sobota, 16 marca 2013
24. Justin Bieber to najseksowniejszy facet jakiego widziałam w życiu i mam na niego wielką ochotę
Siedziałem z Maricą na ławce. Dziewczyna opierała się głową o moje ramię i podziwiała zachód słońca. Spojrzałem na nią. Miała wielki uśmiech na twarzy. Wiatr lekko rozwiewał jej długie włosy i sprawiał że czułem jeszcze bardziej jej perfumy. Zaciągnąłem się nimi. Uzależniałem się od niej z każdą minutą.
-Co będzie dalej?- zapytała nagle. Popatrzyłem na nią.
-Ważne jest tu i teraz- wyszeptałem i lekko musnąłem jej policzek. Marica uśmiechnęła się i ponownie oparła się o mnie. Siedzieliśmy tak w ciszy, ale żadnemu z nas ona nie przeszkadzała. Myślałem teraz nad tym wszystkim co wydarzyło się w ostatnim czasie. To wszystko działo się tak szybko. Jeszcze kilka dni temu byłem z Natalie, zdawało mi się że ją kocham, a teraz...? Jestem z Maricą i jestem naprawdę szczęśliwy. Wiem że to samo mówiłem kiedy byłem z Natalie, ale naprawdę teraz czuję różnicę Jest zdecydowanie lepiej. Z rozmyśleń wyrwał mnie Just. Przednimi łapami opierał się o moje nogi i wesoło merdał ogonkiem. Zaśmiałem się tylko i wziąłem go na ręce. Marica zaczęła go głaskać.
-Może jest mu już zimno. Chodźmy do domu- powiedziała, a jak pokiwałem głową na znak zgody.
Oczami Marici...
Wszystko jest takie idealne, aż trudno w to uwierzyć. Zależy mi na Justinie i czuje do niego coś więcej niż tylko przyjaźń.Weszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy na łóżku.
-Co zamierzasz tutaj robić?- zapytałam. Chłopak popatrzył na mnie i uśmiechnął się.
-Na razie muszę kupić jakiś dom. Czasami będę leciał do LA na jakieś nagrania albo coś w tym stylu. Będę wyjeżdżał w trasy...- westchnął a ja się do niego przytuliłam.
-Nie chcę żebyś wyjeżdżał, ale rozumiem też to, że kochasz muzykę i to jest twoje życie- wyszeptałam mu na ucho. Justin odsunął się ode mnie i spojrzał mi prosto w oczy.
-Jesteś najlepsza- powiedział i zbliżył się do mnie. Po chwili na moich ustach poczułam jego gorące wargi. Całował tak delikatnie że chciałam aby ta chwila trwała i trwała. Niestety nic co piękne nie trwa wiecznie.
-Justin dlaczego wtedy jak pokłóciliśmy się w szkółce, jak cię wyzywałam... Ty jednak mnie szukałeś?- zapytałam. Justin westchnął.
-Wiedziałem że zasłużyłem sobie na to a poza tym dalej byłaś dla mnie bliska i nie darowałbym gdyby ci się coś stało. Dlatego kiedy zadzwoniła Elizabeth postanowiłem cię szukać Wtedy kiedy siedziałaś na chodniku i nie chciałaś iść napisałem do niej żeby po ciebie przyszła bo masz "małe" opory- zaśmiał się. Ja dołączyłam do niego.
-A dlaczego mnie pocałowałeś wtedy ?- zapytałam już znacznie ciszej.
-Ty... Ty po prostu na mnie tak działasz. Zawsze kiedy byłaś przy mnie miałem ochotę cię pocałować.
-Nawet jak byłeś z Natalie?
-Nawet wtedy- powiedział lekko... zawstydzony?
-Jesteś słodki- powiedziałam i ponownie złączyłam nasze usta. Justin chwycił mnie w pasie i położył na łóżku. Usiadł na mnie okrakiem i całował moją szyję. Schodził coraz niżej i niżej.
-Justin, przestań- odsunęłam go od siebie. Widziałam w jego oczach zakłopotanie i lekką złość. Usiadł na łóżku odwrócony do mnie plecami.
-Jesteś na mnie zły?- zapytałam przytulając się do jego pleców.
-Na ciebie?-zapytał zdziwiony i popatrzył na mnie- nie mógłbym być a ciebie zły. Jestem zły na siebie.
-Ej, nic się nie stało- przytuliłam się do niego a on to odwzajemnił.
-Przepraszam ale ja już będę powoli się zwijał. Muszę jeszcze sie rozpakować.
-Zostań u mnie, jutro ci pomogę- wyszeptałam do jego ucha.
-Nie wiem czy spodobałoby to się twojemu tacie...
-Wróci jutro około południa- powiedziałam- No proszę, boję się być tutaj sama w nocy- przytuliłam się do niego.
-No dobrze, ale jutro masz mi pomóc- zagroził palcem na co się roześmiałam.
-To może coś obejrzymy?- zaproponowałam.
-Yhmm, ja wybieram !- krzyknął a ja wiedziałam o co mu chodzi.
-Justin będę się bała w nocy- jęknęłam.
-Właśnie po to tutaj jestem. Żeby cię obronić- zaśmiał się.
-Takie chucherko ?- popatrzyłam na niego udając poważną.
-Jakie chucherko?- zapytał, rozglądają się na boki- nie widzę tutaj żadnego chucherka- uśmiechnęłam się do niego.
-Idę po coś do picia- zaśmiałam się i poszłam do kuchni.
***
-Justin wyłącz to !!- krzyknęłam wtulając się w jego rękę.
-Ale to dopiero połowa filmu- zaśmiał się.
-Justin, proszę- spojrzałam mu w oczy a on wymięknął. Szybko wziął laptopa i wyłączył go.
-To co będziemy robić?- zapytał.
-Muszę iść się przebrać- powiedziałam i poszłam do garderoby po piżamę. Stanęłam w drzwiach i patrzyłam na chłopaka który leżał na moim łóżku z zamkniętymi oczami.
-Justin?- powiedziałam słodko. Chłopak podniósł się i spojrzał na mnie.
-Tak...
-Poszedłbyś ze mną do łazienki i poczekał przed drzwiami na mnie, bo się boję?- zapytałam.
-Dla ciebie wszystko- uśmiechnął się. Wychodząc już przebrana zostałam "zaatakowana" przez Justina. Chwycił mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
-Przepraszam, nie chciałem żebyś się bała- wyszeptał tuż przy moim uchu.
-Wcale się nie boje- powiedziałam i udając obojętną wyswobodziłam się z jego objęć i ruszyłam w stronę pokoju. Chłopak dorównał mi kroku.
-A co to było przed chwilą? Justin poczekaj przed łazienką na mnie bo się boję- zaczął udawać mnie. Uderzyłam go w ramię.
-Wcale tak nie mówiłam!- krzyknęłam.
-Wcale tak nie mówiłam- zaczął mnie przedrzeźniać.
-To nie jest śmieszne- westchnęłam.
-To nie jest śmieszne...
-Justin przestań!
-Justin przestań- pisnął udając mój głos.
-Nie śpisz ze mną!- krzyknęłam i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Nic już nie usłyszałam. Położyłam się do łóżka i przykryłam kołdrą. Próbowałam zasnąć. Może źle zrobiłam, może za ostro zareagowałam? Postanowiłam pójść zobaczyć gdzie jest Justin. Oczywiście niby idę do kuchni po wodę. Wstałam i zapaliłam lampkę na szafce. Otworzyłam drzwi i co zobaczyłam? Justin leżał na podłodze pod moimi drzwiami. Odchrząknęłam a on dopiero spojrzał na mnie.
-Chciałabym przejść- powiedziałam. Chłopak bez słowa odsunął się. Nie zwracając na niego uwagi poszłam do kuchni. Kiedy wracałam Justin leżał w tym samym miejscu. Weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Zaśmiałam się cicho i usiadłam na łóżku. Odczekałam chwilkę i znów otworzyłam drzwi.
-Żartowałam, chodź- mówiłam przez śmiech. Chłopak szybko wstał i stanął bardzo blisko mnie.
-Przepraszam- powiedział i wpił się w moje usta. Ja przytuliłam się do niego i gestem ręki zaprosiłam go do środka. Chłopak wszedł i położył się na łóżku. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-A królewicz się nie rozbiera?- zapytałam.
-Mam się rozbierać? A gdzie kochanie gra wstępna?- powiedział z cwaniackim uśmieszkiem. Ja nic nie mówiąc położyłam się na łóżko i przykryłam kołdrą. Justin szybko wstał i rozebrał się po czym położył się obok mnie.
-Marica, dlaczego się do mnie nie odzywasz?
-Marica, dlaczego się do mnie nie odzywasz?- teraz ja zaczęłam tą głupią grę.
-A więc tak się bawimy?
-A więc tak się bawimy?- powtórzyłam po nim.
-Justin Bieber to najseksowniejszy facet jakiego widziałam w życiu i mam na niego wielką ochotę- zaśmiał się.
-Pff... Chciałbyś- powiedziałam patrząc na niego. Chłopak przysunął się do mnie i objął mnie w pasie. Nosem zaczął jeździć po mojej szyi Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Palcami muskał mój brzuch. W moim brzuchu obudziło się stado motyli. Uśmiechnęłam się.
-Przestań się już na mnie fochać- wyszeptał mi do ucha i lekko przygryzł jego płatek. Popatrzyłam na niego i dostrzegłam wielki uśmiech na jego twarzy.
-Nie focham się- pocałowałam go. Chłopak wciąż się uśmiechał. Wsadził mi do ust język a wtedy już nie wytrzymałam i zaczęłam go namiętnie całować. Justin obrócił mnie tak że teraz leżał na mnie i jeździł swoimi dłońmi po moim całym ciele. Nagle dotarło do mnie co robimy. Szybko zrzuciłam go ze mnie.
-Przepraszam, ja...- zaczął ale zamknęłam mu usta dłonią.
-Przestań mnie cały czas przepraszać- zaśmiałam się- nic się nie stało. To miłe ale ja nie jestem jeszcze gotowa.
-Poczekam- powiedział i objął mnie. Położyłam głowę na jego klatce. Nie wiedząc kiedy zasnęłam słysząc picie jego serca.
Oczami Justina...
Marica śpi już od godziny a ja nie mogę zasnąć. Ona jest idealna, nie wiem co we mnie dzisiaj wstąpiło. To było silniejsze ode mnie. Jeszcze przy żadnej dziewczynie nie czułem tego samego. Pragnąłem jej i to bardzo ale wiem że ona nie jest jeszcze gotowa na to. W sumie zdziwiłbym się gdyby było inaczej. Dzisiaj się pogodziliśmy a tutaj tak od razu... Nie to nie pasuje do Marici. Cały czas patrzyłem na nią. Miałem potrzebę jej pilnować cały czas, strzec jej żeby nic jej się nie stało... Zamknąłem oczy i wspominałem jak ją poznałem... Kiedy wszedłem do skateparku i zobaczyłem jak próbuje przeskoczyć rampę mało się nie zabijając. Podbiegłem do niej nawet się nie zastanawiając i złapałem ją. Spojrzała na mnie i już wtedy zakochałem się w jej oczach. Były nieziemskie... Zacząłem z niej żartować i wtedy pierwszy raz się na mnie obraziła. Uśmiechnąłem się na tą myśl. Byłem tak zmęczony że zasnąłem.
***
-Wstawaj śpiochu, zrobiłam śniadanie- usłyszałem jej głos. Otworzyłem jedno oko ale szybko je zamknąłem bo raziło słońce przedzierające się do pokoju przez okno.
-Zasłoń okno, proszę- mówiłem pół przytomny. Dziewczyna zaśmiała się i podeszła do mnie.
-A myślałam że zjemy razem śniadanie. Idę sama zjeść te pyszne gofry- westchnęła i skierowała się w stronę drzwi. Szybko poderwałem się z łóżka i dogoniłem ją.
-Poczekaj- chwyciłem ją za nadgarstek. Marica stanęła i uśmiechała się do mnie. Ubrałem spodnie i razem zeszliśmy do kuchni.
-Najlepsze śniadanie jakie jadłem kiedykolwiek- chwaliłem ją.
-Cieszę się że ci smakowało.
-To co idziesz ze mną do hotelu?- zapytałem kiedy wszystko zniknęło z naszego talerza. Dziewczyna pokiwała głową na tak i poszliśmy do mnie. Chciałem złapać ja za rękę ale ona odsunęła się ode mnie. Spojrzałem nią zdziwiony.
-Przepraszam ale nie chcę żeby wszyscy o nas wiedzieli- powiedziała.
-Dobrze. Uśmiechnij się- Marica szybko zrobiła to o co ją poprosiłem i w dobrym humorze poszliśmy do hotelu.
-Justin nie mów że te wszystkie walizki są twoje-mówiła kiedy weszła do sypialni.
-To nie wszystkie moje ciuchy, spakowałem te najpotrzebniejsze, większość zostawiłem w LA-wzruszyłem ramionami.
-Nawet ja razem z Ann nie mamy takiej szafy jak ty- mówiła dalej nie dowierzając że to moje rzeczy. Zaśmiałem się i zacząłem powoli wyciągać ciuchy z walizki. Układaliśmy je dobre dwie godziny kiedy skończyliśmy opadłem na łóżko zmęczony. Marica zrobiła to samo.
-Zmęczyłem się- westchnąłem.
-Ty?- zapytała zdziwiona- to ja to układałam a ty mówiłeś w czym wyglądasz naaaprwade seksownie- mówiła rozbawiona.
-Musisz wiedzieć w czym wyglądam dobrze- powiedziałem na swoją obronę.
-Jasne, jasne- mówiła.
-Nie wierzysz mi?- oparłem się na łokciu i patrzyłem na nią.
-Jakoś nie, daj mi choć jeden argument...
-Musisz wiedzieć w czym wyglądam seksownie żebyś wiedziała że akurat w tym dniu kiedy to ubiorę będę bardziej rozchwytywany przez dziewczyny- powiedziałem zadowolony z siebie. Marica wybuchła śmiechem.
-Żartujesz sobie ze mnie?
-Nie, mówię poważnie- mówiłem patrząc na nią.
-Z tego co mówisz wynika że zawsze będziesz "bardziej rozchwytywany przez dziewczyny".
-No widzisz jakiego masz seksownego faceta?- tym razem ja się zaśmiałem.
-Jesteś moim facetem?- zapytała.
-Tak?- bardziej zapytałem niż stwierdziłem. Ona na mnie popatrzyła z pytającą miną- Nie?- Dziewczyna wydawała się zawiedziona- To znaczy tak. Nie mogłoby być inaczej- poprawiłem się szybko- chyba że wolisz przyjaciela do seksu - zaśmiałem się. Marica myślała nad czymś.
-Wiesz? To chyba byłoby lepsze zero zobowiązań... Nie byłabym zazdrosna o te dziewczyny które będą cię rozchwytywać...
-Żartujesz sobie, prawda?- zapytałem.
-Nie, dlaczego?- zapytała bardzo poważnie.
-Czyli nie jesteś moją dziewczyną?- zapytałem zawiedziony.
-A pytałeś?- Szybko usiadłem na łóżku i spojrzałem na nią.
-Marico Smile czy chcesz zostań moją dziewczyną?- zapytałem patrząc na nią. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
-Tak- powiedziała a ja zacząłem ją całować.
-Czyli nie jesteśmy żadnymi przyjaciółmi do seksu?- upewniłem się.
-Nie debilu- zaśmiała się i znów złączyła nasze usta w pocałunku.
______________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie pisałam ale miałam "mały" problem z internetem -,-"
Rozdział wydaje mi się przeciętny, mam nadzieję, że wyrazicie swoją opinię w komentarzach. One są bardzo ważne dla mnie. A i jeszcze jedna sprawa: jeżeli ktoś chce być informowany o nowych rozdziałach to niech napisze w komentarzu jakieś namiary na siebie (gg/twitter/stronkę).
Pozdrawiam :**
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hahaha zajebisty :D
OdpowiedzUsuńŚwietny ...jak caly twoj blog....odwiedz moj jak bedziesz miala czas http://thelovestoryforyou.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń