niedziela, 3 marca 2013
21. Będzie mi ciebie naprawdę brakowało
-Elizabeth proszę Nogi mnie już bolą- jęknęłam i złapałam się za stopy. Ciotka nawet nie zareagowała a Josh zaśmiał się.
-Czy powiedziałam coś śmiesznego?- zapytałam z udawanym uśmieszkiem.
-Ależ oczywiście że nie- odpowiedział i uśmiechnął się.
-Marica!!- usłyszałam krzyk Elizabeth.
-Co się stało?- podbiegłam do niej tak szybko jak tylko pozwoliły mi na to szpilki.
-Ona jest idealna dla ciebie- pisnęła wskazując sukienkę.
-To może ją przymierzę i pójdziemy już do domu?- zapytałam.
-Ale podoba ci się?- zignorowała moje pytanie.
-Tak, jest niesamowita- powiedziałam lekko już zmęczona. Biegam po sklepach z sukienkami już dobre pięć godzin. Elizabeth już sobie kupiła sukienkę, a ja nie mogłam się na żadną zdecydować. Ta był idealna. Strasznie mi się podobała. Kiedy stanęłam w niej przed lusterkiem nie mogłam się napatrzeć na siebie.
-Ej, mała bo w samozachwyt wpadniesz- zaśmiał się Josh.
-Ja też bym wpadła gdybym tak wyglądała- powiedziała Elizabeth.
-Ale kochanie ty jesteś najpiękniejsza-Josh złapał ją w tali.
-Naprawdę?- spytała uśmiechając się.
-Oczywiście- odpowiedział i pocałował ją. Nie chcąc im przeszkadzać po prostu weszłam do przymierzalni i ją ściągnęłam.
-Biorę!- krzyknęłam do zakochanych i popędziłam w stronę kasy.
-Jak dobrze, myślałam że już nigdy stąd nie wyjdziemy - westchnęła ciotka. Zaśmiałam się a ona popatrzyła na mnie zdziwiona.
-Jestem ciekawa kto nie reagował w ogóle jak mówiłam że mnie już nogi bolą- wystawiłam jej język.
-Nie przesadzaj- odpowiedziała tylko i poszliśmy na wcześniej zaplanowana kawę.
***
-A jak tam u Justina?- zapytała Elizabeth próbując kawałek zamówionego ciastka.
-A jak ma być? Jesteśmy przyjaciółmi, Justin ma dziewczynę na której mu zależy i którą kocha- nie patrząc na nią zaczęłam jeść swoją porcje lodów.
-A tobie to pasuje?- zapytała nagle. Czy mi to pasuje? Niech się zastanowię.... Nie! Nie pasuje. Justin nie jest mi obojetny, ale jeżeli on jest szczęśliwy z ta całą Natalie to ja tez jestem szczęśliwa. Tak chyba w każdym razie powinno byc. Właśnie, powinno. Wcale tak nie jest. Chciałabym z Justinem spędzać duzo czasu. Niestety nie jestem sama...
-Tak, dlaczego miałoby być inaczej?- odpowiedziałam spuszczając głowę w dół.
-Przecież widzę- odpowiedziała zatroskanym głosem.
-Nic mi nie będzie, za kilka dni wracam do domu. On z pewnością tutaj zostanie bo będzie chciał być jak najbliżej swojej ukochanej Natalie. Ja będę daleko od niego, z przyjaciółmi i zapomnę w końcu o nim.
-Nie wydaje mi się- mruknęła.
-Kochanie, zostaw ją już nie widzisz że nie chce o tym rozmawiać?- wstawił się za mną Josh.
-Martwię się o nią- odpowiedziała.
-Ja rozumiem ale to i tak nic nie da. Justin kocha Natalie i tego jak na razie nie zmieni. W ogóle się zastanawiam czy kiedykolwiek to się zmieni. Ona jest tak idealna- ostatnie zdanie zironizowałam.
-Ok nie chcesz nie mów ale pamiętaj że jak będziesz chciała to możesz mi powiedzieć o wszystkim- zapewniła Elizabeth.
-Dzięki- przytuliłam ja.
-Macie dzisiaj jakieś plany?- zapytała Josh. Szybko powiedziałyśmy że nie.
-W takim razie zapraszam dzisiaj do mnie na zajęcia, co? Obiecuję że będzie fajnie- uśmiechnął się do nas słodko.
-Mi się podoba- odpowiedziałam szybko i pochłonęłam kolejną porcje lodów.
Oczami Justina...
Śpiewałem właśnie ostatnią piosenkę kiedy do studia weszła Natalie. Uśmiechnąłem się do niej i po skończonym nagraniu podszedłem do niej.
-Cześć kochanie, przepraszam że tak późno ale...- nie dałem jej dokończyć ponieważ wpiłem się w jej usta. Odsunąłem się od niej i wyszeptałem:
-Nic się nie stało-dziewczyna zaśmiała się melodyjnie i przygryzła wargę. Spojrzałem w jej oczy i jeszcze raz pocałowałem ją tylko tym razem bardziej namiętnie.
-Kocham jak tak robisz- usłyszałem szept. Uśmiechnąłem się pod nosem.
-No Justin koniec tych czułości, musisz nagrać ją jeszcze raz- powiedział Scotter. Popatrzyłem na niego a on tylko wzruszył ramionami.
-Za chwile wracam- powiedziałem do Natalie i wszedłem do kabiny.
***
Śpiewam ją chyba juz dziesiąty raz i nic mi nie wychodzi. Wszyscy mówią żebym się skupił. Jak ja mogę się skupić kiedy moja dziewczyna siedzi tam i tylko ode mnie zależy kiedy do niej wyjdę. To nie pomaga. Rozpraszam się jeszcze bardziej.
-Pięć minut przerwy!- krzyknął poirytowany Scotter. Westchnąłem tylko i wyszedłem. Usiadłem na kanapie obok Natalie a ona mnie przytuliła.
-Nie mogę się skupić kiedy tutaj jesteś- szepnąłem jej we włosy.
-Mogę wyjść jeżeli tylko chcesz- powiedziała.
-Chyba nie myślisz że ja cię stąd wypuszczę- zaśmiałem się i wziąłem łyk wody stojącej na stoliku. Nagle poczułem wibracje w kieszeni. Okazało się że dostałem smsa. Przeczytałem i mimowolnie uśmiechnąłem się do ekraniku. Pewnie chcecie wiedzieć co tam było... Dostałem wiadomość od Marici. Wysłała mi zdjęcie jak stoi przed lustrem w jakieś szkole tańca. Szybko napisałem odpowiedź: Gdzie ty jesteś? Nie musiałem długo czekać aż mi odpisze. W szkole tańca Josha, jak chcesz to wpadnij potańczymy "razem". Zdziwiłem się trochę. Dlaczego w " " ? Poczułem jak ktoś mnie szturcha w ramię. Spojrzałem w tamtym kierunku. Natalie patrzyła na mnie trochę zła.
-Przepraszam kochanie- powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.
-No dobra Bieber koniec tego dobrego. Właź tam i pokaż co potrafisz- zaśmiał się Scotter. Uśmiechnąłem sie do niego i szybko jeszcze spojrzałem na telefon. Bo ja będę tańczyć a ty będziesz próbował mi dorównać :P Nie wiem dlaczego ale wybuchnąłem śmiechem
-I to mi się podoba Justin zawsze masz dobry humor a teraz do roboty- zaśmiał się znów mój manager Zobaczymy, ale nie wiem czy wyjdę bo nie mogę skończyć piosenki nie idzie mi. Napisałem zakładając słuchawki. Spojrzałem w tekst i westchnąłem Nagle dostałem kolejną wiadomość. Spojrzałem na telefon. Wieże w ciebie :** otworzyłem załączony obrazek i na mojej twarzy pojawił się wielki banan. Na zdjęciu Marica wysyłała mi buziaka w powietrzu.
-Justin schowaj ten telefon w końcu-krzyknął ktoś
-Już tylko odpiszę- chwyciłem telefon i najszybciej jak tylko umiałem odpisałem. Dzięki :** Jesteś najlepszą przyjaciółką pod słońcem. Zacząłem śpiewać i w każdy dźwięk trafiałem idealnie. Cały czas byłem uśmiechnięty bo po głowie chodziło mi to zdjęcie, które wysłała mi Marica.
-No i to mi się podoba- powiedział Scotter kiedy skończyłem nagrywać.
-Czyli to koniec? Mogę już stąd jechać?- zapytałem szczęśliwy Mój manager pokiwał tylko głową na tak i uśmiechnął się. Podbiegłem do Natalie i przytuliłem się do niej. Dziewczyna nawet nie drgnęła. Spojrzałem na nią zdziwiony.
-Justin chcesz wyjechać i mnie zostawić?- zapytała prawie płacząc. Zrobiło mi się głupio. Całkiem o niej zapomniałem.
-Tylko nie zapomnij ze jutro masz pokaz!- krzyknął Scotter wychodząc.
-Nie zostawię cię obiecuję- powiedziałem i przytuliłem ją do siebie.
-Justin ale ty chcesz stąd wyjechać- było słychać że płakała.
-Nie wyjadę, obiecuje- wyszeptałem i pocałowałem ją. "Co ty debilu jej powiedziałeś?!" usłyszałem jak coś w mojej głowie krzyczy. "Jesteś świnią! Obiecałeś Chrisowi że wrócisz a teraz co ? Zostawiasz najlepszego kumpla dla jakieś panienki? A co z Maricą?" Nie wiedziałem co zrobić. Tyle razy okłamywałem Chrisa że wrócę .. Tym razem mi nie wybaczy. Westchnąłem a dziewczyna spojrzała na mnie.
-Zmęczony?- zapytała.
-Strasznie- trochę skłamałem. Po prostu nie miałem juz ochoty widzieć kogokolwiek- Chyba pójdę do domu i położę się- wyszeptałem do niej. Dziewczyna pokiwała głową i złapała mnie z dłoń. Razem wyszliśmy ze studia w wsiedliśmy do auta. Najpierw odwiozłem ją do domu a później miałem jechać do siebie. Kiedy już blondynka zniknęła. Położyłem głowę na kierownicy i nie wiedziałem co mam zrobić.
-Dureń, dureń, kretyn, idiota!!!- zacząłem wykrzykiwać. Uderzyłem ręką o kierownice i krzyknąłem jeszcze głośniej. Co ja mam teraz powiedzieć Chrisowi? CO mam powiedzieć Marice? Znów zawiodę kumpla i stracę przyjaciółkę... "Jesteś idiotą Bieber" ie musiałem tego słyszeć żeby o tym wiedzieć. Poczułem wibracje w kieszeni. Wyciągnąłem telefon. I jak ci poszło? Przyjedziesz ? Szybko napisałem że zaraz będę i skierowałem sie do szkółki tańca.
Oczami Marici...
Siedziałam pod lustrem i czekałam na Justina. Nie było nikogo już na sali. Josh pozwolił mi posiedzieć trochę dłużej. Nagle usłyszałam jak drzwi się otwierają. Spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam Justina. Podbiegłam do niego i wtuliłam się w niego jak tylko mocno umiałam. Justin również to zrobił.
-Pomogłam?- zapytałam.
-No pewnie, dzięki tobie nagrałem piosenkę z którą męczyłem się od południa- uśmiechnął się.
-To co tańczymy? A później może pójdziemy gdzieś..
-Ok, nawet mam już pomysł.
-Gdzie?- zapytałam.
-A nie powiem- wystawił mi język. Zaśmiałam sie i włączyłam muzykę. Zaczęłam tańczyć wyzywając Justina na pojedynek. Chłopak zaśmiał się i zaczął pokazywać co potrafi. Tańczył bardzo dobrze i szczerze mówiąc ja próbowałam mu dorównać kroku. W pewnym momencie chłopak chwycił mnie w biodrach i przyciągnął do siebie. Spojrzałam w jego oczy i chyba to był błąd. Były takie głębokie że nawet najlepszy pływak utonąłby w nich. Ja właśnie dotykałam dna. Zawsze były dla mnie zagadką... Przyciągały jak magnes i nie pozwalały się od nich oderwać. Chłopak przysunął się bliżej mnie patrząc cały czas na mnie. Czułam jak po moim plecach przelatuje przyjemny dreszczyk. Chciałam poczuć jego usta ale wiedziałam że on tego nie chce nawet jezeli teraz wygląda to inaczej. Był pełny sprzeczności. Chłopak zamknął oczy i wtulił się we mnie.
-Będzie mi ciebie naprawdę brakowało- wyszeptał w moje włosy. Lekko odsunęłam się od niego.
-Justin co ty wygadujesz?- zapytałam zdziwiona.
-Nie wracam z tobą- powiedział nawet na mnie nie patrząc.
-A kiedy przyjedziesz?
-Ja nie wracam Marica- spojrzał na mnie. W jego oczach mogłam dostrzec wielki ból.
-Co ty pierdolisz? Jak nie wracasz? Przecież jesteśmy przyjaciółmi. Tak po prostu mnie zostawiasz. Mnie, Chrisa? Tak?
-Nie tylko zostaje tutaj z Natalie- odpowiedział cicho.
-Czyli twoim zdaniem wszystko jest ok, tak? To że zawiedziesz Chrisa bo powiedziałeś że przyjedziesz? Jesteś zwykłym oszustem Justin!!- wykrzyczałam mu w twarz. Zaczęłam go bić po klacie. Chłopak chwycił mnie za nadgarstki i próbował mnie przytulić ale wyrwałam się.
-Nie dotykaj mnie! Jesteś pieprzonym egoistą. Ciekawe jak powiesz o tym Chrisowi...- chłopak patrzył na swoje buty- Nie wieże- powiedziałam z kpiną- Ty mu wcale nie chcesz powiedzieć Po prostu nie przyjedziesz. Wiesz co? Natalie cię zmieniła. Trzymaj się jej bo oboje jesteście siebie warci! Pieprzony dupek!!- krzyknęłam i wybiegłam z sali a później ze szkółki. Byłam po części zła na samą siebie. Nie chciałam tak zareagować. Nie panowałam nad sobą. Weszłam do najbliższego baru i zamówiłam drinka, później kolejnego i jeszcze jednego i tak spędziłam pół całą noc przy barze. Nie wierzę że Justin tak zrobił. Zawiodłam się na nim. Myślałam że jesteśmy przyjaciółmi. I wracamy do punktu wyjścia. Przyjechałam tutaj pokłócona z nim i wyjeżdżam nie mając juz przyjaciela... Jestem po prostu genialna. Nagle przysiadł sie do mnie jakiś chłopak. Wydawał mi sie znajomy ale byłam za bardzo pijana żeby pamiętać...
-Czy my się nie znamy?- zapytałam.
-Emil, nie pamiętasz?- wiedziałam że go znam..
-aaa, teraz już wiem, co tam u ciebie?- zapytałam.
-Nic ciekawego, a gdzie twój przyjaciel... jak mu tam było? Justin?- zapytał.
-To już nie jest mój przyjaciel- odpowiedziałam popijając drinka.
-Zatańczymy?
-Nie sorry, ja sie już chyba zwijam- odpowiedziałam i wstałam. Prawie wywaliłabym się ale w ostatniej chwili złapałam się baru. Wyszłam na zewnątrz i usłyszałam mój telefon. Odebrałam nie patrząc na wyświetlacz.
-Marica? Gdzie ty jesteś? Co się stało?- usłyszałam Elizabeth.
-Nic mi nie jest, niedługo będę w domu- wybełkotałam.
-Ty jesteś kompletnie pijana, gdzie ty jesteś. Martwimy się ciebie. Dzwoniłam do Justina. Szuka cię całą noc.
-Nie potrzebnie, nic mi nie jest byłam w barze obok szkółki. Zaraz będę w domu. Spokojnie- rozłączyłam sie i zaczęłam iść w stronę domu. W pewnym momencie wywaliłam się. Usiadłam na chodniku i zaczęłam sie śmiać. Poczułam jak ktoś mnie łapię za ramie. Spojrzałam do góry i zobaczyłam Justina.
-Chodź, zaprowadzę cie do domu- powiedział be uczuć.
-Nie trzeba, zaraz sama pójdę.
-Pomog....
-Nie! Justin spierdalaj sdąd.
-Elizabeth dzwoniła do mnie. Martwiła się. Ja też- ostatnie zdanie wypowiedział szeptem ale i tak słyszałam. Zaśmiałam sie.
-Nie żartuj sobie i zostaw mnie w spokoju- łzy wypłynęły z oczu. zaczęłam płakać. Chłopak napisał tylko gdzieś smsa i uklęknął obok mnie.
-Ja przeprasza. Wiem że płaczesz przeze mnie. Nie chciałem. Ja przepraszam.
-Nie Justin. NIe chcę cię znać! Zostaw mnie w spokoju. Nie chcę cię znać- Chłopak nic sobie z tego nie robiąc złapał mnie w pasie i przerzucił sobie przez ramię. Krzyczałam rzucałam się ale on był silniejszy. W końcu ugryzłam go a on momentalnie postawił mnie na chodniku.
-Odbiło ci?! To bolało- zaczął ale ja go nie słuchając szłam w kierunku domu Elizabeth. Nagle Justin złapał mnie z rękę.
-Nie po to szukałem cię całą noc żeby teraz tak po prostu puścić.
-Było trzeba mnie nie...- Chłopak zamknął mi usta pocałunkiem. Byłam zdziwiona ale oddawałam pocałunki W pewnym momencie ocknęłam sie i oderwałam od niego. Strzeliłam mu soczystego liścia. Justin złapał się za policzek.
-Nie waż się mnie jeszcze raz pocałować- powiedziałam i odwróciłam się i chciałam iść do domu ale usłyszałam:
-Jeszcze będziesz prosiła żebym cię pocałował- odwróciłam się i patrzyłam na niego z niedowierzaniem Chłopak był cały czerwony i zdenerwowany. Nie dziwiłam się ale to go nie usprawiedliwia...
-Coś ty powiedział?- podeszłam do niego.
-Słyszałaś- syknął. Ja już nie panując nad sobą rzuciłam sie na niego z pazurami. Biłam go wszędzie. W pewnym momencie kopnęłam go w czułe miejsce a on się skulił. Zaczęłam go jeszcze bardziej bić. Chłopak nie oddawał tylko znosił to wszystko. Nagle poczułam jak ktoś mnie łapie w biodrach i odciąga mnie o niego. Popatrzyłam do tyłu i zobaczyłam Elizabeth.
-Zostaw go już!- krzyknęła a ja dopiero odeszłam od niego. Justin leżał na jakimś trawniku, zwijając się z bólu. Podeszłam do niego i kucnęłam przy nim.
-Myślałam że jesteśmy przyjaciółmi ale pomyliłam się. Zachowałeś się jak dupek. Nie chcę cię znać- wyszeptałam i wstałam. Elizabeth patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Wiem że się na mnie zawiodła.. Nic nie mówiąc spuściłam głowę i poszłam do domu.
***
-Jak mogłaś tak zrobić?!- krzyczała ciotka.
-Ja przepraszam wiem że cię zawiodłam. Masz same problemy przeze mnie. Upiłam się, pobiłam Justina i cały czas coś robię nie tak. Po prostu nerwy mi puściły jak on mnie pocałował a jeszcze później powiedział że będę go prosić o więcej Nie wiem co we mnie wstąpiło. Ja przepraszam- Elizabeth przytuliła mnie i pocałowała w czoło.
-Nic się nie stało. Po Justina przyjechał Kenny, a on nie chciał sie przyznać kto go tak urządził- zaśmiała sie.
-Gdyby oddawał to nie miałabym szans- powiedziałam i wtuliłam się jeszcze bardziej.
-Idź spać. Za kilka godzin będzie świtać. A trzeba się przygotować na pokaz- pokiwałam głową i poszłam do swojego pokoju.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja pierdole jaka akcja :D Pocałował Marice a tak sie zarzeka że kocha Natalie nad życie a tu Bum dzięki Marice ma takiego banan na twarzy ze wiekszego sie nie da to dzieki niej sie skupia i mu wychodzi. O tak niech Ccris sie na niego wkurwi w końcu :)
OdpowiedzUsuńsupersupersuper!!! :) niech nn pojawi się szybciej ;3. czekam / laura.
OdpowiedzUsuńJaka masakra *-* swietny rozdzial!! Oby wiecej takich <3 napisz nn dzisiaj bo tak dawno nic nie bylo prooooosze :* uwielbiam tego bloga!
OdpowiedzUsuń@Kundzia_Bieber
TO JEST ZARŚBISTEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!
OdpowiedzUsuńhahaha, świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ;*
Pozdrawiam. Olla