Otwierając oczy poczułam jak ktoś mnie obejmuje w pasie. Dopiero teraz przypomniałam sobie że Justin spał u nas. Lekko przekręciłam głowę w jego stronę. Wyglądał słodko. Miał roztrzepane włosy i lekki uśmiech na ustach. Cicho zaśmiałam się a chłopak zaczął otwierać oczy.
-Dziękuję że zostałeś- powiedziałam szepcząc.
-Nie ma sprawy księżniczko w końcu jesteśmy przyjaciółmi no nie?
-Jesteśmy, jesteśmy- poczochrałam jego włosy.
-Ej tylko nie włosy!- krzyknął. Ja tylko zaśmiałam się. Spojrzałam na zegarek 9:57. No to ładnie. Chciałam wstać ale gips na nodze mi przeszkadzał.
-Poczekaj pomogę ci- powiedział Justin. Wstał z łóżka i wyciągnął mnie z niego. Wzięłam kule i poszłam do łazienki. Umyłam się i ubrałam w czyste ciuchy. Kiedy wyszłam z niej, chciałam zejść na dół do kuchni ale oczywiście nie pozwolił mi na to Justin.
-Oszalałaś, chciałaś spaść z tych schodów!- nie mówiąc już nic wziął mnie na ręce i zniósł na dół.
-Justin dziękuje ale nie musiałeś, sama bym zeszła- powiedziałam na swoją obronę.
-Tak jasne a później znów do szpitala i gips na drugiej nodze, na prawej ręce na lewej, żebra...- w tym momencie zamknęłam mu usta dłonią i spokojnie powiedziałam:
-Justin wystarczy- chłopak uśmiechnął się do mnie i pokazał na stół.
-Zrobiłem śniadanie, chcesz kanapki, kanapki a może zjesz kanapki?- zaśmiał się.
-Hmmm... Chyba skusze się na kanapki- powiedziałam siadając już do stołu.
-Smacznego- powiedział Justin.
-Smacznego.
-Słuchaj mam dla ciebie propozycję...- nie zdążył dokończyć bo usłyszeliśmy jak ktoś wszedł do domu. Popatrzyłam w stronę drzwi. Stała w nich Elizabeth cała uśmiechnięta. Wbiegła do kuchni.
-Cześć Justin- przywitała się a potem popatrzyła na mnie znacząco. Ja zaczęłam się śmiać.
-Nie myśl sobie za dużo. W nocy bolała mnie noga więc zadzwoniłam po Justina żeby cię nie martwić. Pojechaliśmy do szpitala i okazało się że mam złamaną nogę.
-Skarbie było trzeba do mnie zadzwonić. Przyjechałabym.
-Nie chciałam ci przeszkadzać- powiedziałam z uśmiechem patrząc na nia.
-Ja chyba muszę się już zbierać- powiedział Justin.
-Poczekaj- powiedziałam kiedy chłopak już otwierał drzwi- miałeś mi coś powiedzieć- powiedziałam wolno idąc o kulach w jego stronę.
-Chciałem się zapytać czy dzisiaj nie poszłabyś ze mną do studia- powiedział z uśmiechem. Popatrzyłam na Elizabeth. Ona pokiwała głową na tak.
-Super, tylko o której- powiedziałam patrząc na niego.
-Za godzinę?
-Ok- powiedziałam i się do niego przytuliłam.
-Do zobaczenia.
-Pa- odpowiedział i już go nie było. Popatrzyłam na Elizabeth. Była cała w skowronkach. Podeszłam do niej.
-Co się stało- zapytałam.
-Josh mi się oświadczył- pisnęła pokazując mi dłoń z pierścionkiem.
-Aaaa!- zaczęłam krzyczeć jak jakaś wariatka- tak się cieszę.
-Ja mam tylko nadzieję że nie mój brat nie będzie dziadkiem- nagle spoważniała.
-Nie, oszalałaś? Ja i Justin jesteśmy tylko przyjaciółmi- uśmiechnęła się.
-Nie dla niego i widzę że dla ciebie też nie- zaśmiała się.
-Nie przesadzaj- powiedziałam i poszłam w stronę schodów- idę się przyszykować a jak zejdę to mi wszystko opowiesz ze szczegółami!- krzyknęłam.
-Ok- usłyszałam tylko.
Oczami Justina...
-Mamo przepraszam że nie powiedziałem ci wcześniej że zostaje u Marici- powiedziałem kiedy tylko wszedłem do domu.
-Synku naprawdę nic się nie stało- odpowiedziała z uśmiechem- tylko mam nadzieję że kiedyś ją poznam.
-Będziesz miała dzisiaj okazję, zabieraj ją do studia a później namówię żeby wpadła do nas na kolację. Nie będę dzisiaj siedział długo w studiu.
-Dobrze w takim razie zrobię coś pysznego na kolacje- powiedziała i poszła na ogród. Ja poszedłem się umyć i przebrać. Musiałem jeszcze zadzwonić po Kenniego.
-Mógłbyś przyjechać po mnie tak za godzinkę?- zapytałem.
-Pewnie. Do zobaczenia.
-Na razie- odpowiedziałem i zbiegłem po schodach na dół.
-Mamo ja zaraz będę wychodził!- krzyknąłem stojąc w drzwiach prowadzących na ogród. Moja mama siedziała na hamaku i pokazała żebym dołączył do niej.
-Tata przyjeżdża na weekend.
-To świetnie- od razu zrobiło mi się lepiej i przytuliłem mamę.
-Mam nadzieję że znajdziesz dla niego czas a nie tak jak ostatnio- powiedziała z przekąsem.
-Wiesz że wtedy miałem urwanie głowy... To cud że znalazłem te pół godziny- powiedziałem smutno.
-Wiem Justin. Mimo że tato jest z ciebie dumny wiem że smutno było mu z tego powodu.
-Wiem i przepraszałem go za to. Tym razem nie nawalę. Obiecuję.- cmoknąlem ją we włosy. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-Ja już lecę, będę na kolację- powiedziałem i pobiegłem...
***
-Podoba ci się piosenka?- zapytałem Maricę kiedy jedna była już gotowa.
-Jest świetna- uśmiechnęła się.
-Ciesze się że ci się podoba.
-Juustin!!- usłyszałem ten cholernie piskliwy głos. Odwróciłem się i nie mogłem uwierzyć.
-Selena? Co ty tutaj robisz?- zapytałem zdziwiony.
-No jak to co. Przecież musimy się razem pokazywać- powiedziała i dopiero teraz zobaczyła Maricę.
-O... widzę że dobra jest, skoro z nią tutaj jesteś- zaśmiała się.
-Selena przestań!!- nie wytrzymałem. Kolejny raz już nie skrzywdzi Marici.
-No dobra, dobra- odpowiedziała.
-Justin chodź- mój menadżer mnie zawołał.
-Macie być w jednym kawałku jak wrócę- powiedziałem patrząc na dziewczyny. Z jednej strony strasznie bałem się ich zostawić same, ale z drugiej... Może Marica jej coś powie się w końcu odczepi...
Oczami Marici..
-Dobry jest w łóżku co nie?- zapytała z uśmieszkiem. Nie mogłam pozwolić jej na chociaż odrobinkę satysfakcji.
-Normalnie jest super. On to wie jak dziewczynie dogodzić- powiedziałam udając rozmarzoną. Wiedziałam że to co właśnie robię nie jest fair w stosunku do Justina ale musiałam to zrobić.
-Spałaś z nim!- krzyknęła zła.
-Tak, było cudownie- powiedziałam spokojnie.
-Jesteście razem?- zapytała z nutką nadziei że chyba odpowiem nie.
-Nie wiem czy mogę tak ci powiedzieć.
-Daj spokój, przecież wiem że kłamiesz... nie spałaś z nim ani nawet z nim nie jesteś. Udowodnij- powiedziała z dumą.
-Ok- popatrzyłam na nią z uśmiechem. W duchu myślałam w co ja się wpakowałam i jak ja jej teraz udowodnię to że z nim jestem... Nie miałam za dużo czasu na to aby coś sensownego wymyślić bo Justin szedł właśnie w naszą stronę. Selena tylko popatrzyła na mnie znacząco i zaśmiała się. Podeszłam do chłopaka i najpierw zbliżyłam się do jego ucha.
-Przepraszam ale musiałam- wyszeptałam i pocałowałam go. Justin był zdezorientowany na początku ale potem zaczął oddawać pocałunki. To było dość dziwne ale poczułam motylki w brzuchu. Całował bardzo dobrze. Położył swoje dłonie na moim pasie i przysunął się jeszcze bliżej. Kiedy oderwaliśmy się od siebie chłopak uśmiechnął się i złapał mnie za dłoń i poszliśmy na kanapę obok Seleny.
-Ja już muszę iść śpieszę się- powiedziała szybko i prawie wybiegła z pomieszczenia. Kiedy tylko zniknęła za drzwiami zaczęłam się głośno śmiać razem z Justinem.
-Wychodzę tylko na kilka minut a kiedy wracam my już jesteśmy razem- mówił przez śmiech.
-Musiałam. Ona nie dawała mi spokoju- powiedziałam patrząc na moje buty. Justin podniósł mój podbródek.
-Hej, nic się nie stało. W końcu się od nas odczepi. Jesteś najlepszą przyjaciółką pod słońcem- powiedział i mnie mocno przytulił. No właśnie przyjaciółką. Przez ten cholerny pocałunek chyba poczułam coś do niego...
-Zapraszam cię do mnie na kolację. Moja mama chce cie poznać moja dziewczyno- zaśmiał się.
-Nie odmówię twojej mamie W końcu zabrałam jej syna na całą noc.
-Grunt że było miło- powiedział Justin- chodźmy- powiedział i wstał z kanapy. Poszliśmy do windy potem do auta i pojechaliśmy do Justina. Krępowała mnie sytuacja w aucie. Justin nie odzywał się do mnie tylko pisał z kimś smsy...
***
-Miło cie poznać- powiedziała Patty.
-Mi także.
-Mamo co na kolacje- przerwał nam Justin a my się zaśmiałyśmy.
-Kochanie wszystko w swoim czasie- odpowiedziała.
-Czyli mam wsiąść Marikę do mnie do pokoju?
-Zawołam was jak kolacja będzie gotowa- powiedziała i zniknęła w kuchni.
-No to zapraszam- wziąłem ja na ręce i zaniosłem do pokoju.
-A więc to jest twoje królestwo?- zapytała patrząc się na wszystkie strony.
-Można tak powiedzieć- zaśmiałem się.
-Masz bardzo ładny pokój- powiedziała patrząc rtm razem na mnie.
-Dziękuję- odpowiedziałem skromnie. Dziewczyna położyła się na moje łóżko i zamknęła oczy.
-Śpisz księżniczko?- zapytałem.
-Nie ale twoje łóżko jest bardzo wygodne.
-Jak chcesz to jutro możesz u mnie spać, mama idzie do koleżanki na urodziny a dom mam wolny. W końcu jesteśmy razem no nie?- powiedziałem poruszając brwiami, za co dostałem poduszką..
-Osz ty, zobaczysz- powiedziałem biorąc drugą poduszkę i siadając na dziewczynie okrakiem. Korzystając z tego że nie wiedziała co się dziej złapałem ją za nadgarstki i zbliżałem się powoli do niej.
-Przeproś- wyszeptałem. Spojrzałem na jej malinowe usta. Były pociągające.
-Bo co?
-Radzę przeprosić- powiedziałem zbliżając się jeszcze bardziej. Nasze usta prawie się stykały....
Uwielbiam to.... Z kim pisał te sms-y ?? Nie ładnie... Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Czekamy na kolejny :D
OdpowiedzUsuńTymczasem zapraszam do siebie na nowy rozdział: http://justinstories.blog.onet.pl/
Pozdrawiam i życzę weny na następny rozdział ; *
Olla.