wtorek, 21 maja 2013

30. W rozpuszczonych włosach wyglądasz tak bardzo seksownie


-Marica..- usłyszałam cichy głos Justina- kochanie- zaczął jeździć nosem po szyi co wywołało uśmiech na mojej twarzy- kochanie wstawaj- ponownie zaczął mówić. Otworzyłam leniwie jedno oko i popatrzyłam na niego chłopak się zaśmiał a ja  z powrotem zamknęłam oko- Marica wstawaj, zaraz lądujemy- powiedział. Szczerze mówiąc nie chciało mi się nawet na sekundę otworzyć oczy ale jak trzeba to trzeba...
-No juuuż- przeciągnęłam ziewając. Justin zaśmiał się i pocałował mnie w czoło. Popatrzyłam na niego z udawanym wyrzutem a on popatrzył na mnie pytająco.
-A usta to co?- zapytałam. Justin zaczął się śmiać a kiedy troszeczkę się uspokoił, pocałował mnie.
-Kocham cię- szepnęłam.
-Ja ciebie bardziej- powiedział z wielkim uśmiechem. Przytuliłam się do niego i ponownie zamknęłam oczy.
-Shawty nie śpij- zaśmiał się.
-No wiem- powiedziałam cicho i po raz kolejny zmusiłam się do otwarcia oczu.

***
-Justin, może wpadniemy później- powiedziałam kiedy nasza taksówka zatrzymała się pod domem chłopaka.
-Nagle się boisz?- zaśmiał się- przecież już byłaś tutaj kiedyś, znasz moją mamę...
-Ale kiedyś to kiedyś, z resztą byłam tutaj w roli twojej przyjaciółki- przerwałam mu. Chłopak chwycił moją dłoń i wysiedliśmy z auta.
-Będzie dobrze kochanie- szepnął mi do ucha a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Justin wziął nasze walizki i zaczęliśmy iść w stronę drzwi.
-Mamo, jestem!- krzyknął szatyn otwierając drzwi.
-W salonie- usłyszeliśmy. Chłopak odłożył walizki i złapał mnie z rękę.
-Kocham cię- szepnął i razem poszliśmy do salonu gdzie była jego mama.
-Justin...- zaczęła ale przerwała kiedy mnie zobaczyła- ach, kochanie nie powiedziałeś że przyjeżdżasz z Maricą- powiedziała i podeszła do nasz- miło cie znów widzieć- uśmiechnęła się i wyściskała mnie.
-Mi również miło- zawtórowałam jej.
-Ale u was to chyba się trochę pozmieniało- powiedział patrząc na nasze splecione dłonie.
-Jesteśmy razem- powiedział dumnie brunet.
-No wiedziałam że coś się święci- zaśmiała się- nawet nie wiecie jak się cieszę- uśmiechnęła się i zaczęła ściskać Justina. Potem przyszła moja kolej. Kiedy przytuliła mnie szepnęła tak aby tylko ja mogła to usłyszeć:
-W końcu znalazł odpowiednią dziewczynę. Strasznie się cieszę- uśmiechnęłam się do niej i bardziej się wtuliłam. Kiedy skończyliśmy Justin poszedł zanieść nasze walizki do pokoju. Ja usiadłam z Pattie na kanapie.
-Od kiedy jesteście razem?- zapytała.
-Nie wiem, trochę ponad miesiąc- uśmiechnęłam się.
-Wtedy jak Justin wrócił z LA?
-Tak, dostałam od niego szczeniaczka- kobieta zaśmiała się.
-Nie wiedziałam że Justin jest...
-No co Justin jest?- nagle za nami pojawił się mój chłopak. Obie z Pattie zaśmiałyśmy się.
-Nie wiedziałam że mój kochany synek jest takim romantykiem żeby kupować dziewczynie szczeniaczka, boże kochanie jestem z ciebie taka dumna- zachwycała się...
-No, a co miałem zrobić jak mnie szantażowała że jak nie kupie jej psa to nie będzie się do mnie odzywać- zaśmiał się i usiadł obok mnie. Oboje się śmiali a ja spojrzałam na Justina.
-Ja ciebie szantażowałam?- zaśmiałam się- Pattie nie wierz mu, on teraz wymyśla jakieś historyjki.
-Justin masz mi kupić psa, nie interesuje mnie że jest 23, chcę mieć psa z samego rana-udawał mój głos- to też sobie wymyśliłem?- zaśmiał się. Uderzyłam go w żebra.
-Tak kochanie to też wymyśliłeś- powiedziałam słodko i pocałowałam go w czoło. Chłopak zaśmiał się i złapał mnie za rękę.
-No to mamuś ja idę pokazać Marice gdzie będziemy spać- powiedział i już mieliśmy wstawać kiedy Pattie nas zatrzymała.
-Jak to "będzieMY spać" ? Nie ma mowy Justin u siebie w pokoju SAM- podkreśliła ostatni wyraz. Chłopak się tylko zaśmiał i wysłał jej buziaka w powietrzu.
-Oczywiście mamo- zaśmiał się i poszliśmy do jego pokoju. Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy.
-Masz takie strasznie wygodne łóżko- westchnęłam  Poczułam jak chłopak kładzie się obok mnie i bawi się moimi włosami. Otworzyłam jedno oko i zerknęłam na niego. Justin uśmiechnął się i mnie pocałował. Oddałam mu pocałunek i tak zaczęliśmy się całować bardzo namiętnie. Po chwili usiadł nam mnie okrakiem a ja zarzuciłam nogi na jego plecy. Chłopak lekko rozchylił moje usta i wsadził do nich swój język. Mmmm on całował po prostu nieziemsko.

Oczami Justina.
Ja chyba nie wytrzymam wiem że ona nie jest jeszcze gotowa ale od wczoraj nie mogę przestać myśleć o niej. Kiedy jestem obok niej nie mogę się na niczym skupić, wciąż przed oczami mam jej widok poprzedniej nocy. Mam na nią wielką ochotę, boję się że zrobię coś nie tak. Nie ! Justin musisz się powstrzymać, nie możesz... Znów ten pieprzony głosik w mojej głowie. Jak zwykle ma wyczucie czasu. Odsunąłem się od Marici i uśmiechnąłem do niej. W jej oczach można było zobaczyć iskierki. Zszedłem z niej i ponownie położyłem się obok niej. Dziewczyna z wielkim uśmiechem na twarzy wtuliła się we mnie. Kocham ją. Teraz już to wiem. To prawda że szczęście jest bliżej niz nam się wydaję. Pocałowałem ją we włosy i wtuliłem w siebie jeszcze bardziej.

***
-Justin pośpiesz się, czekamy tylko na ciebie- usłyszałem krzyk Marici.
-Już idę kochanie- westchnąłem i bezradny spojrzałem na buty. Nie mogłem się zdecydować, które założyć- Kochanieee!- krzyknąłem. Poczekałem na dziewczynę. Już po kilku sekundach zobaczyłem ją w progu mojego pokoju. Kiedy zobaczyła te wszystkie porozrzucane buty wybuchnęła głośnym śmiechem- Pomóż- popatrzyłem na nią błagalnym wzrokiem.
-Weź te- podniosła jedną parę z podłogi. Spojrzałem na nie. Pasowały idealnie. Założyłem je i podszedłem do niej.
-Dziękuję- pocałowałem ją w policzek i złapałem za rękę. Zeszliśmy na dół do kuchni. Usiedliśmy przy stole a moja mama przyniosła kolację. Nalałem mojej mamie i Marice wodę.
-Na długo zostajecie?
-Na trzy dni- odpowiedziałem.
-Dlaczego tak krótko?- zapytała smutno.
-Marica ma szkołę, nie może jej zawalić. Mimo tego że zbliża się koniec roku ma dużo nauki- wytłumaczyłem. Marica patrzyła na mnie z uśmiechem.
-A ty się nie uczysz? Jeszcze nigdy nie słyszałam żebyś miał jakieś prywatne lekcje albo cś w tym stylu- uśmiechnęła się.
-Ja? Ja...- nie wiedziałem co powiedzieć. Moja mama popatrzyła na mnie podejrzanym wzrokiem- Mam lekcje tylko nigdy ci o nich nie mówiłem- wybrnąłem jakoś z tego i lekko kopnąłem Maricę pod stołem. Popatrzyłem na nią znacząco a ona się zaśmiała. Chwilę jeszcze jedliśmy i rozmawialiśmy po czym ja z Maricą posprzątaliśmy a moja mama była umówiona na z jakąś swoją przyjaciółką. Coś często do niej wychodzi, no ale cóż nie będę wypytywać. Przyjaciółka to przyjaciółka... Podszedłem do Marici, która właśnie siedziała na moim łóżku i czesała swoje włosy.
-Kochanie podasz mi gumkę? Leży w łazience na szafce..- powiedziała pokazując ręką na drzwi od łazienki.
-Ale po co?- zapytałem zdziwiony- w rozpuszczonych włosach wyglądasz tak bardzo seksownie- uśmiechnąłem się do niej i zacząłem ją całować po szyi. Dziewczyna uśmiechnęła się ale odsunęła się ode mnie.
-Justin, tutaj?- zapytała.
-Mojej mamy nie ma- zaśmiałem się.
-Nie tutaj, dobrze- powiedziała łapiąc moja dłoń. Uśmiechnąłem się do niej.
-Dobrze- pocałowałem ją w usta. Położyłem ją na łóżko i sam opadłem obok niej. Wtuliła się we mnie i tak po prostu zasnęła...

_________________________________________________________
Ja przepraszam... Rozdział jest do bania ale po prostu nie mogłam niczego wymyślić, dlatego tak długo zwlekałam z dodaniem nowego rozdziału... Mogę jedynie obiecać że w następnym rozdziale będzie sie trochę działo...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz