sobota, 15 grudnia 2012

7. Tato to tylko przyjaciel

Oczami Justina...
Patrzyłem cały czas na uśmiechnięta twarz Marici, na sama myśl  niej robiło mi sie cieplej na sercu. Dobrze że to sie tak skończyło. Z transu wybudziła mnie czyjaś dłoń która sturchała mnie w nogę. Popatrzyłem się w tamtą stronę. Zobaczyłeś twarz Chrisa.
-Przestań tak na nią patrzeć bo jeszcze zaczniesz się ślinić- zaśmiał się.
-Ha ha bardzo śmieszne- powiedziałem sarkastycznie. Chłopak tylko popatrzyła na mnie i powiedział:
-Ja tylko uprzedzałem.
-Zbieramy się?- zapytałem.
-Czemu nie?- powiedziała Marica.
-To wy sobie idźcie a my jeszcze posiedzimy- powiedziała Ann i wtuliła się w Chrisa.
-Jak chcecie- powiedziałem i spojrzałem na Marice- Chcesz iść juz do domu czy jeszcze nie?- zapytałem.
-Jeszcze nie- odpowiedziała z uśmiechem.
-To może coś obejrzymy?- zapytałem.
-Możemy. To na razie- pożegnaliśmy się z przyjaciółmi i szliśmy w stronę hotelu.
-Mam nadzieje że nie będzie Seleny- powiedziała trochę niepewnie.
-Spokojnie, nie będzie jej- uśmiechnąłem się aby rozluźnić atmosferę.
-To dobrze-  odwzajemniła uśmiech.

***
-To co oglądamy?- zapytałem.
-Nie wiem, wybierz coś- odpowiedziała. Chciałem włączyć jakiś horror ale ona się ich boi ale z drugiej strony będzie mogła się do mnie poprzytulać...
-I co wybrałeś- nachyliła się nade mną a ja poczułem jej oddech na moim karku.
-Zobaczysz- uśmiechnąłem się do niej i schowałem płyta za siebie.
-Ok ja zejdę kupić jakiś popcorn- mówiła otwierając już drzwi.
-Dobra ja przygotuje coś do picia...

***
-Justin czy to konieczne?- zapytała.
-Tak, to bardzo fajny film...
-I straszny- przerwała mi .
-Ja cię obronię- zaśmiałem się.
-Pierwszy byś uciekał- zaśmiała się.
-Ale sprowadziłbym jaką pomoc- za taka odpowiedź dostałem poduszką w głowę.
-Ałła? Chcesz wojny? Ok- chwyciłem pierwsza lepsza poduszkę i zacząłem nią celować w Maricę.
-Poddaje się- śmiała się.
-Ale mi się to spodobało- usmiechnąłem się zadziornie. Dziewczyna przyjrzała mi się.
-Spodobało ci ie siedzenie na mnie i okładanie mnie poduszką?- zapytała.
-W życiu nie siedziałem na czymś tak wygodnym- poruszałem brwiami. Marica zaczęła się śmiać jeszcze bardziej.
-Czy ty się ze mnie śmiejesz?- zapytałem poważnie.
-Tak - odpowiedziała.
-Dobrze, proszę bardzo śmiej się dalej- powiedziałem i zszedłem z niej, usiadłem obok wziąłem miskę z popcornem i jedząc go oglądałem film.
-Ej no nie gniewaj się- wciąż się śmiała.
-Mnie to ie śmieszyło.
-No proszę- zaczęła mnie szturchać ramieniem- nie obrażaj się...
-Nie obraziłem się, chcę tylko w spokoju obejrzeć film- powiedziałem chłodnie.
-Dobrze- powiedziała i przysunęła się bliżej mnie. Wiedziałem ze długo tak nie wytrzyma i miałem racje, po jakiś pięciu minutach zaczęła bawić się moimi włosami. Wypuściłem głośno powietrze a ona przestała. Chciałem wybuchnąć śmiechem ale się powstrzymywałem... Spojrzałem na nią kontem oka , było widać że bardzo się nudzi, w końcu film zaczął się rozkręcać i był coraz to bardziej straszny...
-Justin- szepnęła. Popatrzyłem na nią- nie gniewaj się- powiedziała. Ja westchnąłem i przytuliłem ja do siebie...
-Wcale się nie gniewałem- uśmiechnąłem się.
-Osz ty- powiedziała i zaczęła mnie gilgotać. To był mój słaby punkt... W zaskakująco szybkim tempie leżałem na łóżku a Marica siedziała na mnie wciąż mnie gilgocząc.
-Prze.. przestań proszę- mówiłem przez śmiech- zrobię wszystko co zechcesz...
-Wszystko?- zapytała.
-Tak- popatrzyła na mnie z cwaniackim uśmieszkiem, przezstarszyłem się troszeczkę.
-Powiedz gdzie i dlaczego chciałeś wyjechać- spojrzałem na nią. Nie wiedziałem że zada akurat takie pytanie.
-No więc...- zaciąłem się.
-No więc?- zapytała.
-Postąpiłem jak dupek i chciałem stąd wyjechać do LA. To rodzaj mojej ucieczki... Ostatnio często uciekam- Marica spojrzała na mnie smutno i zeszła ze mnie. Ja usiadłem normalnie a ona mnie przytuliła.
-Czyli z LA uciekłeś tutaj?- zapytała. Ja pokiwałem tylko głową na tak- Dlaczego chciałeś  z tamtąd uciec? Jak nie chcesz to nie musimy o tym gadać...
-Nie ja chce się w końcu komuś wygadać- podrapałem się po karku- W LA pogubiłem się . Ciągle ktoś coś ode mnie chciał Justin to, Justin tamto, Justin nie zapomnij ... Wkurzało mnie to jeszcze Selena.. Nie kochałem ją już od dłuższego czasu... Chciałem od niej odpocząć... Chciałem też zobaczyć się z Chrisem i w ogóle... uzo mi o tobie mówił. Byłem ciekaw jaka jesteś tak zaprawdę.
-I co rozczarowałeś się?-  zapytała cicho.
-Nie, nie wrecz przeciwnie, cieszę się że cie poznałem- usmiechnąłem się- Barzo sie ciesze - dodałem i ją przytuliłem. Nagle zadzwonił jej telefon. Odebrała go...
-No cześć... dobrze co chcesz?... to ja zaraz będę.. pa, kocham cię- powiedziała i się rozłączyła. W głowie słyszałem tylko ostatnie dwa słowa...
-Masz kogoś?- zapytałem. Dziewczyna roześmiała się. Spojrzałem na nią dziwnie. Co w ty takiego śmiesznego?
-Nie, rozmawiałam z tatą, niestety muszę już wracać bo poprosił mnie żebym zrobiła zakupy bo źle się czuje.
-W takim razie pomogę ci.

***
Oczami Marici...
Justin jest taki słodki... Niesie te wszystkie zakupy i udaje że są lekkie.
-Wezmę chodź jedną reklamówkę- zaśmiałam się.
-Nie, one sa lekkie, nie będziesz tego dźwigać- zapierał się. Staliśmy już przed moim domem.
-Już sobie poradzę- chciałam zabrać reklamówki ale mi nie pozwolił.
-Chyba żartujesz-zaśmiał się a ja  mu otworzyłam drzwi.
-Dzień dobry, jestem Justin- przywitał się z moim tatą.
-Dzień dobry, tata Marici.
-Cześć tatku- powiedziałem i pocałowałam go w policzek.
-Cześć skarbie.
-To ja już będę szedł- powiedział Justin- Do widzenia, miło było pana poznać- odprowadziłam go do drzwi.
-Dziękuje ci jeszcze raz za pomoc- powiedziałam i dałam mu całusa w policzek.
-Nie ma za co polecam się na przyszłość- pożegnaliśmy się a ja weszłam do kuchni.
-Miły chłopak- powiedział tato.
-Tato to tylko przyjaciel.
-Jasne, jasne- zaśmiał się.

__________________________________
Ale ten rozdział nudny :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz