Obudziło mnie lekkie szturchanie w ramię. Otworzyłam oczy i zobaczyłam stewardessę która poinformowała mnie że za chwilę będziemy lądować. Poprawiłam sobie lekko włosy i usiadłam wygodnie w fotelu. Po chwili poczułam ze już jesteśmy na ziemi...Ludzie zaczęli wychodzić z samolotu, spojrzała w strone Justina ale nie było go tam. Westchnęłam i opuściłam pokład samolotu. Na lotnisku widziałam uśmiechnięta Elizabeth. Podbiegłam do niego i mocno się w nią wtuliłam.
-Cześć słoneczko.
-Witaj- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Jak minęła podróż?- zapytała.
-Połowę przespałam.
-To dzisiaj będziemy balować!- krzykneła na co się zaśmiałam. Poszłyśmy po mój bagaż a potem skierowałyśmy się do jej domu.
***
-To nazywasz skromnym domkiem?- zaptałam patrząc raz na Elizabeth a raz na ogromną willę z basenem.
-Tak, a co ?
-To mój dom przy twoim to kawalerka- zaśmiałysmy się.
-nie przesadzaj, czuj się jak u siebie, mam dla ciebie dwie wiadomości jedną złą drugą dobrą od której zacżąć?
-Od tej dobrej.
-To dzisiaj idziemy na imprezę na plażę.
-To super!- krzyknęłam- a ta zła?
-Za pięć dni wypada mi pokaz, nie chciałam cię zostawiać w domu żebyś się nudziła dlatego zabieram cie ze sobą na pokaz a potem na afterparty- uśmiechnęła się. Ja nic nie mówiąc zaczęłam piszczeć i skakać jak wariatka.
-Żartujesz? Przecież to super sprawa- przytuliłam się.
-Cieszę się, a teraz chodź zaprowadzę cię do pokoju, wypakuj rzeczy a potem będziemy się szykować do imprezy.
-Ok- powiedziałam i poszłam za Elizabeth.
Oczami Justina...
Kiedy samolot wylądował wstałem jako pierwszy i niemalże wybiegłem z niego. Nie chciałem jej widzieć. Choć wcześniej zależało mi na jej towarzystwie teraz już wiem co o mnie myśli i tyle mi starczy. Kenny zabrał moje walizki i poszliśmy do auta. Nie chciało mi się tutaj wracać.
***
-Mamo jesteśmy!!- krzyknąłem w drzwiach.
-Nareszcie kochanie, co tak długo?- zapytała całując mnie w czoło.
-Korki- wzruszyłem ramionami. Złapałem za walizkę i poszedłem do mojego pokoju.
-Zaraz zejdź na obiad!- krzyknęła mama.
-Dobrze- odpowiedziałem. Nawet nie ściągnąłem butów, rzuciłem się na łóżko i nie miałem ochoty się nigdzie ruszać. Zamknąłem oczy i po prostu zasnąłem. Nie trwało to zbyt długo bo po chwili usłyszałem mój telefon. Westchnąłem głośno i odebrałem.
-Słucham?- zapytałem.
-No hej i co już jesteś w domu?- usłyszałem Chrisa.
-Tak właśnie leże na łóżku.
-To ja nie przeszkadzam- zaśmiał się.
-Później pogadamy- powiedziałem i rozłączyłem się.
-Justin!- usłyszałem krzyk mamy.
-Już idę- powiedziałem i zbiegłem po schodach do wielkiej kuchni połączonej z jadalnią.
-Co jest do jedzenia?- zapytałem.
-Zobacz- odpowiedziała. Na talerzu widziałem spaghetti- kocham cię mamo- powiedziałem biorąc do ust jedną porcję. Moja rodzicielka zaśmiała się.
-Muszę wyjść na chwilę. Nie rozrabiaj- powiedziała.
-Obiecuję że będę grzeczny- zaśmiałem się. Wyszła a ja zabrałem talerz i poszedłem do salonu przed telewizor. Włączyłem właśnie wiadomości, nie było nic ciekawego dlatego przełączyłem na muzyczny program. Leciała moja piosenka. Uwielbiam to. Zacząłem śpiewać tańczyć i się wygłupiać.Kiedy piosenka się skończyła usłyszałem że dzwoni mój telefon. Pobiegłem na góre do pokoju i szybko odebrałem.
-Halo?
-No cześć. Mam nadzieję że już odpocząłeś bo za półtora godziny widzę cię w wytwórni.
-Po co ?
-Musimy pogadać. Jak wyjechałeś trochę narobiłeś szumu i trzeba to jakoś odkręcić.
-O co ci znów chodzi?
-O Selenę między innymi.
-I co z nią.
-Zobaczysz. Za półtora godziny chcę cię widzieć!- krzyknął i się rozłączył. No to super znów się zaczyna...
Oczami Marici...
-Naprawdę muszę?- zapytałam Elizabeth patrząc w lusterko.
-Ślicznie wyglądasz- powiedziała zadowolona.
-Nie moge założyć czegoś innego?
-Nie, nie możesz- zaśmiała się.
-To na którą idziemy?- zapytałam patrząc jeszcze raz w lusterko na mój kostium (1).
-Na dziesiątą, juz się tak nie przeglądaj. Wyglądasz ślicznie, każdy będzie się za tobą oglądał- zasmiała się a ja jej pokazałam język. Nnie czekając dłużej wyszłyśmy.
***
Impreza już się rozkręciła. Elizabeth była lekko pijana ale było z nią dobrze. Podeszła do mnie z jakimś chłopakiem.
-To jest Josh mój chłopak- powiedziała. Josh podał mi dłoń.
-Hej miło mi cię poznać. Marica- powiedziałam z uśmiechem.
-MI również, dużo o tobie słyszałem.
-To zabawne bo ja o tobie w ogóle- popatrzyłam na Elizabeth.
-Bo to miała być taka niespodzianka mam nadzieję że się nie gniewasz.
-No pewnie że nie- przytuliłam ją.
-My idziemy potańczyć- powiedziała i zginęła w tłumie razem z Joshem. Tańczyłam popijając drinka. Obok mnie tańczyła jakaś inna dziewczyna. Patrzyła na mnie tak jakoś dziwnie. Zbliżyła się do mnie i zaczęłyśmy razem tańczyć. Nie powiem żeby to był normalny taniec. Był wyłuzdany ale podobało mi się. Po kilku piosenkach poszłyśmy do baru i wypiłyśmy po kilka drinków. W między czasie dowiedziałam się że ma na imię Alex i jest lesbijką. Nie przeszkadzało mi to w żadnym stopniu. Bardzo dobrze czułam się w jej towarzyskie. Kiedy byłyśmy już nieźle wstawione znów poszłyśmy na parkiet tańczyć. Tym razem przyłączył się d nas jakiś chłopak. Tańczyłyśmy wokoło niego. Dotykał nas wszędzie byłam tak pijana że nie obchodziło mnie to...
Oczami Justina...
Trzasnąłem drzwiami.
-Justin co ty wyprawiasz?!- krzyknęła mama.
-Nic.
-O co znów poszło.
-O tą pieprzoną Selenę. Muszę się z nią nadal pokazywać bo ona teraz wydaję płytę. Mam juz tego dość!- krzyczałem jak opętany.
-Justin uspokój się i przestań kląć- upomniała mnie - na pewno da się to jakoś odkręcić.
-Mamo nic się nie da odkręcić. Muszę się z nią pokazywać i tyle. Co za jędza no!!- znów zacząłem krzyczeć- chce zostać sam- powiedziałem. Moja mama to uszanowała i wyszła z pokoju. Słyszałem że na plaży jest jakaś impreza. Na początku miałem tam nie iść ale muszę jakoś odreagować po tym wszystkim...
-Wychodzę nie wiem kiedy będę- powiedziałem otwierając już drzwi.
-Uważaj na siebie- usłyszałem tylko to od mojej mamy.
***
Kiedy dotarłem na plaże impreza trwała w najlepsze. Kupiłem sobie drinka i patrzyłem na pląsające na parkiecie dziewczyny. Moją uwagę przykuły dwie dziewczyny na środku klejące się do jakiegoś chłopaka. Chwila moment... Przecież to Marica, skąd ona się tuta wzięła? Wypiłem mojego drinka i podszedłem do grupki dziewczyn. Tańczyliśmy, stawiałem im drinki. W końcu trochę wyluzowałem. Wiedziałem że Marica jest pijana dlatego obserwowałem ją cały czas. Wiem że powiedziała że ma mnie w dupie ale ja się jednak o nią martwię. Nagle straciłem ją z oczu podszedłem bliżej i zauważyłem że ten koleś ja gdzieś prowadzi. Postanowiłem pójść za nimi. Było ciemno ale dobrze ich widziałem. Byli tak pijani ze nie wiedzieli że jestem niedaleko. Chłopak zaczął obmacywać i próbował rozebrać Maricę. Dziewczyna na początku się śmiała ale potem jakby otrzeźwiała i zaczęła na niego krzyczeć. Mimo tego że koleć był kompletnie pijany i tak miał więcej siły niz ona. Nie mogłem na to patrzeć. Podbiegłem do nich i odepchnąłem go o Marici. Chłopak się zachwiał ale już po chwili próbował we mnie uderzyć pięścią. Byłem szybszy i to on oberwał.Leżał na piasku ale zaraz się podniósł i zaczął gdzieś uciekać. Podszedłem do Marici. Dziewczyna była w szoku.
-Nic ci nie zrobił?- zapytałem. Ona dopiero teraz domyśliła się kim jestem.
-Nie. Justin dziękuje- powiedziała i chciała mnie przytulić ale ja się odsunąłem.
-Następnym razem uważaj jak dobierasz znajomych do picia- powiedziałem oschle i zacząłem iść w stronę baru.
-Justin, poczekaj!- usłyszałem. Stanąłem a ona do mnie podbiegła. Fakt ze trochę nią zarzucało na boki ale nie wywaliła się.
-Ja cię przepraszam, nie chciałam tego powiedzieć.
-Wiesz co zapomnijmy o tym- dziewczyna uśmiechnęła się- i o tym że w ogóle się znaliśmy też- dopowiedziałem. Marica spojrzała na mnie smutno.
-Jeśli ty tego chcesz- powiedziała i odeszła. Usiadała przy barze i zamówiła chyba drinka. "W cale tego nie chcesz idioto" coś krzyczało we mnie. Nie chciałem tego ale ona ma mnie w dupie. Nie będę robił z siebie jakiegoś kretyna i latał za nią. Nie chce mieć mnie za przyjaciela... Nie będę się jej narzucał. Spojrzałem na Maricę. Już ie siedziała przy barze tylko tańczyła z ta dziewczyną co wcześniej. Usiadłem na krześle i zamówiłem cole. Nie miałem ochoty się dzisiaj upijać.
Oczami Marici...
Bardzo zraniły mnie słowa Justina. Jednak nie chcąc tego pokazać wypiłam drinka i wróciłam do Alex. Dziewczyna ledwo trzymała się na nogach. Ja po tej całej aferze lekko wytrzeźwiałam. Alex złapała moje policzki i popatrzyła mi w oczy.
-Jesteś piękna- szepnęła i pocałowała mnie. Nie powiem że mi się nie podobało ale musiałam to zakończyć. Spojrzałam jej w oczy, przytuliłam ją i wyszeptałam jej żeby już więcej tego nie robiła. Dziewczyna uśmiechnęła się i tańczyłyśmy dalej. Spojrzałam w stronę baru. Siedział tam Justin i patrzyła na mnie cały czas. Udając że mnie to nie obchodzi podeszłam tam i zamówiłam kolejnego drinka. Szybko go wypiłam a Justin cały czas patrzyła na mnie. Ja nie mówiąc nic odeszłam i poszłam do Alex. Po niecałej godzinie wróciła Elizabeth z Joshem. Postanowiliśmy że wracamy do domu ale najpierw odprowadzimy Alex. Patrzyłam jeszcze w stronę baru ale Justina nie było. Kiedy doszlismy do domu, oczywiście Josh spał u nas, ale mi to nie przeszkadzało. Wiem że Elizabeth jest szczęśliwa i to mi wystarczy. Leżąc już w łóżku wyciągnęłam telefon i napisałam do Justina "dlaczego to powiedziałeś? Wiem że to ja wszystko spieprzyłam, ale ja na prawdę tak nie myślę "
Długo nie czekałam na jego odpowiedź: "Tak będzie lepiej zapomnijmy o sobie ". Nie wierzyłam w to co widziałam. Szybko odpisałam "Ale tęsknie za tobą, nie chce stracić takiego przyjaciela jak ty".
Oczami Justina...
Nie wiedziałem co odpisać.. Wystukałem na klawiaturze : "Przyjaciela jak ja? a to ciekawe, do przyjaciela nie mówi się że ma się go w dupie, wiesz jak się poczułem? jak nic nie watry śmieć! Najlepiej będzie jak nie będziemy się w to dłużej bawić. Powodzenia" spojrzałem na wyświetlacz... Pewnie będę tego żałować ale wcisnąłem WYŚLIJ. Położyłem telefon pod poduszkę i zasnąłem.
_____________________________________________________
Mam nadzieję że się podoba ;)
Macie nowych bohaterów :
Elizabeth Smile (21 lat)
Młodsza siostra taty Marici. Mieszkała w Toronto ale przeprowadziła się do Los Angeles. Kocha Marice jak własną siostrę. Jest modelką. Ma chłopaka Josha
Josh Braun (26 lat)
Zakochany po uszy w Elizabeth młody choreograf. Mieszka w Los Angeles i jest z nią już od prawie roku.
Alex Moore (17 lat)
Szalona dziewczyna która woli dziewczyny. Uwielbia chodzić na różne imprezy czasem nawet nie pamiętając jak wróciła ani co się działo. Kocha zakupy i chce zostań modelką
Rozdział świetny. Jestem teraz ciekawa jak to wszystko się ułozy...
OdpowiedzUsuńSzkoda mi ich trochę. Najpierw On narozrabiał, później Ona i... ah. Szkoda. Mam nadzieję, że niedługo bedzie okey. :D
Zapraszam do siebie na nowy rozdział http://justinstories.blog.onet.pl/
Pozdrawiam ; *
Olla.