czwartek, 6 grudnia 2012

4 Mogłabym z tobą gdzieś pójść, tylko żeby nie było za dużo ludzi

Odprowadziłem Maricę do domu. Chciałem ją przytulić ale nie pozwoliła mi na to... No nic przecież nie będę nalegał. Szedłem w stronę hotelu kiedy zobaczyłem Selene wybiegającą z niego z wielką walizką. Podbiegłem do niej.
-Co ty do cholery wyprawiasz?- zapytałem zdenerwowany.
-Ułatwiam ci to wszystko- syknęła.
-Ale co?
-Myślisz że nie widzę jak na nią patrzysz jak wolisz spędzać czas ucząc ją, a ona specjalnie nic nie łapie tylko dlatego żeby być z tobą dłużej, zobacz jak ty mnie olewasz!- zaczęła krzyczeć.
-Przestań, chodź do pokoju porozmawiamy- złapałem za jej walizke i spojrzałem jej w oczy. Szczerze miała rację mógłbym to już tutaj zakończyć ale coś mnie powstrzymywało.
-Dobrze-powiedziała na odczepnego .Otworzyłem przed nią drzwi a ona weszła i usiadła na łóżku.
-Słucham- powiedziała.
-No więc, to nie tak jak myślisz...
-Masz coś bardziej oryginalnego?- przerwała mi. Westchnąłem tylko i zacząłem mówić dalej.
-Chris poprosił mnie żebym się nią zajął i nauczył jeździć na rowerze, nic więcej-powiedziałem.
-Czyli nie podoba ci się?- zapytała z nadzieją.
-Przestań-westchnąłem, podeszłem do niej i ją przytuliłem. Zacząłem ją całować po szyi, potem przeszedłem na jej usta, pocałowałem je namiętnie, położyłem ją na łóżku, usiadłem na niej okrakiem nie przestając jej całować. Ściągnęła mi koszulkę, jeżdżąc palca po moim brzuchu. Zaczęła  dobierać się do mojego paska od spodni a ja nie umiałem jej powstrzymać chociaż coś we mnie kazało to zatrzymać, ale moje ciało odmówiło jakichkolwiek działań. Teraz to ja leżałem na łóżku a ona była nade mną. Popatrzyła mi w oczy i się uśmiechnęła.
-Czyli nie będziesz już z nią spędzał czasu?- zapytała. Nie wiedziałem co powiedzieć.
-Jak będziemy całą paczką to raczej niemożliwe ale jak nie będzie cię w pobliżu to nie będę miał z nią żadnych kontaktów.
-Obiecujesz?
-Obiecuję- "Justin ogarnij się co ty wyprawiasz?" krzyczałem w myślach, nie wiem dlaczego dałem się jej tak zmanipulować... Z zamyśleń wyrwały mnie dłonie Seleny, które już się uporały z paskiem...

Oczami Marici
Kiedy się obudziłam spojrzałam na telefon, było w pół do ósmej, no świetnie jak do szkoły nie trzeba iść to ja tak wcześnie wstaje... Poszłam do toalety , umyłam się, uczesałam i ubrałam kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Oczywiście nikt inny jak An nie mógł mnie odwiedzić z samego rana. Westchnęłam i otworzyłam jej drzwi.
-Musisz mi pomóc, nie wiem w co się ubrać na ten koncert- zapomniałam przecież ona jest na dzisiaj umówiona z Chrisem na randkę.
-Wchodź pomogę ci- zaprosiłam ją do mojego pokoju żeby nie obudzić mojego taty.
-Co ja bym bez ciebie zrobiła?- zapytała. Ja tylko się roześmiałam spojrzałam na ciuchy, które przyniosła i już miałam pomysł.

***
-Wyglądasz pięknie- pisnęłam kończąc robić jej makijaż.
-A mogłabym w końcu się zobaczyć?- zapytała z uśmiechem. Podałam jej lusterko.
-Pewnie, moja pani- zaśmiałam się. Dziewczyna spojrzała w swoje odbicie. Nic nie mówiąc rzucila mi się na szyję.
-Jejku, wyglądam ślicznie, jesteś kochana.
-No starczy, zostaw coś dla Chrisa.-powiedziałam i spojrzałam na zegarek- ale musisz juz iść bo się spóźnisz. Kiedy żegnałam się z nią w drzwiach z salonu wyszedł mój tato.
-Ann jak ty ślicznie wyglądasz- powiedział.
-Dziękuję panu- uśmiechnęła się.
-A gdzie się wybierasz jeśli mogę wiedzieć?
-Idę na koncert z Chrisem.
-Tato bo się spóźni- powiedziałam i wręcz wypchałam moją przyjaciółkę z domu krzycząc "baw się dobrze". Tato tylko zaśmiał się i poszedł dalej oglądać jakiś film. Postanowiłam się przyłączyć więc zrobiłam popcorn i usiadłam obok niego. Film był trochę nudny dlatego postanowiłam się przejść. Idąc parkiem obserwowałam ludzi przy fontannie mimo tego że było już trochę ciemno, było ich dużo, usiadłam na ławce i patrzyłam na zapalone lampy, nagle poczułam jak ktoś siada obok mnie, spojrzałam tam i zobaczyłam Justina.
-Co ty tutaj robisz?- zapytałam zdziwiona.
-Przyszedłem pomyśleć a ty?
-Też - odpowiedziałam, przez chwilę żadne z nas nic nie mówiło, Justin poparzył na mnie.
-Mogłabyś mi doradzić?- zapytał.
-Zależy w czym- odpowiedziałam .
-Jesteś dziewczyną to chyba się znasz na tych sprawach- popatrzyłam na niego dziwnie ale nie przerywałam mu- No bo ja już się pogubiłem. Niby jestem z Seleną ale coś mówi mi w środku żebym to zakończył, zaczyna mnie irytować coraz bardziej... Nie chcę już z nią być tylko nie wiem jak to zakończyć- westchnął- doradzisz coś?- zapytał.
-Wiesz ja nie chce ci źle doradzić ale moim zdaniem powinieneś to skończyć, ona chyba też nie jest taka głupia żeby nie zauważyć że coś się zmieniło między wami.
-A jeżeli ja wszystko robię żeby nie zauważyła?- zapytał.
-No to ty jesteś nie fair bo jak z nią zerwiesz to ona będzie skołowana bo jeszcze wczoraj mówiłeś że ją kochasz i takie tam a dzisiaj z nią zrywasz- powiedziałem na jednym wdechu.
-Masz rację, dziękuję- powiedział i mnie mocno przytulił,  nie mogłam go odepchnąć bo moje ciało odmówiło posłuszeństwa. Odsunął się lekko i spojrzał na mnie.
-No a ty o czym chciałaś pomyśleć?- uśmiechnął się.
-Nie ważne.
-Ważne, ważne- zaśmiał się.
-No bo chodzi o to że chyba dopiero teraz zaczyna mi doskwierać brak drugiej osoby- popatrzyłam na swoje buty.
-Ej, przecież masz Chrisa, Ann, mnie- powiedział szybko.
-No tak, ale Chris z Ann są w sobie zakochani i mam nadzieję że szybko będą razem a ja będę robić za przyzwoitkę...
-A ja?- zapytał udając obrażonego. Zaśmiałam się.
-A ty niedługo wyjedziesz - powiedziałam .
-Powiedz tylko jedno słowo a zostanę- powiedział poważnie, a potem buchnęliśmy śmiechem.
-Nie żartuj sobie ze mnie- powiedziałam kiedy już trochę opanowałam śmiech.
-Ok, to trochę dziwnie zabrzmiało ale teraz mówię serio, na razie nigdzie się z tąd nie wybieram, jeszcze się ze mną pomęczysz- śmiał się.
-E tam- zaśmiałam się- Ja się będę zbierać- powiedziałam pocierając ramiona.
-No to cię odprowadzę- powiedział.
-A twoja dziewczyna nie będzie miała nic przeciwko temu?
-Moją już prawie byłą się nie przejmuj- uśmiechnął się a ja dalej pocierałam ramiona- Nie mogłaś mówić wcześniej, że ci zimno?- chciałam zaprzeczyć ale szybko ściągnął z siebie bluzę i podał mi ją.
-Dziękuję- powiedziałam.
-Nie ma za co- uśmiechnął się do mnie- zagrajmy w pięć pytań- powiedział.
-Nie wiem..
-No weź nie daj się prosić- spojrzał na mnie tymi swoimi czekoladkami że musiałam ulec.
-No dobra- powiedziałam- ty zaczynasz.
-Ok, to lubisz mnie?- zaśmiałam się.
-Pewnie.
-Kiedy masz urodziny?
-Za dwa tygodnie.
-Ile będziesz miała?
-17
-Co chcesz dostać na urodziny?
-Od ciebie?- pokiwał głową na tak- wielkiego misia- zaczęłam się śmiać.
-Okej- zaśmiał się- ostatnie, podobam ci się?- spojrzałam na niego zaczęłam udawać że mu się przyglądam, obeszłam go dookoła i spojrzałam na jego twarz, chciało mi się śmiać, patrzyła na mnie ze zdziwieniem.
-Mogłabym z tobą gdzieś pójść, tylko żeby nie było za dużo ludzi- zaczęłam się śmiać.
-Ha ha ha bardzo śmieszne, teraz twoja kolej...
-Ok, lubisz mnie?- zapytałam.
-Nawet bardzo- śmiesznie poruszał brwiami.
-Dlaczego tutaj przyjechałeś?
-Bo musiałem odpocząć od tego wszystkiego, a poza tym dawno nie widziałem Chrisa.
-Ok, poznasz mnie kiedyś z Rihanną?- zapytałam się przez śmiech.
-Jeśli chcesz...
-Dasz mi się wykorzystać?
-Tobie, zawsze- zaczął się śmiać.
-To zanieś mnie do domu bo już mnie nogi bolą- nic nie powiedział tylko podszedł do mnie i wziął mnie na ręce.
-Żartowałam.
-Przy mnie się nie żartuje- zaczął się śmiać- masz jeszcze jedno pytanie- przypomniał.
-A mogę je sobie zostawić na później?
-Okeej- zaniósł mnie pod same drzwi, ludzie patrzyli się na nas jakby nigdy nie widzieli chłopaka niosącego na rękach dziewczynę.
-No to na razie- powiedziałam. Przytuliłam się do niego a kiedy odsunęłam sie przypomnialam sobie że mam jego bluzę. Już ją ściągałam kiedy złapał mnie za nadgarstek.
-Nie musisz ja oddawać mam ich pełno w hotelu- uśmiechnął się.
-Dziekuję, za bluze i za przyniesienie mnie- chłopak zasmiał się i pokazał na swój policzek. Bez wahania dałam mu buziaka. On był trochę zdziwiony, ale zaraz mu przeszło i uśmiechnął się.
-Do jutra- powiedziałam i poszłam.

Oczami Justina...
Nie wierzyłem że ona to zrobi ale w gruncie rzeczy jestem szczęśliwy, nie wiem dlaczego ale kiedy ją widzę po prostu się uśmiecham. Postanowiłem zerwać jutro z Seleną ale dzisiaj muszę się gdzieś przekimać, wyciągnąłem telefon.
-Hej Chris, mam do ciebie sprawę mógłbyś mnie dzisiaj przenocować?
-No pewnie tylko mi powiedz dlaczego nie będziesz spał w hotelu..
-Pogadamy jak przyjdę- powiedziałem i się rozłączyłem- postanowiłem jeszcze zajść do jakiegoś sklepu po alkohol.

***
Wszedłem właśnie do pokoju Chrisa i czekam na niego aż przyniesie jakieś kieliszki i szklanki.
- No to opowiadaj co się takiego stało?- zapytał polewając już nam alkohol. Wypiłem kieliszek i zacząłem opowiadać cały dzisiejszy dzień.
-Wiedziałem- zaśmiał się ale kiedy zobaczył moją minę zaczął wyjaśniać- myślisz że kiedy zadzwoniłeś i powiedziałeś o tym że przyjeżdżasz to nie miałem już planu znaleźć ci jakiejś dziewczyny?- zaśmiał się. Ja pokiwałem głową zrezygnowany i polałem kolejnego kieliszka. Wypiliśmy go równie szybko co poprzedniego- pomyślałem o Marice bo do siebie pasujecie.
-Wydaje mi się ze ja jej nie...
-Przestań, jak ja mówię to ja wiem.
-Z tym to bym się kłócił- zaśmiałem się, a Chris polał następnego kieliszka...
Po kilku takich szybkich kolejkach byłem nieźle pijany, mój kumpel z resztą tez.
-A co zamierzasz zrobić z Seleną?
-A co mam zrobić? Powiem jutro że już jej nie kocham i że to koniec- Nagle telefon w mojej kieszeni zaczął dzwonić, spojrzałem na niego- O wilku mowa, dobra jutro z nią pogadam- powiedziałem i już miałem się rozłączyć kiedy Chris rzucił się na mnie i odebrał.
-Selena? No hej mam dobre wieści, w sumie to dla ciebie troche gorsze- wybełkotał to telefonu- Mój przyjaciel właśnie z tobą zrywa i w końcu uwolni się od ciepie pijawo- zaśmiał się i oddał mi telefon.
-Słucham ?
-Justin o co chodzi? Dlaczego jeszcze nie wróciłeś?
-Bo mam cię w dupie, już cie nie kocham- powiedziałem a raczej wybełkotałem.
-Jesteś pijany, chodź porozmawiamy.
-Rozmawiać?- nie zdążyłem dokończyć bo Chris znów zabrał mi telefon.
-Nie będzie z tobą rozmawiać, to już koniec zrozum!- krzyknął i się rozłączył.
-Stary co ty robisz?- zapytałem.
-Pilnuje cię żebyś znów nie dał jej się omamić- powiedział i oddał mi wyłączony telefon. Wypiliśmy jeszcze trochę alkoholu i poszliśmy spać.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz