Kiedy otworzyłam oczy poraziły mnie poranne promienie wpadające przez okno do pokoju. Przeciągnęłam się ziewając. Powoli wstałam z łóżka i zeszłam do salonu.
-Justin!- krzyknęłam kiedy nie mogłam go tam znaleźć.
-W kuchni!- usłyszałam i poszłam do niego.
-Mmm, co tak ładnie pachnie?- zapytałam oczarowana zapachem wydobywającym się z pomieszczenia w którym Justin coś gotował.
-Mam nadzieje że lubisz jajecznice bo nie umiem nic innego zrobić- powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Jest świetna- mówiłam z jedzeniem w budzi.
-Ciesz się że smakuje- zaśmiał się. Nic już nie mówiąc dokończyliśmy posiłek i poszłam się ubrać bo nadal byłam w piżamie. Kiedy już się umyłam ubrałam i uczesałam zeszłam do salonu. Idąc po schodach usłyszałam głośne śmiechy. Wchodząc do pokoju zauważyłam na kanapie Natalie.
-Hej- powiedziałam z lekko wymuszonym uśmiechem.
-Cześć- powiedziała i szybko podbiegła do mnie i mnie przytuliłam. Byłam w szoku ale postanowiłam odwdzięczyć ten miły gest.
-Ja chyba nie będę przeszkadzać idę do domu, na razie- rzuciłam i wyszłam z domu. Kiedy miałam już otwierać furtkę usłyszałam wołanie Justina.
-Marica, zaczekaj!- krzyczał i biegł w moją stronę.
-Dlaczego już idziesz?- zapytał zdziwiony.
-Obiecałam Elizabeth że pójdę z nią na zakupy, wiesz jakie jestesmy, cały dzień nam nie starcz- zaśmiałam się. Nie lubiłam go okłamywać, ale co miałam powiedzieć "idę sobie bo jej nie lubie, nie lubię kiedy włazi między nas"? To idiotyczne.
-No trudno jak obiecałaś, to obiecałaś- powiedział lekko smutny.
-To pa- powiedziałam i wtuliłam się w niego.
-Odezwij się jak już wrócisz z zakupów- odpowiedział.
-Obiecuje- powiedziałam i szybko wyszłam na ulice kierując się do domu ciotki.
***
-Marica to ty?- usłyszałam ciocie kiedy weszłam do domu.
-Tak to ja, wróciłam- powiedziałam i poszłam do salonu- Co robisz?- zapytałam siadając na fotelu.
-Nic w sumie to się nudzę bo Josh musiał gdzieś dzisiaj pojechać. Posiedzisz z ciotką trochę co?- zaśmiała się.
-No pewnie, może gdzieś wyskoczymy dzisiaj na jakąś imprezę, hmmm? Co ty na to?- zapytałam.
-Nie mam nic przeciwko. Josh powinien wrócić o 18 więc zdążymy- uśmiechnęła się.-No to jesteśmy umówione, co oglądasz?- spojrzałam w telewizor.
-A nie wiem jakieś romansidło- powiedziała.
-To pooglądamy razem- oparłam głowę o oparcie. Nie mogłam się na niczym skupić. Oglądałam film ale tak jakbym była wyłączona. Nic z niego nie rozumiałam. Momentami nawet nic nie słyszałam. W głowie tylko siedział mi Justin. Nie mogłam przestać o nim myśleć. Z rozmyśleń wyrwała mnie dopiero dłoń Elizabeth, którą machała mi przed oczami.
-No dobra chyba musimy porozmawiac- zaczęła poważnie- co się dzieje. W ogóle nie reagujesz jak do ciebie mówię od dobrych 5 minut. Co się stało?- zapytała kładąc dłoń na moim ramieniu. Westchnęłam głośno.
-Nic po prostu sama nie wiem co się ze mną dzieje. Nie mogę się na niczym skupić, jestem wkurzona na Justina chociaż sama nie wiem dlaczego. A jeszcze ta cała Natalie. Nie znoszę jej- powiedziałam na jednym tchu.
-A Natalie to...
-Przyszła jak nie już wymarzona dziewczyna Justina po prostu anioł- powiedziałam ironicznie.
-A więc o to chodzi- powiedziała tajemniczo.
-Oświecisz?
-Jesteś po prostu zazdrosna o ta całą Natalie...
-Nie, po prostu nie rozumiem Justina... Najpierw wygląda jakby chciał mnie pocałować a na drugi dzień przyprowadza Natalie, mówiąc jej że jestem tylko przyjaciółką i nikim więcej- musiałam jej przerwać wcale nie byłam zazdrosna o niego. Tylko mnie wkurzył.
-Dlaczego mu tego nie powiesz?- zapytała.
-Dlaczego? Może dlatego że ja tez wole go jako przyjaciela...
-A byłaś z nim już żeby stwierdzić że lepiej nadaje się w roli przyjaciela?- zatkało mnie. Nie, oczywiście że z nim nie byłam.
-No nie ale...
-Nie ma żadnego ale. Nie wiesz jaki byłby gdybyście byli razem więc nie mów że wolisz go jako przyjaciela. Powinnaś z nim szczerze porozmawiać, im szybciej tym lepiej. Nie rań siebie- powiedziała i mnie przytuliła.
-Dziękuje Elizabeth, tego było mi trzeba, naprawdę- poczułam jak mała łezka spłynęła po moim policzku.
-Wszystko będzie dobrze- odpowiedziała. A teraz chodź znajdziemy jakieś ciuchy na imprezę- uśmiechnęła się.
-Ja ubieram bokserkę krótkie spodenki i trampki. Bo w tym gipsie to chyba nie będzie mi za wygodnie w jakiś innych butach- powiedziałam z grymasem.
-I tak będziesz świetnie wyglądać- powiedziała i udałyśmy się do pokoju.
***
Oczami Justina...
Spojrzałem na Natalie. Była idealna. Byłem nią oczarowany. Co chwile na jej twarzy pojawiał się uroczy uśmiech a jej blask oczu robił ze mną co chce.
-Poszłabyś ze mną na pokaz mody? Musze z kimś iść a moja mama nie może wtedy. Obiecuje że moge cie nawet odwieść po pokazie, nie musisz zostać na afterparty jeżeli nie chcesz.
-Woow, Justin pewnie że z tobą pójdę- powiedziała uśmiechnięta i zbliżyła się do mnie. Popatrzyłem w jej oczy ostatni raz i pocałowałem ją. Pocałunek był bardzo namiętny. Dziewczyna zwinnie usiadła na moje kolana a ja oparłem się o kanapę. Całowała świetnie. Jeździłem rękoma pod jej bluzką, po pupie. Prawie wszędzie!! Wiedziałem ze to jest za piękne...
-Justin?- usłyszałem nagle głos mojej mamy. Oderwaliśmy się od siebie. Natalie usiadła obok mnie i patrzyła w swoje buty.
-Mamoo..- jęknąłem. Patty nic nie powiedziałam tylko poszła do kuchni.
-Ja już będę leciała- powiedziała Natalie i nim zdążyłem coś powiedzieć jej już nie było. Podrapałem się po karku wypuściłem głośno powietrze i poszedłem do mamy.
-Justin czy ty nie uważasz że znasz ją trochę za krótko jak na takie scenki. Kiedy ją poznałeś? Tydzień temu?- zapytała trochę zdenerwowana. Oho, zaczyna się.
-Mamo daj spokój przecież nic się nie stało a nawet jeśli to spokojnie nie będziesz babcią- powiedziałem z przekąsem.
-Justin nawet tak nie żartuj. Po prostu moim zdaniem jest za wcześnie ale to tylko moje zdanie ty jesteś dorosły i rób jak uważasz tylko pamiętaj o konsekwencjach swoich czynów.
-Dobrze mamo, bedę pamiętał- nalałem sobie szklankę soku i poszedłem do mojego pokoju. Postanowiłem zadzwonić do Marici, jestem ciekawy czy już wróciła z zakupów.
-Marica, cześć i jak tam po zakupach?- zapytałem. W tle słyszałem głośną muzykę.
-Justin?- zapytała takim dziwnym głosem.
-Woow słyszę że jest jakaś gruba impreza to może ja innym razem- chciałem się rozłączyć ale powstrzymała mnie swoim głosem.
-Jesteśmy w HOT NIGHT jak chcesz to wpadnij jest super- powiedziała i się rozłączyła. A co mi tam przecież to nie jest daleko. Złapałem swoją kurtkę ubrałem buty i zszedłem do kuchni.
-Mamo ja wychodzę nie wiem o której wrócę- powiedziałem.
-Z Natalie?
-Nie, idę z Maricą- nic nie powiedziała tylko uśmiechnęła się.
***
W tłumie ujrzałem dobrze bawiącą się Marice. Ruszała się jak zawodowa tancerka. Była genialna. Przybliżyłem się do niej i objąłem w pasie. Dziewczyna lekko się wystraszyła ale kiedy zauważyła że to ja od razu strach minął.
-Fajnie że wpadłeś- powiedziała mi do ucha żebym dobrze usłyszał ponieważ muzyka zagłuszała prawie wszystko. Tańczyliśmy tak jeszcze chwile kiedy Marica oznajmiła że jest trochę zmęczona i chce odpocząć. Usiedliśmy przy stoliku a ja zamówiłem drinki.
-Co tutaj robisz?- zapytałem.
-Przyszłam z Elizabeth ale ona i Josh gdzieś się zmyli- powiedziała z uśmiechem.
-Aha, mam nadzieje że...- nie dane mi było dokończyć bo do naszego stolika podbiegła jakaś dziewczyna i zaczęła się witać z Maricą.
-Justin to jest Alex - powiedziała a blondynka podała mi dłoń z wielkim uśmiechem na twarzy.
-To co idziemy tańczyć?- zapytałem. Dziewczynka szybko dokończyła swojego drinka i poszła z Alex na parkiet. Tanecznym krokiem ruszyłem za nimi. Marica wraz z blondynką tańczyły bardzo blisko mnie. Wręcz się o mnie ocierały ale nnie powiem że było mi tak źle wrecz przeciwnie. Lubiłem kiedy dziewczyny tak tańczyły. Co chwile zerkałem na Marice. Musze przyznać że moja przyjaciółka poruszała się bardzo seksownie jak na kogoś kto ma noge w gipsie." Bieber to twoja przyjaciółka ogarnij się" krzyczałem w myślach. Nie mogłem po prostu się na nią napatrzeć... Wyglądała tak pięknie. Do Alex podszedł jakiś koleś patrzył na Marice jakby chciał ją zaraz rzucić na stół i robić z nią to przy wszystkich. Postanowiłem coś zrobić. Podszedłem do Marici ale w tym samym momencie obok niej znalazł się ten palant... Coś jej szeptał na ucho a Marica się cały czas śmiała. Kiedy skończył, zaczął gdzieś iść. Dziewczyna spojrzała na mnie i złapała mnie za rękę prowadząc za tym idiotą. Kiedy wyszliśmy przed klub chłopak stanął i cały czas się gapił na Marice. Nie podobało mi się to.
-Słuchaj, na plaży jest druga dyskoteka idziesz z nami?- zapytała.
-A co z Elizabeth?- zapytałem.
-Zaraz do niej zadzwonię że idę. To co idziesz?- nie miałem najmniejszej ochoty iść tam ale nie chciałem jej zostawiać samą z tym pedałem.
-No pewnie że idę- powiedziałem z uśmiechem. Spojrzałem na tego gościa.
-Justin- powiedziałem i wyciągnąłem do niego dłoń.
-Emil- uścisnął ją- to co chodźmy.
Nie było daleko ale i tak widziałem że Marica była zmęczona. Gips na jej nodze nie dodawał jej sił jak również alkohol w tej żyłach.
***
Oczami Marici...
Emil jest bardzo fajny i przystojny. Cieszę się że Alex mnie z nim poznała.
-To co kwiatuszku zatańczymy- wyszeptał do mnie kiedy już znajdowaliśmy się na imprezie.
-Bardzo chętnie- odpowiedziałam i poszliśmy na środek. Spojrzałam na Justina. Nic nie robił tylko siedział przy barze i sączył jakiegoś drinka. Poczułam dłonie mojego partnera na pośladkach. Złapałam go za nie i podniosłam trochę wyżej na mają talię.
-Przepraszam- wyszeptał i pocałował mnie delikatnie w usta. Coś we mnie mówiło mi żebym dała mu plaskacza i uciekła do Justina ale coś innego mówiło że to jest to. Nie czekając dłużej pogłębiłam pocałunek. Chłopak delikatnie włożył mi język do ust a w moim brzuchu zaczęło latać stado motyli. To było coś niezwykłego. Kiedy odsunęliśmy się od siebie Emil dał mi jeszcze jednego całusa i przytuliliśmy się.
***
-Marica, jest już późno, na pewno nie chcesz żebym odprowadził cię do domu?- słyszałam jak za mgłą głos Justina. Alkohol który wypiłam pozbawił mnie kontroli nad sobą. Co chwile się z czegoś śmiałam i nie chciałam wrócić do domu.
-Ej, zostaw ją jak nie chce to nie, nic niej nie będzie- mówił Emil.
-Tak jest dobrze mówisz!- krzyknęłam.
-Marica proszę cię wróć ze mną do domu- powiedział błagalnie Justin.
-Ej, jak mówi nie to nie!!- krzyczał Emil.
-Marcia proszę- powiedział jeszcze raz Justin nie zwracając uwagi na pijanego chłopaka.
-Ale jak obiecasz że zaspiewasz mi coś- powiedziałam a raczej wybełkotałam. Uwielbiałam kiedy on śpiewał i w tamtej chwili wydawało mi sie to bardzo potrzebne.
Oczami Justina...
-Wszystko co chcesz tylko chodź- kamień spadł mi z serca. Pomogłem dziewczynie wstać i już mieliśmy iść kiedy usłyszałem.
-Ej mała nie pożegnasz się ze mną?- zapytał Emil. Podszedł do niej i zaczął ją całować. Jego ręce błądziły po jej ciele jak jakieś węże. Wsadził jej ręce w spodenki a ona nic! Rzygać mi się chciało! Kiedy ten cham skończył swoją szopkę popatrzył się na mnie z wyzszością i uśmiechnął głupkowato. Ja nic nie mówiąc pokazałem mój środkowego palce i dalej prowadziłem Marice. Dziewczyna śmiała się cały czas. W pewnym momencie wywaliła by się ale w osatniej chwili złapałem ją w tali i przyciągnąłem do siebie. Była bardzo bliskoo.
-Wiesz co? Emil jest strasznie słodki i taki przystojny- wybełkotała a ja popatrzyłem na nią zdziwiony. O co jej chodzi?
-Ale nie jest taki słodki jak ty- powiedziała i zaczęła przybliżać się do mnie...
____________________________________________________________
Jejku przepraszam że tak długo nie pisałam ale nie miałam kiedy. Teraz byłam na feriach i w ogóle nie miałam dostępu do internetu. Rozdział trochę kijowaty ale dopiero się rozkręcam to przerwie ;)
Jutro popołudniu postaram się coś napisać i obiecuje że będzie lepsze od tego: P
Jestem ciekawa jak wam minęły ferie jak zamierzacie je spędzić;) Moje zaliczmy do udanych :)
Pozdrawiam :**
Czekam na nn! :))
OdpowiedzUsuń