piątek, 8 marca 2013

22. Z gipsem byłaś cięższa i żyje


-Justin wstawaj za godzinę przychodzi Rayan i musisz się szykować na pokaz!- krzyczała moja mama.
-Zdążę- wymamrotałem.
-Nie dziwie się że nie możesz wstać skoro wróciłeś nad ranem, co ty robiłeś tyle czasu?- zapytała.
-Szukałem Marici- w tym momencie moja mama ściągnęła kołdrę którą zarzuciłem sobie na głowę.
-Boże, Justin co ci się stało? Kto ci to zrobił?- zapytała przestraszona  Pewnie zobaczyła moje siniaki na twarzy. Przecież nie powiem że Marica mnie pobiła. Wiem że było jej to potrzebne bo była  na mnie strasznie wściekła za to co zrobiłem i powiedziałem. Nie mam do niej o to pretensji tylko nie widzę powodu aby chwalić się tym że dziewczyna mnie pobiła. A prawda była taka że w ogóle nie broniłem się ani nie oddawałem ciosów.
-Nie ważne, mamo nic mi nie jest. Idź do siebie ja zaraz zejdę.
-Jak mam być spokojna kiedy moje dziecko leży pobite?- wiedziałem że się zdenerwowała.
-Należało mi się- odburknąłem tylko- mamo nic mi nie jest. Naprawdę. Możesz być spokojna- nic już nie mówiąc wyszła z pokoju. Zamknąłem oczy i wyobraziłem sobie wczorajszą scenkę z Maricą. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Nie panowałem nad sobą jedyne co pamiętam to głos który mówił żebym ją pocałował a później już tylko smak jej niesamowitych ust. Niestety wszystko zepsułem tym. Nie rozumiem samego siebie. To jakiś absurd. Mam wspaniałą dziewczynę Natalie a całuję się z moja przyjaciółką z którą parę godzin wcześniej pokłóciłem się. Tak Marica jest moją przyjaciółką, nie zależnie od tego co się stało. Muszę się teraz skupić na karierze i Natalie. Jest dobrą dziewczyną nie chcę ją zranić. Wiem że załamałaby się gdybym wyjechał. Nie mogę ją zostawić. Nie chcąc już nad tym myśleć wstałem i poszedłem do toalety przyszykować się na przyjście mojego przyjaciela.

Oczami Marici...
-Marica, chcesz się spóźnić na pokaz?!- wołała Elizabeth.
-Nie tylko muszę coś jeszcze zabrać- wzięłam telefon i wyszłam przed dom gdzie czekała już na mnie ciotka z Joshem.
-Ślicznie wyglądasz- uśmiechnęła się do mnie- jak się czujesz?
-Oprócz uporczywego kaca wszystko ok- westchnęłam na co Josh się zaśmiał.
-Nie śmiej się, gdyby nie ja nie wiem co zrobiłaby Justinowi- szturchnęła go Elizabeth.
-Było minęło, jedźmy już bo naprawdę się spóźnimy- powiedziałam kończąc już temat i wsiadłam do auta. Oparłam głowę o szybę i oglądałam widoki. Nie minęło dużo czasu a znaleźliśmy się obok budynku w którym odbędzie się pokaz. Wyszłam z auta i kierowałam się w stronę wejścia. Elizabeth oczywiście została porwana przez projektantów i makijażystki. Westchnęłam cicho i poczułam jak ktoś kładzie mi dłoń na ramię. Popatrzyłam w tamtym kierunku. Uśmiechnęłam się do Josha a on odwzajemnił to.
-Słuchaj, mam dla ciebie propozycje. Za trzy miesiące jadę na obóz taneczny. Widziałem jak tańczysz dlatego chcę zapytać czy pojedziesz z moją grupą... Odpoczęłabyś i mogłabyś się wybić. Naprawdę masz talent. Taniec płynie w twoich żyłach. Co ty na to?- zapytał spoglądając na mnie.
-Ja... ja nie wiem co powiedzieć. Muszę się zastanowić. To miłe, ale nie wiem czy dałabym sobie radę...
-Żartujesz sobie ze mnie?- przerwał mi- nie proponowałbym ci tego gdybym wiedział że nie dasz rady, naprawdę masz talent.
-Ok, obiecuję że się zastanowię- odpowiedziałam.
-I to mi się podoba- uśmiechnął się. Jego wzrok utkwił w pewnym punkcie. Chłopak uśmiechnął się do mnie.
-Co tam było?- zapytałam.
-Nic tylko Justin odkąd tutaj wszedł to nie odrywa od ciebie wzroku, jesteś pewna że on kocha Natalie?- zapytał śmiejąc się.
-On tak twierdzi  obróciłam się by upewnić się że jest tak jak Josh  mówi. Justin uśmiechnął się do mnie na co ja pokazałam mu środkowego palca. Josh wybuchnął śmiechem.
-Uwielbiam cię-przytulił się do mnie.
-Ja ciebie też- przytuliłam go mocniej.
-Nie chciałbym być teraz w twojej skórze- wyszeptał i poczułam mocne szarpnięcie. Popatrzyłam w tamtą stronę. Zobaczyłam czerwoną ze złości twarz Justina.
-Musimy pogadać- wycedził przez zęby.
-Nie musimy, nie będę z tobą gadać chyba że chcesz znów oberwać- zaśmiałam się. Chłopak chwycił mnie za nadgarstki i pociągnął.
-Nalegam.
-Puść ją, bo pożałujesz- powiedział ostro Josh.
-W porządku, zaraz wracam- powiedziałam a Justin pociągnął mnie gdzieś w stronę korytarza.
-Justin co ty odwalasz?!- krzyczałam kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz. Chłopak nic nie mówił tylko ciągnął mnie gdzieś. Znaleźliśmy się w jakieś ciemnej uliczce.
-Justin zatrzymaj się, po co mnie tutaj przywlokłeś?!- byłam nieźle wkurzona na niego. W końcu stanął i głośno westchnął.
-Chciałem pogadać z tobą. Mam do ciebie prośbę...
-Ty masz do mnie prośbę?- zakpiłam z niego.
-Mogłabyś nic nie mówić Chrisowi?- mówił tak jakby czegoś się bał.
-Justin, nic mu nie powiem bo uważam że ty to powinieneś zrobić...
-Dzięki- odetchnął z ulgą.
-Mam do ciebie pytanie. Dlaczego zostajesz tutaj z Natalie? Przecież tam ma przyjaciela, któremu obiecałeś że przyjedziesz. Justin przecież widzę że nie chcesz tutaj zostać- powiedziałam to spokojnie. Popatrzyłam na niego a on podrapał się po karku.
-To nie jest kwestia czy ja chce tutaj być czy nie. Chcę być z Natalie nie zależnie od tego gdzie to będzie. Nie chcę jej tutaj zostawiać.
-Niech ci będzie  Nie powiem nic Christianowi ale nie myśl sobie że zmieniłam o tobie zdanie. Dalej jesteś dupkiem i tchórzem, palantem, kretyne..- chłopak zasłonił mi usta dłonią.
-Już zrozumiałem- powiedział z uśmiechem. Ja tylko oderwałam jego rękę od mojej twarzy i wróciłam na pokaz. Justin spokojnie szedł za mną ale ja to miałam gdzieś.

Oczami Justina...
Szła przede mną nie zwracając na mnie w ogóle uwagi. To bolało. Kiedy jedna z najważniejszych osób traktuje cię jak powietrze. To cholernie bolało. Jednak miałem nadzieje że kiedyś znów będziemy przyjaciółmi. Westchnąłem głośno wyciągając mój telefon.
-Skarbie gdzie ty jesteś zaraz będzie pokaz- usłyszałem głos Natalie.
-Daj mi 5 minut i jestem.
-Kocham cię- powiedziała. Uśmiechnąłem się mimowolnie.
-Ja ciebie też-rozłączyłem się i usłyszałem prychnięcie dziewczyny przede mną.
-Coś nie tak?- spytałem dorównując jej kroku.
-Nie, wszystko ok, na razie- nie patrząc na mnie weszła do budynku.

***
-Kochanie gdzie ty byłeś? Martwiłam się- Natalie położyła swoje dłonie na moich barkach i patrzyła  w moje oczy. Tak jakby chciała zobaczyć czy na pewno mówię prawdę. Uśmiechnąłem się do niej.
-Musiałem pogadać z Maricą. Chyba się nie gniewasz?- zapytałem.
-Marica to twoja przyjaciółka, nie mogę się gniewać.
-Jesteś najlepsza- powiedziałem i pocałowałem ją. Poczułem że ktoś mnie szturchnął kiedy przechodził obok mnie. Spojrzałem w tamtą stronę. To była Marica  Uśmiechnęła się do mnie złośliwie i poszła dalej. Rozumiem że jest na mnie zła, ale nie dajmy się zwariować ja tylko zostaje w LA. " Tak idioto TYLKO zostajesz w LA. Czy ty siebie słyszysz? Przyjechałeś tutaj żeby skończyć płytę i wrócić do Chrisa. Co za dureń z ciebie!" i znów ten dziwny głos w mojej głowie. Miałem już tego dość. On miał racje, ale nie chcę zostawiać tutaj Natalie. "A co z Marica?'
A co ma z nią być  Powiedziała że nie chce mnie znać. Że jestem dupkiem, w sumie to się jej nie dziwię. Ale teraz muszę coś wymyślić. Nie mogę tak po prostu nie przyjechać do Chrisa.
-Kochanie dobrze się czujesz, jakiś blady jesteś?- z rozmyśleń wyrwała mnie Natalie.
-Nic mi nie jest. Może trochę boli mnie głowa. Nie przejmuj się.
-Na pewno?
-Tak, nic mi nie jest. Przepraszam ale muszę już iść. Zaraz będzie pokaz. Zaraz po nim jedziemy do mnie co ?- wyszeptałem obok jej ucha. Dziewczyna tylko zaśmiała się i pokiwała głową na tak. Uśmiechnąłem się i pognałem za kulisy. Było wiele pięknych modelek ale żadna nie dorównywała urodą Natalie.
-Justin? Cześć jak się czujesz?- usłyszałem głos za mną. Odwróciłem się i zobaczyłem Elizabeth.
-Elizabeth? Cześć. Dobrze pomijając to że miałem wielkie limo na twarzy i musiały mi to zamalować- zaśmiałem się- to już wiem co robi tutaj Marica.
-Przyszła ze mną- uśmiechnęła się- Nie wiem co w nią wczoraj, w sumie dzisiaj wstąpiło, ona nigdzie się tak nie...
-Ej, nic mi nie jest, nie mam do niej o to pretensji bo naprawdę mi się należało-przerwałem jej.
-Ale to nie zmienia faktu że nie powinna cię tak okładać- zaśmiałem się głośno. Elizabeth popatrzyła na mnie zdziwiona.
-Nie mam jej tego za złe, przynajmniej wiemy że umiałaby się bronić- na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech. Odwzajemniłem go.
-Justin zaczynasz!- usłyszałem jakiś głos.
-To powodzenia- powiedziałem do Elizabeth i pobiegłem na wybieg. Zacząłem śpiewać a modelki prezentowały nową bieliznę. Wyglądały nieziemsko. Szukałem wzrokiem Natalie ale nie widziałem jej nigdzie. Za to znalazłem  Marice. Patrzyła na mnie ale kiedy nasze spojrzenia się spotkały szybko spuściła głowę, podziwiając swoje buty. Uśmiechnąłem się mimowolnie bo wyglądała słodko.

***
Leżałem już na Natalie kiedy usłyszałem mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz  Nie wierzyłem własnym oczom. Dzwoniła do mnie Marica. Szybko wstałem z dziewczyny i przepraszając pobiegłem o drugiego pokoju.
-Tak?- odebrałem kiedy upewniłem się że nikt mnie nie usłyszy.
-Justin?
-Mhm
-Mógłbyś coś dla mnie zrobić? Nie znam nik...
-Gdzie jesteś?- zapytałem przerywając jej.
-Przed domem Elizabeth- w jej głosie było słychać jakby kamień spadł jej z serca.
-Będę za chwilę- rozłączyłem się. Poszedłem do pokoju gdzie zostawiłem moją dziewczynę.
Przepraszam ale dzisiaj chyba nici z tego- powiedziałem smutno- chyba będziesz musiała wrócić do domu.
-Justin co sie stało?- zapytała patrząc na mnie badawczo.
-Dzwoniła do mnie Marica. Musze jej pomóc.
-I zostawiasz mnie bo musisz do niej lecieć ! Justin mam już tego dość, zadzwoń jak będziesz wiedział czego chcesz!- zdenerwowana wybiegła z mojego pokoju a później z domu. Westchnąłem głośno i założyłem buty, wziąłem kurtkę  i poszedłem w stronę domu Elizabeth. Na ganku siedziała skulona Marica. Podbiegłem do niej.
-Co się stało?- spojrzałem na nią. Cała się trzęsła. Założyłem jej moją kurtkę.
-Dzięki. W sumie to nic tylko Elizabeth pojechała z Joshem a ja nie wzięłam kluczy i nie mam jak wejść do domu. Nie znam tutaj nikogo oprócz ciebie- spojrzała na mnie błagalnie. Uśmiechnąłem się do niej.
-Czyli najpierw mnie bijesz, wyzywasz, nie chcesz znać a teraz prosisz żebym cię przenocował?- zaśmiałem się. Dziewczyna wstała ściągnęła moją kurtkę i rzuciła mi nią w twarz.
-Wiedziałam że to był zły pomysł. Poradzę sobie, możesz już iść- powiedziała obrażona.
-Nie po to odsyłałem Natalie do domu żeby teraz jakaś Pani Wiedziałam Że To Zły Pomysł Możesz Już Iść mnie teraz spławiła. Nie wygłupiaj sie, chodź- nałożyłem jej z powrotem kurtkę i pociągnąłem za rękę  Dziewczyna złapała się na nogi. Spojrzałem na nią.
-Chyba nakładanie szpilek niedługo po tym jak mi ściągnęli gips nie był dobrym pomysłem- ściągnęła je i już miała iść ale ja stanąłem i podszedłem do niej.
-Wskakuj na plecy- powiedziałem.
-Nic mi nie będzie, nogi mnie tylko bolą, jeszcze nas ktoś zobaczy- westchnęła.
-Tak pewnie, o drugiej w nocy- zaśmiałem się- wskakuj.
-Jestem ciężka, zrobisz coś sobie.
-Z gipsem byłaś cięższa i żyje- zaśmiałem się. Marica nic już nie mówiła tylko wskoczyła mi na plecy. Trzymała się mnie bardzo mocno, jakby się bała że zaraz spadnie. Zaśmiałem się pod nosem.
-A jednak Justin nie jest tak strasznym palantem- powiedziałem.
-Nie jest, ale i tak myślę że to co robisz Chrisowi to świństwo- wyszeptała. Do końca drogi żadne z nas sie nie odzywało.

***
-Justin, nie masz trochę większej bluzki?- krzyczała z łazienki. Zaśmiałem się.
-Nie, nie mam, musisz spać w tej.
-Ale...- dziewczyna stanęła przede mną- zobacz jak w niej wyglądam...
-Moim zdaniem bardzo seksownie- powiedziałem i zmierzyłem ja wzrokiem i oblizałem usta. Bluzka ledwo zasłaniała jej pupę a jej nogi były hmm.... idealne? Tak to dobre słowo.
-Przestań sie tak gapić. Przypominam że masz dziewczynę- westchnęła i wskoczyła pod kołdrę  Zaśmiałem się i położyłem się obok niej.
-Justin?- zapytała cichutko.
-Tak?
-Wolałabym spać w osobnym pokoju, nie masz jakiegoś wolnego?
-Nie mam- po chwili odpowiedziałem.
-Kłamca- zaśmiała się i uderzyła mnie lekko w brzuch.
-Za co to?- zapytałem udając zdziwionego.
-Ty juz dobrze wiesz za co. Dobranoc Justin- powiedziała i odwróciła się do mnie plecami.
-Dobranoc- uśmiechnąłem sie i zamknąłem oczy.
Nie mogłem zasnąć. Cały czas zastanawiałem się  czy dobrze robię zostając tutaj. Tam masz przyjaciół a tu? Tylko Natalie... "w końcu gościu kumasz" usłyszałem znów ten dziwny głos w mojej głowie. Nagle Marica odwróciła sie przodem do mnie i wtuliła sie we mnie.  Nie świadomie ale na mojej twarzy i tak pojawił się wielki uśmiech. Objąłem ją. Poczułem ciepło bijące od niej. Zamknąłem oczy i zasnąłem.

Oczami Marici....
Otworzyłam oczy i nie wiedziałam gdzie jestem. Spojrzałam na osobę obok mnie i już wszystko wiedziałam. Obok mnie spał Justin. Chciałam wstać ale chłopak trzymał mnie w pasie. Lekko sie wysunęłam żeby go nie obudzić. Po kilku próbach udało mi się. Poszłam do toalety i ubrałam się w swoje ubranie. Chwyciłam długopis na stole w salonie i napisałam karteczkę chłopakowi. Po cichu wyszłam z jego pomieszczenia i zadzwoniłam do ciotki.
-Co sie stało? Gdzie ty jesteś?- usłyszałam głos Elizabeth.
-Nic mi nie jest. Idę już do domu. Spałam u Justina bo nie wzięłam kluczy- szybko wytłumaczyłam.
-U Justina?- spytała zdziwiona.
-Długa historia- westchnęłam  zaraz będę w domu-rozłączyłam się i szybko pobiegłam do domu ciotki trzymając w rękach szpilki.

***
-Będę za tobą tęskniła, skarbie- mówiła Elizabeth prawie płacząc.
-Ja za tobą też. Dziękuje że mnie zaprosiłaś do siebie- przytuliłam ją i poczułam że po moim policzku spłynęła samotna łza.
-Zadzwoń jak już będziesz w domu- westchnęła, a ja podeszłam do Josha.
-Jeżeli propozycja dalej aktualna to ja ją przyjmuje- uśmiechnęłam sie do niego.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę- przytulił się do  mnie bardzo mocno.
-Bedę za wami tęskniła, mam nadzieję że mnie zaprosicie na ślub- zaśmiałam się.
-Nawet nie myśl inaczej- powiedziała Elizabeth.
-Idę, bo się spóźnię, na razie- pocałowałam ich jeszcze w policzki i poszłam do mojego samolotu. Odwróciłam się jeszcze i pomachałam im na pożegnanie. Tak słodko razem wyglądali. Zazdroszczę  Elizabeth. Ma kochającego ja chłopaka, teraz już narzeczonego. Naprawdę ma wiele. Usiadłam wygodnie w fotelu i patrzyłam przez okno. Po chwili wznieśliśmy sie w powietrze. Zamknęłam oczy i odpłynęłam.

Oczami Justina...
Otworzyłem oczy i nigdzie nie widziałem Marici. Zerwałem się z łózka i przeszukałem cały dom. Ani śladu po niej. Usiadłem krześle w jadalni i wybrałem jej numer. Nie odbierała. Ciekawe co ja znów takiego zrobiłem. Może sie obraziła że musiała spać ze mną  W sumie to mam mnóstwo pustych pokoi ale chciałem znów z nią normalnie porozmawiać, poprzytulać. Nagle zadzwonił mój telefon. Myślałem że to Marica i szybko odebrałem.
-Kochanie mogę wpaść?- usłyszałem głos Natalie.
-Tak, wpadaj kiedy chcesz- nie zdążyłem się nawet rozłączyć a usłyszałem dzwonek do drzwi.
-To na razie- powiedziałem i pobiegłem otworzyć drzwi. Stała w nich moja dziewczyna. Rzuciła się na mnie i zaczęła całować.
-Mam nadzieje że zdążymy nadrobić to co wczoraj mieliśmy zrobić- wymruczała mi do ucha. Uśmiechnąłem się tylko i pocałowałem ją jeszcze bardziej namiętnie. Poszliśmy do salonu.
-Poczekaj, ja zaraz wracam...- powiedziałem i pobiegłem do mojego pokoju. Zaścielać łóżko  Zbiegłem na dół i spojrzałem na nią. Siedziała na kanapie i czytała jakąś kartkę. Podszedłem do niej bliżej.
-Idziemy?- powiedzionemu cicho. Ona jedynie spojrzała na mnie ze złością.
-Mam cie w dupie!! To tak pomagałeś swojej "przyjaciółeczce"?!
-O czym ty mówisz?- popatrzyłem na nią zdziwiony.
-Spałeś z nią, przyznaj się! Mam już tego dosyć, na każdym kroku Marica i Marica, oglądaliśmy film- Marica, pojechaliśmy na piknik- Marica, pokaz- Marica. Przyznaj się ze robiłeś wszystko żeby tylko być z nią a ja byłam tylko zabawką!- była strasznie zła.
-O co ci chodzi?!- nie wytrzymałem.
-Wybieraj albo ona albo ja- powiedziała spokojnie z założonymi rękami.
-Czy ja dobrze zrozumiałem? Ty powiedziałaś że mam wybierać między tobą a Maricą?- mówiłem nie dowierzając  Ona nic nie mówiła tylko patrzyła na mnie- Myślałem ze jesteś inna ale się pomyliłem. Jak możesz mi kazać wybierać...
-Czyli rozumiem że wybrałeś Maricę? Tak?
-Tak!!- krzyknąłem a dziewczyna wybiegła z domu. Usiadłem na kanapie i wziąłem do rąk kartkę którą czytała Natalie.
Dziękuję Justin za przenocowanie. Nie obudziłam cię bo jest strasznie wcześnie, dzisiaj lecę już do domu. Mam nadzieję ze powiesz Chrisowi że nie wracasz. Będę tęsknic za tobą. Marica 

_____________________________________________________________________________
Hej, przepraszam ze tak długo nie pisałam ale nie miałam żadnego pomysłu. Moim zdaniem ten rozdział jest do bani. Licze na wasze opinie, a tak poza tym to wszystkiego najlepszego w dniu kobiet :**

2 komentarze:

  1. Świetny :)). Nie spodziewałam się, że Justin wybierze Maricię. Miło mnie tym zaskoczyłaś. Czekam na NN / laura.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się pomysł na to opowiadanie, ale proszę Cię, zwracaj uwagę na błędy ortograficzne. Przed dodaniem każdego nowego rozdziału, sprawdź go dwa razy ze słownikiem.
    Na ogół masz dobry styl pisania, a powtórzenia nie są za częste, co jest dużym plusem. Mogłabyś też dodawać częściej notki, ale to nie zależy tylko od ciebie, bo do tego przyczyniają się różne rzeczy, na które czasami po prostu nie masz wpływu.
    Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się szybko :)
    Pozdrawiam Fragolaa/@Bieber_and_Beat

    OdpowiedzUsuń