Nie widziałam Justina odkąd wstałam a mamy już południe... Siedzę sobie w salonie i czekam na niego. Obok mnie usiadła Pattie.
-Jak ci się spało?- zapytała.
-Bardzo dobrze, nie wie pani gdzie może być Justin?- popatrzyła na mnie przepraszająco i pokręciła głową. Westchnęłam głośno- Rano przebudziłam się jak chodził po pokoju i od tamtego czasu go nie widziałam. Dzwoniłam do niego ale nie odbierał.
-Mam pewien, sprawdzony sposób- powiedziała i już wstawała ale ją zatrzymałam.
-Jeżeli chodzi o Jazmyn to także nie odbiera, ma po prostu wyłączony telefon- Pattie westchnęła i usiadła z powrotem obok mnie.
-Skąd o tym wiesz?- zapytała zaskoczona.
-Jak byliśmy na pikniku Jazmyn mi o tym powiedziała- uśmiechnęłam się do niej.
-Może Scotter coś od niego chciał. Oni tylko czekają kiedy Justin pojawi się w LA.
-Może- powiedziałam bez żadnych uczuć.
-Pomogłabyś mi przy obiedzie?- zapytała.
-Oczywiście- uśmiechnęłam się do niej chociaż w środku byłam hmm... przestraszona, smutna, trochę rozczarowana zachowaniem Justina. Z jednej strony bałam się że mogło mu się coś stać. Z Pattie dogadywałam się świetnie. Chyba mnie polubiła. Razem robiłyśmy obiad dobrze się przy tym bawiąc. Justina jednak nadal nie było. Zdążyłyśmy zjeść obiad a ja zaproponowałam że pozmywam. Oczywiście Pattie się nie zgodziła.
-W takim razie ja będę wycierała.
-No dobrze, mogę iść na taki układ- uśmiechnęła się. Kiedy skończyłam poszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i próbowałam dodzwonić się do Justina. Oczywiście nie muszę wam mówić że mi się nie udało. Ciągle odzywała się sekretarka... Westchnęłam głośno. Postanowiłam pochodzić trochę po okolicy. Nałożyłam buty i zaproponowałam Pattie że zajmę się trochę Jazmyn i Jaxonem. Razem postanowiliśmy iść na plac zabaw a potem na lody. Dzieciaki były cudowne, po prostu je uwielbiam.
-A wiesz Marica, że wygrałam konkurs na najładniejszy obrazek...- zaczęła siostra Justina.
-Moje gratulacje- przytuliłam ją.
-A mnie?- zapytał obrażony Jaxo.
-No chodź tu- zaśmiałam się i jego także przytuliłam- a co narysowałaś na nim?- zapytałam.
-Pani kazała narysować swój widok z okna. Ja narysowałam nasz ogród- uśmiechnęła się.
-A ja ostatnio nauczyłem się pisać swoje imię- pochwalił się chłopiec.
-Ooo, bardzo się cieszę. Jak wrócimy to mi pokażesz, dobrze?- zapytałam. Jaxo pokiwał radośnie główką. Posadziłam rodzeństwo na karuzeli i zaczęłam powoli ich kręcić.
Oczami Justina...
Wszedłem po cichu do domu.. Niestety moja mama czekała na mnie w przedpokoju. Upss. Próbowałem stanąć jak najbardziej prosto i się nie chwiać ale to nie było takie proste.
-Justin, dlaczego nie odbierałeś telefonu i gdzie do cholery się podziewałeś przez prawie cały dzień?!- krzyknęła.
-Mamuś spokojnie. Czy to nie ty powtarzasz że w tym domu nie można się tak wyrażać?- zapytałem głupio.
-Justin przecież ty jesteś kompletnie pijany- powiedziała podchodząc do mnie bliżej.
-Wypiłem jedno piwo- westchnąłem.
-Nie tak cię wychowałam... Przyjechałeś z Maricą, zostawiasz ją samą i idziesz się upić?- widać po niej było że jest rozczarowana.
-Mamo...- westchnąłem ponownie.
-Przestań, dobrze że Marica poszła z dziećmi. Radzę przygotować dobrą wymówkę- powiedziała i poszła do salonu. Próbowałem wejść na schody nic sobie nie robiąc. W głowie kręciło mi się strasznie. Wszedłem do swojego pokoju i nawet się biorąc prysznica położyłem się na łóżko.
Oczami Marici...
-Wróciliśmy- powiedziałam z uśmiechem kiedy otworzyłam drzwi.
-I jak było dzieciaki?- zapytała Pattie.
-Marica jest super!- krzyknął Jaxo i pobiegł z Jazmyn jak przypuszczam do swojego pokoju.
-Wymęczyły cię?- zapytała kobieta.
-Nie, uwielbiam dzieci. Świetnie się bawiliśmy- uśmiechnęłam się do niej- Idę zadzwonić do Justina, może teraz odbierze- westchnęłam. Nagle mina Pattie stała się smutna- Coś się stało?- zapytałam kiedy wchodziłam na schody.
-Justin już wrócił, jest w pokoju- powiedziała i poszła do kuchnie chyba. Uśmiechnęłam się na myśl o tym że Justin już wrócił. Pośpiesznie udałam się do jego pokoju. Otworzyłam je i mina mi zrzedła. W całym pomieszczeniu panował półmrok i śmierdziało alkoholem. Szczerze mówiąc czułam się jak w jakieś melinie... Zamknęłam drzwi i weszłam dalej. Na łóżku leżał Justin. Popatrzyłam na niego z obrzydzeniem. Nawet nie ściągnął butów, tylko położył się pewnie tak jak stał. Miałam ochotę go obudzić, spoliczkować, nakrzyczeć... Sama już nie wiem. To ja się o niego bałam jak głupia a on się tak po prostu dobrze bawił... Wzięłam swoją walizkę, którą dzięki bogu jeszcze nie rozpakowałam i wyszłam z pokoju. Postawiłam ją na korytarzu i zeszłam na dół do Pattie.
-Mogłaby pani pokazać jakiś pokój gościnny w którym mogłabym się przespać?- zapytałam. Czułam jak w moich oczach zbierają się łzy. Nie chciałam teraz wybuchnąć głośnym płaczem. Pattie podeszła do mnie i mnie przytuliła.
-Ja przepraszam za niego- wyszeptała.
-Nie musi pani przepraszać- powiedziałam- ja zajmę ten pokój tylko na parę godzin żeby się przespać. Z samego rana pojadę do mojej ciotki- uśmiechnęłam się do niej.
-Powinniście porozmawiać..- zaczęła.
-Nie mam ochoty z nim rozmawiać... Wolał iść poimprezować zamiast ten czas spędzić ze mną. Nie będę się narzucała i mu przeszkadzała w imprezach...
-No dobrze, to twoja decyzja. Chodź zaprowadzę cię- powiedziała. Po drodze wzięłam moją walizkę i poszłam za Pattie. Miałam dość tego wszystkiego. Podziękowałam kobiecie, a kiedy wyszła, zamknęłam drzwi na klucz, aby nikt nie mógł wejść. Poszłam do toalety się umyć i przebrać. Chodź była taka wczesna pora bo było dopiero przed 20 to ja chciałam iść już spać. Kiedy leżałam już w łóżku postanowiłam zadzwonić do Elizabeth.
-No hej kochanie- usłyszałam.
-Cześć Elizabeth, dzwonie żeby się zapytać czy przenocowałabyś mnie, przyjechałam na kilka dni do LA i pomyślałam że może odwiedziłabym cię, co ty na to .
-No pewnie, wpadaj kiedy chcesz- słyszałam że bardzo się ucieszyła kiedy się o ty dowiedziała.
-Tylko że ja byłaby z samego rana, to nie jest problem?- zapytałam.
-No pewnie że nie- zaśmiała się- sama przyleciałaś?- zapytała.
-Nie, z Justinem- westchnęłam.
-Czyli on też będzie?
-Nie- powiedziałam szybko.
-Coś się stało?
-Pogadamy jak przyjadę, ok?
-No dobrze, to do zobaczenia.
-Pa- odpowiedziałam i się rozłączyłam. Nastawiłam budzik na piątą rano i położyłam się spać.
________________________________________________________________________________
Taki króciutki wyszedł ;/
Dzięki za wszystkie wejścia na bloga i w ogóle
za to że jesteście ze mną tutaj. Mam nadzieję że
się podoba. Kolejny rozdział w piątek :)
+
Czytasz? Skomentuj.
Dzięki za wszystkie wejścia na bloga i w ogóle
za to że jesteście ze mną tutaj. Mam nadzieję że
się podoba. Kolejny rozdział w piątek :)
+
Czytasz? Skomentuj.