wtorek, 30 kwietnia 2013

28. Nie chcesz ze mną spać?


Leżeliśmy wtuleni w siebie dobrą godzinę. Justin okręcał sobie na palcu kosmyk moich włosów a ja kciukiem jeździłam po jego dłoni, którą mnie trzymał. Nagle mój chłopak poderwał się i popatrzył na mnie cwaniacko.
-Chodź dzisiaj do mnie na noc- powiedział nagle.
-Mam powiedzieć tacie że idę spać do swojego chłopaka bo on tak chce?- zapytałam śmiejąc się.
-Nieee?- przeciągnął i zaczął się do mnie przysuwać. Kiedy byliśmy blisko siebie lekko musnął moje usta- ja to załatwię- powiedział cicho. Siedziałam jakby zaczarowana i tylko pokiwałam głową twierdząco. Justin zaśmiał się i chwycił mnie za rękę. Zeszliśmy po schodach i poszliśmy do salonu gdzie na kanapie siedział mój tato.
-Proszę pana...- zaczął Justin a tato odwrócił głowę w naszą stronę.
-Po pierwsze to mów do mnie Stiv, nie jestem, to znaczy nie wyglądam na takiego starego gościa- zaśmialiśmy się.
-Dobrze... Stiv mam do ciebie prośbę, ale to musimy w cztery oczy- uśmiechnął się do mnie.Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem. Co on znowu kombinuje? Nic mi chyba nie zostało jak iść do swojego pokoju. Odeszłam od Justina i skierowałam się w stronę schodów. Mogłabym podsłuchać o czym rozmawiają ale chcieli w cztery oczy to ok. Usiadłam na łóżku i tępo wpatrywałam się w drzwi. Po krótkim czasie otworzyły się a w nich stał Justin z wielkim uśmieszkiem.
-Pakuj się- powiedział szybko i rzucił się na moje łóżko. Westchnęłam i poszłam do garderoby. Wzięłam piżamę, ciuchy na jutro, bieliznę. Włożyłam to wszystko do torebki i stanęłam przed chłopakiem.
-Już- powiedziałam a Justin podniósł głowę i popatrzył na mnie zdziwiony- no co? To tylko kilka rzeczy.
-Starczy ci na trzy dni?
-Na trzy dni?- zapytałam, a chłopak się zaśmiał.
-Nie wspomniałem że jutro lecimy do mojej mamy?- mówił tak jakby to wszystko było oczywiste.
-Lecimy do twojej mamy?!
-No tak- odpowiedział szybko.
-A nie mieliśmy lecieć za tydzień?
-Tak, ale lecimy wcześniej. No chyba że nie chcesz- spojrzał na mnie podejrzanie.
-No pewnie że chce- powiedziałam i szybko usiadłam na nim okrakiem i lekko musnęłam jego usta.
-To jutro a na razie idziesz do mnie- poruszał zabawnie brwiami a ja zaczęłam się śmiać- przebierzesz się w piżamkę- zaczął jeździć nosem po mojej szyi- ja też, położysz się na łóżku, przykryję cię kołdrą, położę się obok ciebie- zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi- przytulę się do ciebie, zacznę cię całować tak jak teraz i...- chłopak przesunął głowę i złączył nasze usta w pocałunku. Oderwałam się od niego i spojrzałam mu w oczy- i...
-I pójdziemy spać- zaśmiałam się a chłopak głośno westchnął i położył się na łóżku zakrywając twarz dłońmi. Dalej siedziałam na nim okrakiem. Zaczęłam się do niego przybliżać, a w końcu się na nim położyłam- Nie chcesz ze mną spać?- powiedziałam powstrzymując śmiech. Chłopak rozsunął palce i spojrzał na mnie przez nie.
-W jakim sensie?
-W każdym...
-Bardzo chcę- uśmiechnął się do mnie i szybko pocałował- kochanie spakuj się.
-Nie chce mi się, tu jest tak wygodnie..- zaczęłam marudzić.
-No kochanie..- próbował mnie zrzucić z siebie ale złapałam się go mocno. Chłopak się zaśmiał i pocałował mnie w policzek. Popatrzyłam na niego z cwaniackim uśmieszkiem.
-A co mi dasz?- zapytałam.
-A co byś chciała?- zapytał z uśmieszkiem.
-Nie chcesz wiedzieć- zaczęłam się śmiać. Boże ja jestem strasznie zboczona. Chłopak uśmiechnął się do mnie lekko i zbliżył do mojego ucha.
-Mogę ci to dać, ale u mnie- poruszał zabawnie brwiami. Popatrzyłam na niego zdziwiona.
-Zboczuch!!- uderzyłam go w klatę.
-Przecież ty to zasugerowałaś- mówił na swoją obronę. Zaczęłam się śmiać.
-Jesteś strasznie zboczony- mówiłam przez śmiech.
-Przyznaj że o tym samym pomyślałaś- mówił z przymrożonymi oczami.
-Justin przestań- powiedziałam i zeszłam z niego.
-Właśnie to potwierdziłaś- zaczął się śmiać. Udałam że jestem obrażona i poszłam do garderoby. Po chwili obok mnie znalazł się Justin. Objął mnie w tali od tyłu i położył głowę na moje ramię.
-Kochanie..- zaczął. Nic się nie odzywałam tylko wyciągałam ciuchy i kładłam na walizkę.
-Marica, no proszę cię, nie obrażaj się. Wcale nie jesteś zboczona to ja jestem zboczony- mówił cały czas sunąc nosem po mojej szyi. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Zaczęłam się głośno śmiać.
-I to chciałam usłyszeć kochanie- zaśmiałam się i cmoknęłam go w policzek.
-Wiesz co ?- powiedział oburzony Justin.
-No co?- zapytałam z uśmieszkiem.
-Zaraz cię złapię i wykorzystam!- krzyknął a ja zaczęłam przed nim uciekać, nie miałam szans więc po chwili chłopak mnie złapał- Wiesz co ci teraz zrobię?- zapytał a ja zaczęłam się śmiać. Pokiwałam głową na znak że nie wiem i zaczęłam się jeszcze głośniej śmiać. Justin obrócił mnie w swoją stronę i zaczął namiętnie całować. Jego dłonie zaczęły schodzić niżej na moje pośladki. Zarzuciłam ręce na jego szyję a palcami mierzwiłam mu włosy. Odsunęłam się lekko od niego.
-Naprawdę chcesz to zrobić u mnie w garderobie?- zapytałam z uśmiechem- nie sądzisz że twoje łóżko byłoby lepsze?
-Mówisz poważnie?- zapytał. Kiedy zobaczyłam jego powiększone oczy zaczęłam się śmiać. Przybliżyłam się jeszcze bardziej do niego i szepnęłam mu do ucha:
-Śmiertelnie poważnie- powiedziałam a chłopak nagle stanął jakby sparaliżowany. Zaśmiałam się a on otrząsnął się i szybko zaczął wkładać moje ciuchy do walizki. Zaczęłam się śmiać. Kilka minut później byłam już spakowana. Usiadłam na łóżku i specjalnie najwolniej jak się dało nakładałam buty. Justin przyglądał mi się i zagryzał wargę. Nagle podszedł do mnie i nałożył mi je. Zaczęłam się śmiać. Chłopak jedną ręką chwycił walizkę a drugą ciągnął mnie w stronę schodów. Pożegnałam się z tatą i wyszliśmy. Chłopak cały czas mnie ciągnął.
-Justin zaczekaj, w tych butach nie mogę tak szybko chodzić- westchnęłam i pokazałam ręką na moje szpilki. Justin nic nie mówiąc szybko podszedł do mnie i wziął mnie na barana. Zaczęłam się głośno śmiać. Wiedziałam o co mu chodziło. Kocham go i wiem że chcę to właśnie z nim zrobić. Położyłam głowę na jego ramieniu i lekko muskałam wargami jego ucho. Justin uśmiechnął się do siebie.
-Proszę, przestań bo nie wytrzymam i zrobimy to tutaj- powiedział, a ja zaczęłam się głośno śmiać. Szybko znaleźliśmy się pod hotelem. Przed windą stanęłam na nogach. Weszliśmy do niej a kiedy drzwi się zamknęły Justin zaczął mnie namiętnie całować. Na następnym piętrze do windy weszła jakaś starsza pani. Oderwaliśmy się od siebie i stanęłam przed Justinem. Wypięłam się lekko i zaczęłam powoli poruszać biodrami, przez co ocierałam się o niego.
-Masz w tej chwili przestań- szepnął do mojego ucha na co uśmiechnęłam się. Nawet nie miałam zamiaru przestawać. Robiłam to dalej, a Justin chwycił moją dłoń i coraz mocniej ściskał.
-No przestań do cholery- powiedział stanowczym głosem na co starsza pani spojrzała na nas. Kiedy drzwi windy otworzyły się na pierwszym lepszym piętrze, szybko wysiadła mamrocząc coś pod nosem. Zaśmiałam się. Justin położył głowę na moim ramieniu.
-Przez ciebie oszaleje- powiedział na co wybuchłam śmiechem. Czekaliśmy na nasze piętro w spokoju. Kiedy wyszliśmy z windy Justin szybko ruszył w stronę swojego apartamentu ciągnąc mnie. Otworzył szybko drzwi i wciągnął mnie do środka. Zamknął je nogą , rzucił moją walizkę gdzieś w kąt i zaczął się do mnie zbliżać. Usiadłam spokojnie na stole i machałam sobie nogami w powietrzu. Spojrzałam na Justina z cwanym uśmieszkiem. Był coraz bliżej mnie. Kiedy stanął przy mnie oplotłam go nogami w pasie i zaczęłam namiętnie całować...


_________________________________________________________
Strasznie was przepraszam że nie dodawałam tak długo i BARDZO WAM DZIĘKUJĘ że pomimo tego że nie dodaje notek tak jak obiecywałam wy nadal czytacie moje opowiadanie. Dziękuję wam za komentarze dzięki którym wiem że ktoś to czyta :)
Muszę wam się przyznać że nie dodawałam tego rozdziału tak długo ponieważ pracuję nad nowym opowiadaniem, które niedługo powinno się pojawić :)
Mam do was ogromną prośbę: komentujcie moje rozdziały dzięki nim wiem że kogoś interesuje to co piszę.
Jeszcze raz wam bardzo dziękuję że jesteście ze mną :**

niedziela, 14 kwietnia 2013

27. Wiesz co robię z chłopakami, którzy zranią moją córkę?


Pomacałam lekko dłonią kołdrę i poczułam że nikogo obok mnie nie ma. Otworzyłam szybko oczy i rozejrzałam się po pokoju. Nigdzie nie było Justina. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Jednak w całym apartamencie, który wynajął nie było go. Wzięłam telefon i już miałam do niego dzwonić kiedy otworzyły się drzwi. Popatrzyłam w tamtą stronę i dostrzegłam mojego chłopaka z wielkim uśmiechem na twarzy, który w ręku trzymał wielką tacę ze śniadaniem.
-Hej kochanie- powiedział i pocałował mnie w usta. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na tacę- miało być do łóżka, ale wstałaś- powiedział i popatrzył na mnie.
-Poczekaj chwileczkę- powiedziałam i pobiegłam szybko do sypialni- wchodź!- krzyknęłam i położyłam się na łóżku i udawałam że śpię. Po chwili chłopak wszedł do pokoju i widząc mnie zaśmiał się. Usłyszałam jak podchodzi do mnie i stawia tacę na szafkę nocną.
-Kochanie wstawaj, przyniosłem śniadanie- powiedział śmiejąc się i lekko musnął mnie w usta. Uśmiechnęłam się i otworzyłam oczy.
-To dla mnie? Nie spodziewałam się- zaśmiałam się cicho i usiadłam na łóżku. Justin wybuchnął śmiechem, siadając obok mnie i kładąc sobie tace na kolana. Już chciałam wziąć truskawkę ale Justin złapał mnie za nadgarstek.
-Ja cię nakarmię- zaproponował. Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową twierdząco. Chłopak wziął truskawkę i zanurzył ją w nutelli. Zbliżył ją do moich ust ale zamiast mnie nakarmić wysmarował mi całe usta czekoladą.
-Justin!- zaśmiałam się i już chciałam ją zlizać ale znów mnie powstrzymał. Zbliżył się do mnie i zaczął delikatnie całować, tym samym pozbywając się nutelli z moich ust. Odsunął się ode mnie ale dalej stykaliśmy się czołami.
-Chciałbym cię przeprosić- westchnął.
-Justin, naprawdę nie musisz...
-Nie powinienem cię tak odtrącać, ale...
-Ale?- zapytałam chcąc uzyskać odpowiedź.
-Hmm... Jakby to powiedzieć... Bałem się.
-Mnie?- zapytałam zdziwiona.
-Raczej siebie... Bałem się że nie wytrzymam i się na ciebie rzucę- powiedział na jednym wdechu- po prostu nie chciałbym ci nic zrobić- wytłumaczył. Popatrzył na mnie niepewnie a ja uśmiechnęłam się, co on odwzajemnił. Ujęłam jego twarz w dłonie i ponownie obdarowałam go uśmiechem.
-Jesteś słodki, wiesz? Szczerze mówiąc to mi jest trochę głupio ..- nie dał mi dokończyć bo złączył nasze usta w pocałunek. Kiedy odsunęliśmy się od siebie spojrzał na moje usta i lekko oblizał wargi, co wywołało wielki uśmiech na mojej twarzy.
-Ja na twoim miejscu cieszyłbym się- zaśmiał się.
-Dlaczego?- spojrzałam na niego podejrzliwie.
-No wiesz... że tak działasz na chłopaków- uśmiechnął się do mnie.
-Wcale nie- poczułam jak moje policzki zmieniły barwę na lekki czerwony.
-Wiem co mówię- przybliżył się do mnie i szepnął : Kocham jak się rumienisz. Uśmiechnął się i wziął truskawkę i znów zbliżył ją do moich ust. Tym razem trafiła do moich ust. Wzięłam winogrono i zaczęłam karmić Justina. Chłopak zaśmiał się... i tak karmiliśmy się nawzajem.

***
-Musisz już iść?- zapytał kiedy stałam już przy drzwiach.
-Muszę, tato pewnie się martwi- odpowiedziałam i pocałowałam go- Justin?
-Tak?
-Skoro Ann i Chris już wiedzą to może powiemy o nas rodzicom?- zapytałam nieśmiało.
-Świetny pomysł- odpowiedział szybko.
-W takim razie zapraszam cię dzisiaj na kolacje, jeżeli masz czas- uśmiechnęłam się.
-Już dzisiaj?!- zapytał przestraszony.
-Chyba się nie boisz- zasiałam się.
-Nie tylko... Jak mu się nie spodobam...
-Justin przestań, ostatnio mu się bardzo spodobałeś- uśmiechnęłam się.
-Ok, ale obiecaj że za tydzień pojedziemy do mojej mamy...
-Obiecuję. Pa. Kocham Cię- powiedziałam i pocałowałam go.
-Ja ciebie bardziej- uśmiechnął się i otworzył mi drzwi.
-Może cię jednak odprowadzę?- zapytał.
-Justin dam sobie radę- uśmiechnęłam się- do wieczora- powiedziałam i wyszłam na korytarz. Kiedy byłam już przy windzie usłyszałam że chłopak dopiero teraz zamknął drzwi. Weszłam do windy i dostałam smsa. Już za tobą tęsknie. Kocham cię.  Uśmiechnęłam się do ekraniku i szybko odpisałam : Ja ciebie też :* schowałam telefon do kieszeni i z uśmiechem wyszłam z hotelu. Nagle ni stąd ni zowąd wyskoczyli jacyś ludzie z aparatami i zaczęli robić mi zdjęcie.
-Jesteś z Justinem?... Byłaś w nocy u niego?... Jesteście parą?- krzyczeli jeden przez drugiego. Nie mogłam nawet eis przez nich przedrzeć. Skołowana stanęłam i kręciłam się w kółko szukając drogi ucieczki. Paparazzi otoczyli mnie. Blaski oślepiały mnie, a przez ich krzyki nie mogłam się skupić. Nagle poczułam jak robi mi się słabo. Nie wiem co by się stało gdyby nie czyjeś silne ramiona. Poczułam jak ktoś mnie niesie a później wkłada do samochodu. Otworzyłam oczy i zobaczyłam czarnoskórego mężczyznę, który uśmiechał się do mnie.
-Hej, jestem Kenny, ochroniarz Justina.
-Skąd ty się wziąłeś, o ile pamiętam Justin nie wspominał że przyjechał z nim ochroniarz.
-Bo Justin o tym nie wie. Pattie kazała mi jechać bo się o niego bała...- Kenny nie dokończył ponieważ jego telefon zaczął dzwonić-Nic jej nie jest, tak odwiozę ją... Uspokój się! Dobra  do zobaczenia  westchnął i popatrzył na mnie- Już wie, widział to w telewizji- zaśmiał się.
-Co!?
-No widział to w telewizji. Oczywiście jest na mnie zły że tutaj przyjechałem ale przejdzie mu- uśmiechnął się- Mam cię odwieźć do domu, gdzie mieszkasz?- nic mnie w tym momencie nie obchodziło. W głowie odbijało mi się echem zdanie Kenniego... Wszyscy widzieli to w telewizji... Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego z kim tak naprawdę się spotykam. Nigdy nie zaatakowali mnie paparazzi.
-Ej wszystko w porządku?- przed oczami zobaczyłam wielką rękę machającą.
-Dobrze, możesz odpalać auto, będę mówiła ci gdzie jechać...

***
-Wróciłam!!-krzyknęłam otwierając drzwi.
-I jak na urodzinach?- z salonu wyszedł tato.
-Fajnie, tato dzisiaj na kolacji będziemy mieli gościa- uśmiechnęłam się.
-No dobrze- w tym momencie zaczął dzwonić mój telefon. Popatrzyłam na mojego tatę przepraszająco i poszłam do siebie do pokoju.
-Kochanie nic ci nie jest? Jesteś już w domu? Nic ci nie zrobili?- zostałam zasypana pytaniami, mimowolnie się uśmiechnęłam. To było słodkie.
-Justin nic mi nie jest, gdyby nie Kenny...
-A właśnie jestem na niego zły, miał za mną nie przyjeżdżać.
-Kochanie uspokój się- zaśmiałam się.
-Na pewno wszystko dobrze?- powiedział zatroskanym głosem.
-Tak, tylko...
-Tylko?
-Boje się że teraz nie będziemy mieli życia przez nich.
-Spokojnie, nie dopuszczę do tego.
-Wierzę w ciebie- uśmiechnęłam się do telefonu.
-Kocham cię
-Ja ciebie bardziej.
-Wcale że nie, ja bardziej- zaczął się wykłócać. Zaśmiałam się.
-Niech ci będzie. Wpadniesz do mnie o 18?
-Na kolacje z twoim tatą?
-Tak.
-Boje się, a co jak mnie nie zaakceptuje?
-Przestań, będzie dobrze. Polubił cię.
-Mam nadzieję że nie mówisz tego żeby być miłą.
-Przestań, dobra ja kończę muszę zacząć szykować kolację.
-Jeszcze nie ma południa- zaśmiał się.
-No widzisz jak późno... Kocham cię.
-Ja ciebie też- szybko się rozłączyłam i pobiegłam do kuchni.

***
-Ja otworze!- krzyknęłam kiedy w domu zabrzmiał dźwięk dzwonka. Był to Justin. Wyglądał świetnie. Zza siebie wyciągnął wielki bukiet czerwonych róż.
-To dla ciebie- uśmiechając się.
-Dziękuje, są śliczne- pocałowałam go w policzek i splotłam nasze palce. Poszliśmy do jadalni gdzie czekał mój tato.
-Dzień dobrzy- przywitał się przestraszony Justin.
-Cześć- uśmiechnął się tato.
-To dla pana- powiedział Justin podając mu butelkę dobrego wina.
-Tato znasz już Justina więc nie będę go przedstawiać. Jedyne co się zmieniło to to że jesteśmy razem- poczułam jak Justin mocniej ścisnął moją dłoń. Uśmiechnęłam się.
-Czy to prawda?- zapytał mój tato bez żadnych emocji i spojrzał na Justina. Było widać że jest wystraszony. Pokiwał tylko głową potwierdzając to- Boisz się?- zapytał tato. To pytanie było zbędne, po moim chłopaku było to widać na kilometr. Justin znów pokiwał głową twierdząco- i bardzo dobrze. Wiesz co robię z chłopakami, którzy zranią moją córkę?- zapytał srogo mój tato.Justin pokiwał głową przecząco- Znajduje ich choćby na końcu świata i..- Justin przełknął głośno ślinę. Nie mogłam wytrzymać i wybuchnęłam śmiechem.
-Tato, bo Justin zejdzie mi tu zaraz na zawał- śmiałam się coraz głośniej. Tato przyłączył się do mnie i razem zwijaliśmy się ze śmiechu. Justin tylko stał i patrzył na nas.
-Słuchaj chłopcze- powiedział mój tato kiedy się już uspokoiliśmy. Położył dłoń na jego ramieniu i uśmiechnął się do niego- Nie bój się, nic ci nie zrobię- zaśmiał się- cieszę się że Marica znalazła sobie kogoś, a teraz chodźmy do stołu bo jedzenie wystygnie. Usiedliśmy z Justinem naprzeciwko mojego taty. Zaczęliśmy jeść a potem mój tato zadawał Justinowi pytania.
-Od kiedy jesteś z moją córką?
-Od miesiąca- uśmiechnął się do mnie i położył dłoń na moim kolanie.
-Czym się zajmujesz?
-Śpiewaniem.
-No przecież wiem- zaśmiał się mój tato.
-Ja posprzątam- wstałam i zaczęłam zbierać talerze ze stołu.
-Pomogę ci- powiedział Justin i zabrał ode mnie talerze. Poszliśmy do kuchni. Otworzyłam zmywarkę i układałam w niej talerze. Kiedy wszystko posprzątaliśmy powiedziałam tacie że idziemy do mnie i poszliśmy do mojego pokoju. Justin położył się na moje łóżko i zakrył swoją twarz dłońmi.
-Było dobrze, na tle poprzednich chłopaków wypadłeś najlepiej- uśmiechnęłam się. Chłopak odsłonił twarz i spojrzał na mnie.
-Mało nie dostałem zawału...
-Przestań, zadzwoniłabym na pogotowie- zaśmiałam się.
-Myślałem że ratowałabyś mnie...
-Nie umiem- uśmiechnęłam się do niego cwaniacko. Chłopak zerwał się z łóżka i podszedł do mnie.
-To proste chodź nauczę cię- złapał mnie za dłoń i pociągnął w stronę łóżka. Położył mnie na nim.
-Patrz teraz- powiedział a ja wybuchłam śmiechem- masz udawać nieprzytomną- westchnął.
-Dobrze- uspokoiłam się i zamknęłam oczy.
-Podchodzę do ciebie i widzę że jesteś nieprzytomna- zaśmiał się- Sprawdzam czy oddychasz- przyłożył ucho do moich ust i nosa- nie oddychasz  muszę przystąpić do resuscytacji  odchylił lekko moją głowę do tyłu i złapał za podbródek, przybliżył się do mnie i lekko musnął moje usta. Otworzyłam oczy i usiadłam na łóżku.
-I tak wygląda resuscytacja?- zaśmiałam się.
-Nie- odpowiedział szybko i pocałował mnie. Położyłam się z powrotem na łóżko a Justin usiadł na mnie okrakiem i całowaliśmy się namiętnie. Justin wsadził swój język do moich ust i pieścił moje podniebienie. Czułam się niesamowicie. Jego ręka znalazła się teraz na moim udzie i lekko pocierał nią podnosząc tym samym moją sukienkę do góry. Nie chciałam teraz przestawać. Złapałam go za kark i palcami błądziłam w jego włosach. Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam że dzwoni Josh. Odrzuciłam połączenie  a telefon położyłam na szafce nocnej.
-Mam być zazdrosny?- zapytał kładąc się na łóżko.
-Ani trochę- uśmiechnęłam się i wtuliłam w niego.

____________________________________________________________
Wiem że trochę długo nie dodawałam niczego nowego ale nie miałam nawet jakiegoś pomysłu na następny rozdział. Zaczęłam dzisiaj już kolejny rozdział i obiecuje ze dodam go we wtorek, ponieważ 16.04 mam przedstawienie i jutro będzie "lekkie" zamieszanie z próbami i takie tam... Więc dodam we wtorek po tym wszystkim. Liczę na wasze komentarze. Pozdrawiam :*

piątek, 5 kwietnia 2013

26. Justin ubierz się


Oczami Justina...
-Tylko tym razem daj mi jakąś większą bluzkę. Nie tak jak ostatnio- zaśmiała się Marica. Stałem właśnie w garderobie i szukałem jakieś "piżamy" dla mojej dziewczyny. Uśmiechnąłem się na myśl o blondynce w mojej bluzce.Wtedy lekko zakrywała jej pośladki i podkreślała jej długie nogi. Potrząsłem głową i wziąłem jakąś bluzkę i wyszedłem z garderoby. Podałem ją dziewczynie i uśmiechnąłem się do niej. Marica spojrzała na nią, a potem na mnie. Chwilę nad czymś myślała po czym z uśmiechem podeszła do mnie. Położyła ręce na mojej szyi i przysunęła się bliżej łącząc nasze usta w pocałunku. Złapałem ją w tali i przysunąłem jeszcze bliżej. Dziewczyna włożyła język do moich ust. Jęknąłem cicho. Poczułem jak dziewczyna się uśmiecha  Zaczęła jeździć palcami po mojej klatce piersiowej. Ręką lekko mierzwiła mi włosy nie odrywając naszych warg. Złapała końce mojej koszulki, podciągnęła  ją do góry. W końcu ją ściągnęła  Wiedziałem że powinniśmy trochę przystopować ale mówiąc szczerze nie miąłem najmniejszej ochoty się od niej odsuwać. Marica lekko odchyliła głowę a ja zjechałem ustami na jej szyje. Całowałem ją delikatnie co chwilę trącając o nią nosem. Dziewczyna zaśmiała się i odsunęła ode mnie. Spojrzałem na nią pytająco na co tylko przesłała mi buziaka.
-Ta jest większa- pomachała mi koszulką którą jeszcze przed chwilą miałem na sobie i weszła do łazienki. Uśmiechnąłem się i położyłem na łóżku. Włożyłem ręce pod głowę i zamknąłem oczy, myśląc o mojej dziewczynie.

Oczami Marici...
Kiedy już się wysuszyłam i założyłam koszulkę Justina wyszłam z łazienki. Spojrzałam na łóżko. Justin spał w najlepsze. Postanowiłam go nie budzić bo wiem że był zmęczony a poza tym widziałam że pił na imprezie dlatego postanowiłam go nie ruszać. Chwyciłam kołdrę i weszłam pod nią. Przysunęłam się do bruneta i wtuliłam się w niego. Justin otworzył oczy i uśmiechnął się do mnie.
-Chcę moją bluzkę księżniczko- zaśmiał się. Spojrzałam na niego, sprawdzając czy mówi to poważnie.
-Spodobała mi się bardziej niż ta którą mi przyniosłeś i jest dłuższa co sprawia że lepiej się czuję- wystawiłam mu język. Brunet nic nie mówiąc wstał i poszedł do toalety. Po chwili usłyszałam szum wody, więc zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. Nie udało mi się ponieważ po kilku minutach z toalety wyszedł Justin owinięty jedynie  w ręcznik. Spojrzałam na niego i przygryzłam wargi.
-Możesz tak zostać, wyglądasz bosko- wyszeptałam sama nie wiedząc dlaczego.
-Dzięki kochanie- powiedział wchodząc do garderoby. Po chwili wyszedł z niej w samych bokserkach.
-Justin ubierz się- przeciągnęłam.
-Przecież wyglądam bosko- zaśmiał się ale szybko wrócił się do garderoby. Kiedy ponownie wyszedł miał już  na sobie spodnie od piżamy. Położył się obok mnie. Przekręciłam się na bok a Justin wtulił się we mnie.
-Dziękuję- wyszeptałam.
-Za co?- zapytał.
-No za dzisiaj. Ja naprawdę nie chciałam żeby ten chłopak mnie całował... W ogóle nie chciało mi się z nim gadać tylko Ann nalegała a poza tym ty miałeś mnie gdzieś... Przez całą imprezę cię nie było.
-Siedziałem na dworze, ale nie bój się widziałem cię bardzo dobrze przez okno więc nie dałbym ci nic zrobić- pocałował mnie w szyję.
-Dobrze że cię mam- powiedziałam odwracając się do niego twarzą. Justin uśmiechnął się zadziornie.
-To może jakieś podziękowanie...
-Chciałbyś- prychnęłam.
-Bardzo- odpowiedział i pochylił się nade mną. Po obu stronach mojej głowy położył swoje ręce i nachylił się jeszcze bardziej. Nasze usta były kilka milimetrów od siebie. Chciałam go pocałować ale szybko odsunął się ode mnie i położył obok. Zaśmiałam się. Chłopak popatrzył na mnie z uśmiechem  Teraz ja zbliżyłam się do niego i usiadłam na nim okrakiem. Na twarzy Justina zagościł cwany uśmieszek. Pochyliłam głowę i zaczęłam go całować. Chłopak położył swoje ręce na moich plecach i lekko je pocierał. Po chwili poczułam jego język w moich ustach. Jedna ręką jeździłam po jego gołej klacie. Ustami zjechałam teraz na jego policzek a później na jego ucho.
-Podobają ci się takie podziękowania?- zapytałam przygryzając lekko jego ucho. Chłopak jęknął cicho i pokiwał twierdząco głową. Zaśmiałam się i nosem zaczęłam kreślić kółka na jego policzku aby po chwili znów wrócić do całowania jego ust. Justin jedną ręką zjechał na mój tyłek lekko go ściskając. Moja ręka powędrowała do jego drugą dłoń i splotłam nasze palce nie przestając go całować. Położyłam nasze splecione dłonie obok jego głowy i odsunęłam się od niego. Spojrzałam na niego. Miał lekko przymknięte oczy. Uśmiechnęłam się i znów zaczęłam go całować. Całowaliśmy się namiętnie  W pewnym momencie poczułam jakąś wypukłość pod moimi pośladkami. Odsunęłam się lekko i spojrzałam z uśmiechem na Justina. Widać było że chłopak się speszył. Przybliżyłam się do niego i wyszeptałam że nic się nie stało. Brunet jednak złapał mnie za biodra i ściągnął z siebie. Usiadłam obok niego. Justin szybko wstał i prawie biegnąc skierował się do łazienki. Powiem szczerze że byłam bardzo dumna z siebie. Nie wiedziałam ze Justin może tak zareagować. Po kilku minutach chłopak wyszedł  i bez słowa położył się obok mnie odwracając się do mnie plecami. Usiadłam na łóżku i ręką dotknęłam ramienia chłopaka.
-Kochanie...
-Przepraszam- powiedział cicho ale nie na tyle abym tego nie usłyszała.
-Przecież to nie twoja wina... Przestań, nic się nie stało. To w sumie przeze mnie więc chyba ja powinnam cię przeprosić...- nie wiedziałam jak się zachować. Pierwszy raz spotkało mnie coś takiego. To zabawne ale naprawdę nie wiedziałam nawet co mam powiedzieć. Chłopak odwrócił się do mnie.
-Przestań- powiedział i znów leżał do mnie plecami. Westchnęłam cicho i położyłam się obok niego tuląc się do jego placów.
-Nie chciałam- wyszeptałam jedynie i zamknęłam oczy.

Oczami Justina...
Boże i co ja mam powiedzieć Marice? Odsuń się ode mnie bo tak mnie podnieciłaś że mogę się na ciebie rzucić...? Ona jest taka słodka. Myśli że to przez nią  W pewnym sensie tak ale w tym pozytywnym. Ja cieszyłbym się na jej miejscu... Nie mogę zasnąć leżę już tak od godziny. Nie chcę się nawet odwracać w stronę Marici bo boje się że coś jej zrobię. Nie umiem panować nad sobą. Z Seleną było inaczej, nie mówię że lepiej ale z nią nie miałem żadnych hamulców. Zawsze wiedziałem że ona też tego chce. Nie obchodziło ją że jesteśmy na przykład na gali i że dookoła są ludzie. Wtedy szliśmy do toalety i dalej chyba nie muszę mówić co się działo... Poczułem jak moje powieki stają się coraz cięższe. W końcu zamknąłem oczy i odpłynąłem...


_____________________________________________________________
Taki króciutki... Następny będzie w niedzielę. Mam do was prośbę. Jeżeli czytacie blog to w komentarzu napiszcie czy wam się podoba czy nie. Chcę znać wasze zdanie ;)
Jeżeli ktoś chce być informowany o nowym rozdziale to napiszcie w komentarzu jakiś namiar (twitter, gg, stronkę).
Pozdrawiam :**

czwartek, 4 kwietnia 2013

25. Jesteś strasznie obrażalska


-Justin gdzie wy jesteście?!- naskoczył na mnie Chris. Krzyczał tak głośno że musiałem telefon odsunąć od ucha.
-Chłopie, opanuj się. Za chwilę będziemy- powiedziałem i nie dając mu nawet odpowiedzieć rozłączyłem się.
-Znów Chris ?- zaśmiała się Marica. Pokiwałem głową potwierdzając.
-Chodźmy już- powiedziałem kierując koszyk w stronę kas.
-Justin, podpiszesz mi się?-usłyszałem wychodząc już ze sklepu. Odwróciłem się i zobaczyłem dwa niebieskie kryształki, które świeciły tak mocno... A z twarzy nie schodził jej  piękny uśmiech.
-No pewnie, nie ma problemu- dziewczyna podała mi jakąś kartkę- jak masz na imię?- Zapytałem.
-Emily- odpowiedziała lekko się rumieniąc. Uśmiechnąłem się do niej. Kiedy skończyłem podałem jej kartkę i przytuliłem ją mocno. Kocham moich fanów. Są dla mnie wszystkim. Nagle usłyszałem chrząknięcie. Oderwałem się od Emily i Pożegnałem się z nią.
-Ładna, co?- zapytała Marica kiedy siedzieliśmy już w aucie. Widać było gołym okiem, że jest zazdrosna więc postanowiłem się z nią troszeczkę podroczyć.
-Ładna? Żartujesz sobie chyba- zakpiłem patrząc na moją dziewczynę. Marica uśmiechnęła się do mnie- Ona była śliczna- powiedziałem rozmarzony. Popatrzyłem na nią. Wydawała się zawiedziona. Zaśmiałem sie pod nosem i położyłem rękę na jej dłoni- Kochanie, przecież wiesz ze  żartuje- powiedziałem przysuwając się do niej. Marica odwróciła głowę w stronę szyby i nic nie mówiła. Znów, to robi. Ciągle się o coś obraża...
-Wiesz co? Jesteś strasznie obrażalska- odpaliłem auto i ruszyłem w stronę domu Chrisa gdzie wszyscy czekali już tylko na nas i zakupy. Marica nie odzywała się do mnie przez całą drogę. Kiedy już byliśmy pod domem mojego kumpla nie patrząc na mnie wyszła z auta. Westchnąłem głośno i uderzyłem głową o kierownicę. Wyciągnąłem zakupy z bagażnika i poszedłem do kuchni.
-Stary ile można robić zakupy!?- naskoczył na mnie Chris. Zacisnąłem zęby  Mam już tego dość!  Ciągle się ktoś czepia. Rzuciłem zakupy na stół i podszedłem do Chrisa.
-Rozumiem, że chcesz żeby urodziny Ann były wspaniałe, ale weź w końcu zejdź ze mnie!- krzyknąłem i wyszedłem na zewnątrz. Wsiadłem do auta i odjechałem. Sam nie wiedziałem gdzie jadę. Miałem ich wszystkich po dziurki w nosie. Zatrzymałem się na jakimś poboczu. Wysiadłem z auta i usiadłem na masce. Z Maricą jestem już od miesiąca a ona nadal nikomu nie chce o nas powiedzieć. Chciałbym pogadać z Chrisem, pochwalić się jaką mam wspaniałą dziewczynę, ale nie mogę i chyba to tak bardzo mnie denerwuje. Muszę się komuś wygadać bo inaczej zwariuję. Poczułem wibracje w mojej kieszeni. Wyciągnąłem z niej telefon i spojrzałem na wyświetlacz. Chris. Odebrałem.
-Justin, sorry przecież wiesz że chcę pokazać Ann że jest dla mnie najważniejsza dziewczyną na świecie i wszystko musi być perfekcyjne- westchnął.
-Wiem-odpowiedziałem szybko bez żadnych emocji.
-Wracaj, napijemy się. Musimy pogadać. Ja nie rozumiem co się dzisiaj z wami dzieje...
-Nie rozumiem- powiedziałem potrząsając lekko głową.
-No z tobą i Maricą... Chodziła jakaś smutna to zapytałem czy wszystko ok, czy na mnie też się obraziła jak ty, a ona na mnie naskoczyła. Pytała dlaczego o to pytam. A później to już był Meksyk... Zaczęła krzyczeć żebym nie odpowiadał bo wie że jest obrażalska i pobiegła gdzieś na górę- zaśmiał się. Po chwili na mojej twarzy również pojawił się uśmiech.
-Dobra, będę za jakieś 15 minut. Na razie- powiedziałem i rozłączyłem się. Wsiadłem do auta i ruszyłem w stronę domu Chrisa.

***
-Wszystkiego najlepszego Ann- powiedziałem wręczając dziewczynie prezent.
-Dzięki Justin- powiedziała uśmiechając się do niej. Odwzajemniłem uśmiech i przytuliłem ją do siebie.
-Ej, ej ,ej to moja dziewczyna- zaśmiał się Chris.
-Chyba mogę ją przytulić- powiedziałem podnosząc obie ręce w górę. Zaśmialiśmy się razem. Chris złapał dziewczynę w tali.
-Mógłbyś pomóc Marice? Jest w kuchni- poruszał brwiami. Uśmiechnąłem się do niego i poszedłem w stronę pomieszczenia gdzie miała być Marica. Otworzyłem drzwi i w tym momencie zderzyłem się z dziewczyną. Z jej rąk wyleciała miska z chipsami.
-I widzisz co narobiłeś!- krzyknęła na mnie.
-Nie chciałem, przepraszam, pomogę ci to posprzątać  powiedziałem i poleciałem po miotłę do zamiatania. Dziewczyna podniosła miskę a ja zamiatałem.
-Nie gniewaj się na mnie już- powiedziałem uśmiechając się do niej. Marica spojrzała na mnie z mordem w oczach. Chciało mi się strasznie śmiać, ale powstrzymałem się.
-Powinieneś przywyknąć, przecież sam powiedziałeś że jestem obrażalska- powiedziała szybko i zniknęła za drzwiami. Ok, nie chce ze mną rozmawiać, to niech nie rozmawia... Kiedy już posprzątałem podszedłem do barku i zrobiłem sobie drinka.
-Mieliśmy pić razem- usłyszałem za plecami głos Chrisa.
-Nalać?- zapytałem. Chłopak pokiwał twierdząco głową. Nie czekając długo zrobiłem mu drinka.
-Justin co się dzieje? - zapytał upijając łyka.
-Nic- odpowiedziałem szybko pijąc całą zawartość kieliszka.
-Kurwa, Bieber co się stało. Jestem twoim przyjacielem i mnie nie oszukasz- powiedział zirytowany Chris.
-Spokojnie, nic mi nie jest- poklepałem go po ramieniu i rozejrzałem się po salonie w poszukiwaniu Marici. Siedziała na kanapie i zawzięcie dyskutowała o czymś z Ann. Chris szturchnął mnie w ramie. Spojrzałem na niego pytająco.
-Przecież wiedzę jak na nią patrzysz- zaśmiał się.
-Jak?- zapytałem patrząc na niego.
-Tak jak wtedy na plakat Rihanny- wybuchnął śmiechem, a ja zaraz za nim.
-Przestań głupku- tym razem to ja go szturchnąłem.
-No podejdź do niej- polecił.
-Raczej nie będzie chciała ze mną rozmawiać- wyminąłem go zabierając z barku dwie butelki piwa  i poszedłem do ogrodu. Nagle muzyka zaczęła grać głośniej. To znaczyło że impreza rozkręca się coraz bardziej. Usiadłem pod drzewem i otworzyłem jedną butelkę. Upiłem łyk i odchyliłem głowę do tyłu opierając ją o pień.

Oczami Marici...
-Chris, jest taki słodki- wzdychała co chwilę. Zaśmiałam się- No co ?
-Mówisz to już setny raz- nie ukrywałam swojego rozbawienia.
-Ty też mogłabyś z kimś się spotykać- zaproponowała.
-Nie chce- odpowiedziałam szybko. Nie mogłam jej powiedzieć że jestem z Justinem. "Nie mogłam" to było trochę nie zbyt trafne słowo. Ja po prostu się bałam że to co łączy mnie i Justina skończy się szybciej niż zaczęło  Dlatego nie chciałam nikomu o tym na razie mówić.
-Ja wiem, że nikt nie jest w stanie dorównać naszemu księciu ale spróbujmy- zaśmiała się.
-Księciu?- zapytałam podnosząc jedną brew do góry.
-Justinowi-powiedziała to takim tonem jakby to było oczywiste- spójrz na tamtego co stoi obok stolika- wskazała palcem wysokiego blondyna. Zerknęłam na niego. W niczym nawet nie dorównywał Justinowi.
-Znasz go  ?- spojrzałam na Ann.
-Nie, ale zaraz go poznamy- złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę chłopaka.
-Hej, jestem Ann a to Marica- uśmiechnęła się do niego.
-Harry- odpowiedział. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Ej Marica leci twoja ulubiona piosenka- wykrzyczała Ann.
-Zatańczymy?- usłyszałam głos chłopaka. Popatrzyłam na niego i pokiwałam głowa twierdząco. Podałam mu dłoń i powędrowaliśmy na środek pokoju. Harry świetnie tańczył ale lepiej czułabym się przy moim chłopaku. Jednak on miał mnie w dupie. Nawet nie wiem kiedy piosenka skończyła się i zaczęła lecieć wolna. Chłopak popatrzył na mnie z uśmiechem i przytulił się do mnie. Na początku miałam opory, ale po chwili i ja się do niego przytuliłam. Tańczyliśmy tak do końca piosenki. Powiem szczerze że czułam się bardzo dobrze z Harrym. Bawiliśmy się razem cały czas. Uśmiech nie znikał z mojej twarzy.  Naprawdę polubiłam go. Kiedy nie miałam już sił poszliśmy na kanapę. Chłopak przyniósł mi drinka. Rozmawialiśmy cały czas. Było naprawdę miło.
-Skąd w ogóle się tu wziąłeś?- zapytałam.
-Kumpel powiedział żebym wpadł na urodziny Ann bo będą fajne dziewczyny... I nie pomylił się- uśmiechnął się do mnie. Spojrzałam na niego- należysz do nich- uśmiechnął się pokazując szereg białych zębów. Chłopak przybliżył się do mnie. Nie było mi to na rękę dlatego odsunęłam się od niego. Niestety napotkałam oparcie kanapy i nie miałam żadnej drogi ucieczki. Harry był teraz bardzo blisko mnie. Położył jedną rękę na moim udzie, a ja poczułam jak paraliż zawładną całym moim ciałem. Szybko się otrząsnęłam i zrzuciłam jego dłoń.
-No nie udawaj takiej niedostępnej- wyszeptał i zaczął się do mnie zbliżać.
-Przestań- prawie krzyknęłam. Chłopak złapał mnie za rękę.
-Przecież wiem ze tego chcesz- nagle Harry puścił moją rękę i leżał na kanapie. Spojrzałam w prawo. Obok mnie stał mocno zdenerwowany Justin.
-Chyba powiedziała żebyś przestał!!- krzyknął na chłopaka, który momentalnie stanął twarzą w twarz z brunetem. Muzyka ucichła i wszyscy patrzyli w naszą stronę.  Blondyn wybuchnął śmiechem i znów zbliżył się do mnie. Chciał mnie dotknąć ale Justin nie pozwolił mu na to.
-Zabieraj od niej te łapska!!- krzyknął.
-Bo co?- zakpił z niego.
-Bo ona jest moja!!- krzyknął i uderzył go pięścią w twarz. Harry poleciał na podłogę. Spojrzałam na Justina. Byłam mu wdzięczna nawet jeżeli wszyscy dowiedzieli się ze jesteśmy razem. Justin popatrzył na mnie. Wstałam i przytuliłam się do niego. Chłopak objął mnie i wtulił w siebie jeszcze bardziej.
-Przepraszam kochanie- wyszeptał w moje włosy. Nic nie mówiąc pocałowałam go.  Justin oderwał się ode mnie i spojrzał na mnie.
-Chodźmy stąd - wyszeptała. Chłopak pokiwał tylko głowa i splótł nasze ręce. Poszliśmy na górę do pokoju gdzie zostawiliśmy wszystkie swoje rzeczy.
-Nie wiem jak ty ale ja nie chcę tutaj zostawać- powiedziałam cicho.
-Chcesz iść do mnie?- zapytał patrząc mi głęboko w oczy. Nagle do pokoju w parowała Ann a za nią Chris. Stanęli przed nami i patrzyli na nas bardzo poważnie.
-Tak, jesteśmy razem- powiedziałam znów złączając nasze dłonie.
-Od kiedy?- zapytała Ann.
-Od miesiąca...- powiedział Justin.
-I ty tyle wytrzymałaś nie mówiąc nikomu?- wybuchła śmiechem. Kamień spał mi z serca, myślałam że będzie się gniewać ze nic jej nie powiedziałam.
-No stary, gratuluje- powiedział Chris i przybił piątkę z Justinem. Ann przytuliła mnie do siebie.
-Przepraszam- powiedziała cicho.
-Za co ?- zapytałam zdziwiona.
-Za tamtego gościa. To ja ci kazałam do niego podejść i go poznać- westchnęła.
-Przestań, zapomnijmy o tym- uśmiechnęłam się a co ona odpowiedziałam mi tym samym.
-Ann, przepraszamy ale będziemy się już zwijać- powiedział Justin.
-Ok, ale jutro masz mi to wszystko opowiedzieć- powiedziała patrząc na mnie. Zaśmiałam się i pokiwałam twierdząco głową.


_______________________________________________________________
Boże strasznie was przeprasza... Wiem że od pewnego czasu się powtarzam pisząc że będę dodawać częściej i nic z tego nie wychodzi... Dlatego mam dla was dobrą wiadomość JUTRO POJAWI SIĘ NOWY ROZDZIAŁ !!! Z tego nie jestem zbytnio zadowolona ale myślę że następne będą lepsze :)
Pozdrawiam i jeszcze raz bardzo was przepraszam :**