk... Zaczęła krzyczeć żebym nie odpowiadał bo wie że jest obrażalska i pobiegła gdzieś na górę- zaśmiał się. Po chwili na mojej twarzy również pojawił się uśmiech.
-Dobra, będę za jakieś 15 minut. Na razie- powiedziałem i rozłączyłem się. Wsiadłem do auta i ruszyłem w stronę domu Chrisa.
***
-Wszystkiego najlepszego Ann- powiedziałem wręczając dziewczynie prezent.
-Dzięki Justin- powiedziała uśmiechając się do niej. Odwzajemniłem uśmiech i przytuliłem ją do siebie.
-Ej, ej ,ej to moja dziewczyna- zaśmiał się Chris.
-Chyba mogę ją przytulić- powiedziałem podnosząc obie ręce w górę. Zaśmialiśmy się razem. Chris złapał dziewczynę w tali.
-Mógłbyś pomóc Marice? Jest w kuchni- poruszał brwiami. Uśmiechnąłem się do niego i poszedłem w stronę pomieszczenia gdzie miała być Marica. Otworzyłem drzwi i w tym momencie zderzyłem się z dziewczyną. Z jej rąk wyleciała miska z chipsami.
-I widzisz co narobiłeś!- krzyknęła na mnie.
-Nie chciałem, przepraszam, pomogę ci to posprzątać powiedziałem i poleciałem po miotłę do zamiatania. Dziewczyna podniosła miskę a ja zamiatałem.
-Nie gniewaj się na mnie już- powiedziałem uśmiechając się do niej. Marica spojrzała na mnie z mordem w oczach. Chciało mi się strasznie śmiać, ale powstrzymałem się.
-Powinieneś przywyknąć, przecież sam powiedziałeś że jestem obrażalska- powiedziała szybko i zniknęła za drzwiami. Ok, nie chce ze mną rozmawiać, to niech nie rozmawia... Kiedy już posprzątałem podszedłem do barku i zrobiłem sobie drinka.
-Mieliśmy pić razem- usłyszałem za plecami głos Chrisa.
-Nalać?- zapytałem. Chłopak pokiwał twierdząco głową. Nie czekając długo zrobiłem mu drinka.
-Justin co się dzieje? - zapytał upijając łyka.
-Nic- odpowiedziałem szybko pijąc całą zawartość kieliszka.
-Kurwa, Bieber co się stało. Jestem twoim przyjacielem i mnie nie oszukasz- powiedział zirytowany Chris.
-Spokojnie, nic mi nie jest- poklepałem go po ramieniu i rozejrzałem się po salonie w poszukiwaniu Marici. Siedziała na kanapie i zawzięcie dyskutowała o czymś z Ann. Chris szturchnął mnie w ramie. Spojrzałem na niego pytająco.
-Przecież wiedzę jak na nią patrzysz- zaśmiał się.
-Jak?- zapytałem patrząc na niego.
-Tak jak wtedy na plakat Rihanny- wybuchnął śmiechem, a ja zaraz za nim.
-Przestań głupku- tym razem to ja go szturchnąłem.
-No podejdź do niej- polecił.
-Raczej nie będzie chciała ze mną rozmawiać- wyminąłem go zabierając z barku dwie butelki piwa i poszedłem do ogrodu. Nagle muzyka zaczęła grać głośniej. To znaczyło że impreza rozkręca się coraz bardziej. Usiadłem pod drzewem i otworzyłem jedną butelkę. Upiłem łyk i odchyliłem głowę do tyłu opierając ją o pień.
Oczami Marici...
-Chris, jest taki słodki- wzdychała co chwilę. Zaśmiałam się- No co ?
-Mówisz to już setny raz- nie ukrywałam swojego rozbawienia.
-Ty też mogłabyś z kimś się spotykać- zaproponowała.
-Nie chce- odpowiedziałam szybko. Nie mogłam jej powiedzieć że jestem z Justinem. "Nie mogłam" to było trochę nie zbyt trafne słowo. Ja po prostu się bałam że to co łączy mnie i Justina skończy się szybciej niż zaczęło Dlatego nie chciałam nikomu o tym na razie mówić.
-Ja wiem, że nikt nie jest w stanie dorównać naszemu księciu ale spróbujmy- zaśmiała się.
-Księciu?- zapytałam podnosząc jedną brew do góry.
-Justinowi-powiedziała to takim tonem jakby to było oczywiste- spójrz na tamtego co stoi obok stolika- wskazała palcem wysokiego blondyna. Zerknęłam na niego. W niczym nawet nie dorównywał Justinowi.
-Znasz go ?- spojrzałam na Ann.
-Nie, ale zaraz go poznamy- złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę chłopaka.
-Hej, jestem Ann a to Marica- uśmiechnęła się do niego.
-Harry- odpowiedział. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Ej Marica leci twoja ulubiona piosenka- wykrzyczała Ann.
-Zatańczymy?- usłyszałam głos chłopaka. Popatrzyłam na niego i pokiwałam głowa twierdząco. Podałam mu dłoń i powędrowaliśmy na środek pokoju. Harry świetnie tańczył ale lepiej czułabym się przy moim chłopaku. Jednak on miał mnie w dupie. Nawet nie wiem kiedy piosenka skończyła się i zaczęła lecieć wolna. Chłopak popatrzył na mnie z uśmiechem i przytulił się do mnie. Na początku miałam opory, ale po chwili i ja się do niego przytuliłam. Tańczyliśmy tak do końca piosenki. Powiem szczerze że czułam się bardzo dobrze z Harrym. Bawiliśmy się razem cały czas. Uśmiech nie znikał z mojej twarzy. Naprawdę polubiłam go. Kiedy nie miałam już sił poszliśmy na kanapę. Chłopak przyniósł mi drinka. Rozmawialiśmy cały czas. Było naprawdę miło.
-Skąd w ogóle się tu wziąłeś?- zapytałam.
-Kumpel powiedział żebym wpadł na urodziny Ann bo będą fajne dziewczyny... I nie pomylił się- uśmiechnął się do mnie. Spojrzałam na niego- należysz do nich- uśmiechnął się pokazując szereg białych zębów. Chłopak przybliżył się do mnie. Nie było mi to na rękę dlatego odsunęłam się od niego. Niestety napotkałam oparcie kanapy i nie miałam żadnej drogi ucieczki. Harry był teraz bardzo blisko mnie. Położył jedną rękę na moim udzie, a ja poczułam jak paraliż zawładną całym moim ciałem. Szybko się otrząsnęłam i zrzuciłam jego dłoń.
-No nie udawaj takiej niedostępnej- wyszeptał i zaczął się do mnie zbliżać.
-Przestań- prawie krzyknęłam. Chłopak złapał mnie za rękę.
-Przecież wiem ze tego chcesz- nagle Harry puścił moją rękę i leżał na kanapie. Spojrzałam w prawo. Obok mnie stał mocno zdenerwowany Justin.
-Chyba powiedziała żebyś przestał!!- krzyknął na chłopaka, który momentalnie stanął twarzą w twarz z brunetem. Muzyka ucichła i wszyscy patrzyli w naszą stronę. Blondyn wybuchnął śmiechem i znów zbliżył się do mnie. Chciał mnie dotknąć ale Justin nie pozwolił mu na to.
-Zabieraj od niej te łapska!!- krzyknął.
-Bo co?- zakpił z niego.
-Bo ona jest moja!!- krzyknął i uderzył go pięścią w twarz. Harry poleciał na podłogę. Spojrzałam na Justina. Byłam mu wdzięczna nawet jeżeli wszyscy dowiedzieli się ze jesteśmy razem. Justin popatrzył na mnie. Wstałam i przytuliłam się do niego. Chłopak objął mnie i wtulił w siebie jeszcze bardziej.
-Przepraszam kochanie- wyszeptał w moje włosy. Nic nie mówiąc pocałowałam go. Justin oderwał się ode mnie i spojrzał na mnie.
-Chodźmy stąd - wyszeptała. Chłopak pokiwał tylko głowa i splótł nasze ręce. Poszliśmy na górę do pokoju gdzie zostawiliśmy wszystkie swoje rzeczy.
-Nie wiem jak ty ale ja nie chcę tutaj zostawać- powiedziałam cicho.
-Chcesz iść do mnie?- zapytał patrząc mi głęboko w oczy. Nagle do pokoju w parowała Ann a za nią Chris. Stanęli przed nami i patrzyli na nas bardzo poważnie.
-Tak, jesteśmy razem- powiedziałam znów złączając nasze dłonie.
-Od kiedy?- zapytała Ann.
-Od miesiąca...- powiedział Justin.
-I ty tyle wytrzymałaś nie mówiąc nikomu?- wybuchła śmiechem. Kamień spał mi z serca, myślałam że będzie się gniewać ze nic jej nie powiedziałam.
-No stary, gratuluje- powiedział Chris i przybił piątkę z Justinem. Ann przytuliła mnie do siebie.
-Przepraszam- powiedziała cicho.
-Za co ?- zapytałam zdziwiona.
-Za tamtego gościa. To ja ci kazałam do niego podejść i go poznać- westchnęła.
-Przestań, zapomnijmy o tym- uśmiechnęłam się a co ona odpowiedziałam mi tym samym.
-Ann, przepraszamy ale będziemy się już zwijać- powiedział Justin.
-Ok, ale jutro masz mi to wszystko opowiedzieć- powiedziała patrząc na mnie. Zaśmiałam się i pokiwałam twierdząco głową.
_______________________________________________________________
Boże strasznie was przeprasza... Wiem że od pewnego czasu się powtarzam pisząc że będę dodawać częściej i nic z tego nie wychodzi... Dlatego mam dla was dobrą wiadomość JUTRO POJAWI SIĘ NOWY ROZDZIAŁ !!! Z tego nie jestem zbytnio zadowolona ale myślę że następne będą lepsze :)
Pozdrawiam i jeszcze raz bardzo was przepraszam :**
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
super :). Just i Maricia są wspaniali! czekam na NN / laura.
OdpowiedzUsuń