Oczami An...
Kiedy Marica zasnęła postanowiłam coś zrobić z panem gwiazdą. Poszłam więc do Chrisa aby wypytań się gdzie ten dureń mieszka...
-Cześć słońce, coś się stało?- zapytał Chris kiedy zobaczył mnie w drzwiach.
-Szukam Justina wiesz gdzie on jest?
-Chcesz z nim pogadać?- zapytał.
-Tak.
-To raczej dzisiaj sobie z nim nie pogadasz- odpowiedział i zaprosił mnie do siebie do pokoju. Kiedy tam weszłam od razu poczułam odór alkoholu, a na łóżku zobaczyłam kompletnie zalanego Justina.
-Co ty z nim zrobiłeś?- zapytałam. Chris uniósł ręce do góry na znak że nie miał z tym nic wspólnego.
-Przyszedł do mnie taki, to znaczy trochę bardziej był w stanie bo potem wyciągnął wódkę i sam ją wypił...
-Wiesz co się stało?
-Wiem, jak Marica się czuję, przepraszam że do niej nie przyszedłem ale musiałem go pilnować żeby sobie nic nie zrobił- zaśmiał się.
-Strasznie płakała, chciałam Justinowi wszystko wygarnąć ale...
-I tak jutro nie będzie nic pamiętał, on tak ma- przerwał mi- chodź do kuchni zrobię ci coś do picia- nic nie powiedziałam tylko pokiwałam głową na tak i poszliśmy.
***
Po wygłupach w kuchni poszliśmy oglądać film. Siedziałam na kanapie wtulona w Chrisa gdy nagle usłyszeliśmy wielki huk.
-Kurwa!!- zaklął Justin. Szybko wstaliśmy i pobiegliśmy na górę. Weszliśmy do pokoju a tam pan gwiazda leżał na podłodze i trzymał się za głowę.
-Co ty robisz?- zapytał mój chłopak.
-Muszę iść do Marici i ją przeprosić- mamrotał coś pod nosem.
-Stary nie możesz do niej iść w takim stanie, wytrzeźwiejesz i jutro do niej pójdziesz, przecież ty nawet nie możesz kroku zrobić- powiedział poważnie Chris.
-Co mnie to- chłopak nie poddawał się i próbował wstać.
-Przestań- powiedział znów Chris.
-Weź się ogarnij- powiedział i wciągnął go na łózko.
-Weź mnie zostaw- protestował nadal.
-Chłopie weź się uspokój, jesteś kompletnie pijany, załóżmy że już wyjdziesz z mojego domu... To co zrobisz dalej?
-Pójdę i ją przeproszę?- zapytał z kpiną w głosie.
-Jutro to zrobisz, ona zrozumie.
-Nie, nie zrozumie, ty nie rozumiesz!- krzyknął i wstał z łózka. Nagle zadzwonił mój telefon, wyszłam na korytarz i odebrałam.
-Hej, dziękuję że posiedziałaś przy mnie, jesteś kochana- mówiła Marica.
-Nie ma za co od tego jestem co nie?- zaśmiałam się- już lepiej się czujesz?- zapytałam.
-Tak już mi lepiej, przecież Justin nie jest moim chłopakiem ani nawet i się nie podoba nie wiem czemu tak zareagowałam...
-Puść mnie... kurwa no!!- krzyknął Justin.
-Co tam się dzieję?- zapytał Marica.
-Bo ja jestem u Chrisa a Justin jest kompletnie pijany i uparł się żeby pójść i cie przeprosić- nagle usłyszałam huk , wbiegłam do pokoju a tam Chris leżał na podłodze a Justin chwiejnym krokiem szedł w stronę drzwi.
-Marica pogadaj z nim- powiedziałam szybko i podbiegłam do Justina- Ktoś chce z tobą pogadać- Dałam mu telefon i podbiegłam do Chrisa, który już wstał z podłogi...
Oczami Marici...
-Marica pogadaj z nim- powiedziała Ann.
-Ale z kim, Ann?- zapytałam.
-Marica?- usłyszałam Justina- Ja cię strasznie przepraszam za Selene i za siebie że jej na to pozwoliłem- bełkotał coś, mogłam się domyśleć że jest bardzo ale to bardzo pijany.
-Justin przecież to nie twoja wina, powiedziała co myślała i tyle.
-Nie prawda... Nie jesteś dziwką...
-Nie musisz kłamać, od początku mnie wyśmiewałeś przed Seleną... Tylko najgorsze jest to że ja myślałam że mnie polubiłeś... tak jak ja ciebie- rozłączyłam się a z oczu zaczęły mi płynąć łzy....
Oczami Ann..
-Nic ci nie jest?- zapytałam Chrisa.
-Nic kochanie.
-Ej, nie rozłączaj się!- krzyknął Justin i rzucił moim telefonem o ścianę. Rozsypał się na małe kawałeczki. Spojrzałam na niego. Był bardzo smutny. Podszedł do mnie chwiejnym krokiem. Wyciągnął z kieszeni swój telefon i mi go podał.
-Przepraszam że zniszczyłem twój telefon- powiedział smutny i poszedł w stronę schodów.
-Justin poczekaj!- krzyknął za nim Chris. O dziwo Bieber zszedł ze schodów nic sobie nie robiąc.
-Chris już mi lepiej, poradzę sobie- położył rękę na jego ramieniu i spojrzał w moją stronę- Jeszcze raz przepraszam za telefon- powiedział i wyszedł.
-Chris a jak mu się coś stanie?- zapytałam przestraszona.
-Nic mu nie będzie, nie wiem co Marica mu powiedziała ale to naprawdę nim wstrząsnęło. Jeszcze nigdy nie widziałem go takiego.
-Mam nadzieję że się pogodzą- powiedziałam i przytuliłam go najmocniej jak potrafiłam.
-Ja tez- powiedział głaszcząc mnie po plecach.
Oczami Marici...
Rano wstałam i poszłam do łazienki, mojego taty znów nie ma, bardzo bym chciała aby ze mną tutaj teraz był i mnie przytulił. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam dziewczynę z podpuchniętymi oczami od płaczu. Umyłam się i przebrałam w dresy, nie chciałam siedzieć w domu więc poszłam do parku pobiegać. Biegnąć ścieżkami zobaczyłam parę która siedziała na ławce i się całowała. Nagle poczułam chęć przytulenia się do kogoś. Bez zastanowienia pobiegłam do domu Chrisa. Z Chrisem znam się dłużej niż z Ann, jest dla mnie jak brat.
-Marica jak sie czujesz?- zapytał z troską.
-Bywało lepiej, przyszłam się przytulić- chłopak zaśmiał się i przytulił mnie czego bardzo chciałam. Poczułam małe łezki spływające po moich policzkach.
-Nie płacz, Justin czasami nie myśli, a Selena od samego początku była podła nie tylko dla ciebie, nie przejmuj się jej paplaniną- powiedział i jeszcze mocniej mnie przytulił.
-Dziękuje Chris, co ta bym bez ciebie zrobiła?
-Nie wiem, ale muszę ci o czymś powiedzieć...
-Ok- powiedziałam i poszłam z nim do jego pokoju.
-Nie przekreślaj Justina, nie jesteś mu obojętna, nigdy nie reagował tak jak wczoraj, najpierw przyszedł do mnie pijany, potem jeszcze bardziej się upił a na koniec kiedy się rozłączyłaś rozwalił telefon Ann w drobny pył. A potem jak gdyby nigdy nic zszedł ze schodów i wyszedł. Otrzeźwiał natychmiast, co ty mu powiedziałaś przez telefon?- zawahałam się ale postanowiłam mu powiedzieć.
-On zaczął się tłumaczyć że to nie prawda, że nie jestem dziwką- poczułam jak do oczu cisną mi się łzy- a ja powiedziałam żeby sobie darował że już nie raz mnie wyśmiewał przed Seleną i powiedziałam że miałam nadzieję że mnie choć trochę polubił i się rozłączyłam- Chris patrzył na mnie jak na jakąś obłąkaną.
-No co?
-Nie dziwię mu się, słuchaj weźcie się pogódźcie, on tak nie myślał a już na pewno nie mówił tak Selenie...
-Chris..- przerwał mi dzwonek do drzwi.
-Poczekaj chwilę- powiedział i pognał do drzwi.
Oczami Chrisa...
Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Justina.
-Hej co jest?- zapytałem.
-Wyjeżdżam-powiedział a mnie zamurowało.
-Tak po prostu sobie teraz wyjeżdżasz?!- zapytałem z wyrzutem.
-Nie mam innego wyjścia, muszę wyjechać, nie mogę sobie wybaczyć że Marica nie chce ze mna rozmawiać- powiedział smutno a ja wpadłem na genialny pomysł.
-Idź do salonu, tam ktoś na ciebie czeka- spojrzał na mnie jak na głupiego.
-No idź już- popchałem go...
Wracamy do Marici...
Siedziałam na kanapie i bawiłam się telefonem kiedy usłyszałam że ktoś idzie.
-Chris ja już będę lecieć!- krzyknęłam i zaczęłam brać swoje rzeczy.
-Pogadamy?- na dźwięk jego głosu aż mnie ciarki po plecach przeszły.
-Chyba nie mamy o czym- powiedziałam obojętnie, spojrzałam w jego oczy... i to był błąd, były przepełnione ogromnym smutkiem.
-Proszę- powiedział błagalnie.
-Słucham- chciałam mieć to już za sobą...
-Ja naprawdę tak nie myślę, ona to sobie ubzdurała, to nie prawda że cie nie lubię... Przepraszam jeszcze raz, powinienem do tego nie dopuścić, wybaczysz?- popatrzył na mie jak kot z Shreka. Ciekawe czy on robi to umyślnie?
-A mam jakieś inne wyjście?- zapytałam i zaśmiałam się. Na twarzy chłopaka od razu pojawił się uśmiech. Podszedł do mnie bliżej i mocno przytulił. Nie wiem dlaczego ale w jego ramionach czułam się tak inaczej... tak bezpiecznie.
-Ej ja chcę żyć- zaśmiałam się.
-Przepraszam- odkleił sie ode mnie- to co przyjaciele?- wystawił małego palca w moim kierunku.
-Przyjaciele- zaśmiałam się i spletliśmy nasze małe palce.
-Ok Chrisiak wyłaź zza tych drzwi!- krzyknął Bieber- dzwoń po Ann idziemy na lody.
-To jednak nie wyjeżdżasz?- zapytał szczęśliwy Chris.
-To ty miałeś wyjechać?- zapytałam.
-Nie?.. nie, nie- powiedzieli równo. Kiedy Chris poszedł zadzwonić po Ann. Nachyliłam się nad Justinem.
-I tak to z ciebie wyciągnę- szepnęłam mu na ucho... Chłopak spojrzał w moje oczy i z cwanym uśmieszkiem powiedział:-Nawet siłą nie wyciągniesz tego ze mnie.
-Nikt nie mówił że siłą- poruszałam brwiami w górę i w dół. Chłopak popatrzył na mnie i oblizał wargi.
-Bez skojarzeń zboczuchu!- zaśmiałam się.
-Fajnie byłoby...- powiedział.
-Co?
-Jakby moje skojarzenia stały się rzeczywistością- rozmarzył się a ja szturchnęłam go łokciem i zaczęłam się głośno śmiać.
___________________________________________________________
Napisałam dzisiaj bo miałam w szkole próbne testy i wcześniej wróciłam, mam nadzieję że nie zanudziłam was :P :*
Serdecznie zapraszam na nowy rozdział http://justinstories.blog.onet.pl/ który pojawił się przed chwilą. ; )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ; *
Olla.
Świetny rozdział ; )
Dobrze, że sie pogodzili :D