16. Jest dla mnie jak siostra... Tyle
Czułem oddech Marici na moich ustach. Dziewczyna przymknęła oczy. Miałem ją już pocałować kiedy do pokoju wpadła moja mama.
-Kolac... Przepraszam powinnam zapukać, przepraszam, ale kolacja już na stole- uśmiechnęła się i spojrzała na mnie.
-Nic się nie stało- wyszeptała Marica i zepchnęła mnie na bok- zgłodnieliśmy. Prawda Justin?- zapytała patrząc na mnie. Ja nic nie odpowiedziałem tylko pokiwałem głową.
-W takim razie zapraszam- zaśmiała się moja mama. Kiedy schodziłem po schodach patrzyłem na Marice. Jej wyraz twarzy nic nie mówił.
-Smacznego- powiedziała kiedy usiedliśmy do stołu. Z Maricą odpowiedzieliśmy chórem i przystąpiliśmy do jedzenia - Jak twoja noga?- zapytała mama.
-Już lepiej. Tylko ten gips- powiedziała smutno i popatrzyła na niego.
-Jak chcesz to mogę ci po nim porysować, będzie kolorowy- zaproponowałem by poprawić jej humor.
-Lepiej nie bo będzie wstyd wychodzić z domu- zaśmiała się moja mama, a za nią Marica. Ja tylko skarciłem je wzrokiem. Odpowiedziały mi jeszcze większym chichotem. Nic już nie mówiąc powróciłem do jedzenia kolacji. W pewne chwili poczułem że ktoś mnie kopie pod stołem. Domyśliłem się że to Marica. Spojrzałem na nią a ona tylko coś wyszeptała. Z ruchu jej warg wyczytałem jedno słowo : "przepraszam". Uśmiechnąłem się do niej i również kopnąłem ją w nogę. Dziewczyna uśmiechnęła się.
***
-Justin umówiłam się z koleżanką, będę przed północą- powiedziała mama po skończonym posiłku.
-Mamo oboje dobrze wiemy że będziesz później- zaśmiałem się.
-Przestań. Miło było cię poznać- skierowała się do Marici.
-Mi również- odpowiedziała dziewczyna, a moja mama przytuliła ją. Cała ona...
-No to zostaliśmy sami- powiedziałem z cwaniackim uśmieszkiem kiedy rodzicielka zamknęła drzwi.
-Justin to nie jest śmieszne, ja już też będę się zbierać- odpowiedziała zbierając swoje rzeczy.
-Dlaczego?
-I tak już się zasiedziałam.
-No dobrze- westchnąłem niezadowolony- odwiozę cię- zaproponowałem.
-Zamówię taksówkę- rzuciła szybko i już wychodziła kiedy złapałem ją za dłoń.
Oczami Marici...
-Zrobiłem coś nie tak?- zapytał świdrując mnie wzrokiem.
-Nie- odpowiedziałam nawet na niego nie patrząc. Przecież nie powiem mu że to co zaszło dzisiaj w studio nie powinno się w ogóle wydarzyć i to w jego pokoju również.
-Coś nie wydaje mi się- powiedział puszczając moją dłoń.
-Naprawdę nic się nie stało- mówiłam dalej.
-Przecież widzę że chodzi o to co było u mnie w pokoju. Ja przepraszam poniosło mnie- zaczął się tłumaczyć.
-Justin naprawdę nic się nie stało...
-Nie Marica, stało się i cie przepraszam. Jesteśmy przyjaciółmi a ja coś odwalam- i znów zaczyna się ta gadka o przyjaźni. Jak ja jej nie nienawidzę...
-Jest ok- powiedziałam i przytuliłam go.
-Czyli jutro przychodzisz do mnie nocować?- zapytał.
-Pewnie- powiedziałam i sie uśmiechnęłam.
-Odwiozę cię... I nie chce słyszeć odmowy. Tylko poczekaj, ubiorę się- powiedział szybko i gdzieś pognał. Zaśmiałam się i stałam patrząc jak lata po całym holu szukając czegoś.
-Czego szukasz?
-Drugiego buta. Musi gdzieś tutaj być- mówił zdenerwowany.
***
-I jak było?- zapytała Elizabeth kiedy tylko weszłam do domu.
-Normalnie- powiedziałam bez żadnych emocji.
-Na pewno?
-Nie- powiedziałam i usiadłam na kanapie obok niej.
-Co się stało?
-Ja już sama nie wiem o co mi chodzi. Myślałam że z Justinem jesteśmy tylko przyjaciółmi ale mi to chyba nie wystarcza- westchnęłam.
-Biedactwo. Najlepiej jak z nim porozmawiasz- powiedziała i pogłaskała mnie po plecach.
-Nie chcę z nim o tym rozmawiać... On cały czas podkreśla że jesteśmy przyjaciółmi. W kółko ta sama gadka.
-Wszystko będzie dobrze- powiedziała.
-Mogłabym jutro nocować u Justina? Zaprosił mnie- zapytałam.
-Pewnie. Może to i nawet lepiej bo Josh też mnie zaprosił- uśmiechnęła się.
-Jak się układa między wami?- zapytałam.
-Jest cudownie, Josh już planuje nasz ślub. Jest taki słodki. Wciąż powtarza że chciałby się ze mną ożenić i mieć gromadkę dzieci.
-Bardzo cię kocha- podsumowałam.
-Jest kochany.
-Cieszę się że jesteś szczęśliwa. Pójdę już do siebie. Położę się. Trochę mnie noga boli.
-Możemy pojechać do lekarza.
-Nie, nie trzeba po prostu trochę ją nadwyrężyłam.
-Dobrze, dobranoc.
-Dobranoc- odpowiedziałam i poszłam do pokoju. Kiedy usiadłam na łóżku pomyślałam że zadzwonię do taty.
-Cześć kochanie- usłyszałam głos mojego taty.
-Cześć tatku co tam u ciebie?
-A dobrze. A jak tam w LA?
-W porządku trochę noga mnie boli ale da się wytrzymać.
-To cieszę się, a jak tam u Elizabeth?
-Dobrze, przepraszam ale jestem zmęczona. Pogadamy jutro?
-No pewnie. Połóż się. Pa.
-Pa kocham cię.
-Ja ciebie też- usłyszałam i rozłączyłam się. Nie miałam już sił na cokolwiek dlatego umyłam się, przebrałam w piżamkę i poszłam spać.
***
Obudził mnie telefon. Nie patrząc kto dzwoni, odebrałam.
-Słucham- powiedziałam zaspanym głosem.
-No hej, dlaczego się nie odzywasz? Chcesz żebym się obraził?- usłyszałam głos Chrisa.
-Przepraszam, ale jakoś tak wyszło. Złamałam nogę.
-Moje biedactwo- powiedział troskliwie- widziałaś się z Justinem? Bo ten kolo znów się nie odzywa.
-Widziałam go. Dzisiaj mu powiem żeby się odezwał.
-O widzę że już rozmawiacie ze sobą..
-Długa historia.
-Ok nie będę cię nękał. Tylko odezwij się czasem. Stęskniliśmy się za tobą z Ann.
-Obiecuję- zaśmiałam się.
-Trzymam za słowo.
-Na razie.
-Pa- odpowiedziałam i z powrotem położyłam się wygodnie w łóżku.
-Marica!- usłyszałam wołanie Elizabeth.
-Słucham!- krzyknęłam.
-Idę do Josha.
-Ale miałaś iść popołudniu- powiedziałam i wyszłam z pokoju.
-Kochanie jest już po 15. Długo spałaś.
-Miłej zabawy- powiedziałam i przytuliłam ją.
-To ja życzę miłej zabawy- zaśmiała się.
-Ok- powiedziałam a Elizabeth wyszła. Włączyłam telewizor i oglądałam jakiś film. Usłyszałam że dostałam smsa więc poszłam do pokoju po telefon. Możesz do mnie wpaść o 18 ? To był Justin. Szybko odpisałam : Mogę, ale musisz załatwić żelki :D Nie musiałam czekać długo na odpowiedź : Ok. Będziesz miała duuużo żelków. Uśmiechnęłam się i z powrotem oglądałam film.
Oczami Justina...
Musiałem wszystko przygotować. Nie mogłem się skupić bo cały czas dostawałem smsy od dziewczyny którą poznałem na imprezie na plaży. Była śliczna. Jasne blond włosy, niebieskie oczy i ten jej uśmiech... Jednym słowem ideał.
Usłyszałem dzwonek do drzwi. Pobiegłem je otworzyć.
-Hej, wchodź- przywitałem się z Maricą i wpuściłem ją do środka.
-Nie obrazisz się jeżeli zaproszę jeszcze kogoś?
-Nie no pewnie że nie- uśmiechnęła się.
-Na pewno?
-Tak. Justin przestań już- uśmiechnąłem się do niej i napisałem do Natalie żeby wpadła.
-Co robimy?- zapytała Marica.
-Może obejrzymy jakiś film?- zaproponowałem.
-Ok ale nie horror- powiedziała szybko.
-Niech ci będzie- powiedziałem i poszliśmy oglądać jakąś komedie romantyczną. W połowie filmu usłyszałem dzwonek do drzwi. Zerwałem się szybko i poszedłem przywitać mojego gościa...
-Cześć- powiedziałem z uśmiechem.
-No hej- powiedziała i przywitała się buziakiem w policzek.
-Zapraszam- zaprowadziłem ją do pokoju- To Marica moja przyjaciółka, a to jest Natalie- przedstawiłem je sobie.
-Hej- Marica wyciągnęła w stronę Natalie. Dziewczyna uścisnęła ją i pokazała swój przepiękny uśmiech. Usiedliśmy na kanapie. Ja pośrodku i oglądaliśmy film.
-Może przyniosę popcorn?- zaproponowałem. Dziewczyny pokiwały głowami na tak- Natalie, pomożesz?
-Ok- poszliśmy do kuchni a ja wstawiłem popcorn do mikrofali.
-Co tam u ciebie?- zagadałem.
-Dobrze a u ciebie?
-Nie narzekam zwłaszcza że obok mnie jest taka śliczna dziewczyna- spojrzałem na nią. Miała rumieńce na policzkach. Wyglądała słodko. Zbliżyłem się do niej i lekko musnąłem jej usta. Dziewczyna zaczęła oddawać pocałunki. Jej usta były takie miękkie że nie mogłem się powstrzymać żeby nie pogłębić pocałunku.
-Hej, a co z Maricą?- odsunęła się ode mnie i spojrzała prosto w moje oczy. Nie wiedziałem co powiedzieć. Szczerze to zatkało mnie.
Oczami Marici...
Długo nie wracali więc postanowiłam pójść do kuchni. Kiedy byłam już pod drzwiami usłyszałam ich rozmowę. Wiem że nie powinnam, ale ciekawość wzięła górę.
-Hej, a co z Maricą?- usłyszałam Natalie.
-A co ma być. Jest tylko moją przyjaciółką.
-Na pewno?
-Tak, przestań, nie mógłbym z nią być jeżeli o to ci chodzi. Jest dla mnie jak siostra... Tyle- usłyszałam Justina. Poczułam ukłucie w sercu. Szybko wróciłam do pokoju i usiadłam na kanapie. Justin z Natalie wrócili chwilę później cali w skowronkach. Znów zaczęliśmy oglądać film. Miałam już dość. Taka miłość się nie zdarza...
-Justin ja chyba się już położę- powiedziałam i wstałam z kanapy.
-Już?- zapytał zdziwiony.
-Noga mnie trochę boli.
-Kupiłem żelki.
-Nie mam ochoty. Przepraszam ale chcę już iść spać- powiedziałam i poszłam do pokoju gościnnego. Usiadłam na łóżku i nie wiedziałam co mam zrobić. Nie chciało mi się spać a nie miałam nic do roboty. Wyszłam na balkon i usiadłam patrząc na piękny ogród oświetlony lampkami. Był śliczny. Najbardziej podobało mi się oczko wodne. Było takie kolorowe...
Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Obróciłam głowę i zobaczyłam Justina.
-Wiedziałem że nie idziesz spać- powiedział siadając obok mnie.
-Nie mogłam zasnąć więc wyszłam na balkon. Gdzie Natalie?
-Musiała już wracać.
-Fajna dziewczyna- uśmiechnęłam się.
-Tak jest po prostu jak anioł. Śliczna, miła, inteligentna, zabawna- spojrzałam na niego wydawał się rozmarzony.
-Ale wiesz co? Są dwie kobiety, których nigdy nie przebije. Jedna to moja mama...
-A druga?- zapytałam.
-A druga to moja przyjaciółka, w sumie to prawie jak siostra. Znasz ją- zaśmiał się.
-Nie wiem, a jaka ona jest?
-Jest zabawna, miła, uprzejma same super rzeczy. Poznałem ją w skateparku i z ręką na sercu mogę powiedzieć że nie potrafi jeździć na bmx'ie- zaśmiał się a ja go uderzyłam łokciem w żebra.
-Za co to?- zaśmiał się.
-Takiego miałam nauczyciela.
-Teraz na mnie wszystko zwal.
-Ok- zaśmiałam się- To było miłe braciszku- przytuliłam go jak najmocniej potrafiłam.
-Zimno się zrobiło. Chodźmy do środka- zaproponował na co ja się zgodziłam.
-Zależy ci na niej, prawda?- zapytałam kiedy już siedzieliśmy na łóżku.
-Na Natalie?- ja pokiwałam tylko głową na tak- bardzo mi na niej zależy- odpowiedział. Nic już nie mówiłam tylko położyłam się i zamknęłam oczy.
-Dobranoc księżniczko- usłyszałam szept i poczułam że dał mi buziaka w czoło.
-Dobranoc Justin- wyszeptałam.
Rozdział cudowny i nie mogę doczekać się kolejnego, ale nie wiem po co ta cała Natalie. Coś czuję że tu się coś pomiesza pomiędzy Justinem, a Maricią.Ah... czekam, czekam :D
OdpowiedzUsuńTymczasem zapraszam do siebie na nowy rozdział, który pojawił siew nocy: http://justinstories.blog.onet.pl/
Pozdrawiam ; *
Olla.